Na pierwszym froncie
25 września przypada Międzynarodowy Dzień Farmaceuty, natomiast 26 września, we wspomnienie św. św. Kosmy i Damiana, obchodzimy Ogólnopolski Dzień Aptekarza. Z tej okazji o pracy farmaceuty rozmawiamy z Dawidem Karbowniczkiem, magistrem farmacji.
2021-09-25
Redakcja: – Jest Pan magistrem farmacji z prawie 10-letnim stażem pracy. To dużo czy mało w tym zawodzie?
Dawid Karbowniczek: – Wydaje mi się, że dużo. Po ukończeniu studiów przez 5 lat pracujemy jako magister farmacji, a później nabywamy uprawnienia do stanowiska kierownika. Ja pracuję jako kierownik apteki od 4 lat. Z mojej perspektywy mam już spore doświadczenie, pracowałem w kilku aptekach, zarówno sieciowych jak i prywatnych, miałem także praktyki w szpitalu.
– Dlaczego farmacja? Co skłoniło Pana do edukacji w tym kierunku?
– Farmaceutą zostałem przede wszystkim ze względu na chęć pracy z ludźmi, na kontakt z pacjentem i możliwość bezpośredniej pomocy. Zawsze interesowałem się chemią, biologią. Bardzo podoba mi się także praca w laboratorium, opracowywanie receptur, które w ostatnim czasie wraca do łask.
– Czy rzeczywistość i wyobrażenia na temat pracy farmaceuty się ze sobą spotkały?
– Rzeczywista praca trochę rozmywa się z tym, co by chciał robić absolwent farmacji po studiach. Niestety program nauczania jest często niedostosowany do obecnych warunków i po prostu nieaktualny. Ludzie idą na farmację, bo chcą mieć kontakt z ludźmi, chcą skupić się na opiece farmaceutycznej, na tym żeby komuś pomóc i doradzić. W rzeczywistości opieka farmaceutyczna jest tylko, stosunkowo niewielką, częścią naszej pracy. Niezwykle wiele czasu musimy poświęcać na sprawy związane z administracją, prowadzeniem dokumentacji. Często zmieniające się przepisy, nie ułatwiają tego. Niejednokrotnie pracodawcy skupiają się na sprzedaży i zysku, a kontaktu z pacjentem nie ma zbyt wiele.
– Jak wygląda praca farmaceuty w czasie pandemii?
– Na samym początku, wiosną zeszłego roku, duża część przychodni bardzo ograniczyła przyjmowanie pacjentów. Często, byli oni konsultowani jedynie przez telefon. Do dzisiaj część placówek funkcjonuje w takim trybie. Apteki natomiast przez cały czas funkcjonowały normalnie i pacjenci trafiali bezpośrednio do nas. Początkowo nie mieliśmy zamontowanych żadnych systemów ochronnych, typu szyby czy osłony, bo nikt nie był na to przygotowany. Nie było możliwości załatwienia z dnia na dzień tak dużej liczby potrzebnego sprzętu. Radziliśmy sobie jak mogliśmy – osłanialiśmy się foliami lub innymi prowizorycznymi przesłonami i normalnie przyjmowaliśmy pacjentów, a przychodzili oni w różnym stanie. Niejednokrotnie cierpieli na różne poważne schorzenia, pokazywali nam jakieś zmiany skórne czy inne wymagające kontaktu z lekarzem sprawy, kontakt ten był jednak często mocno utrudniony. Wiele takich osób trafiało do nas. To my pomagaliśmy w pierwszej kolejności.
– Wiemy, że farmaceuta jest nie tylko sprzedawcą leków. W takiej roli widzimy go jednak na co dzień. Czy przez to czuje Pan, że ten zawód jest niedoceniany?
– Niestety tak. W wielu krajach na Zachodzie farmaceuta ma zupełnie inną rolę niż w Polsce. Aktywnie uczestniczy on w procesie leczenia pacjenta, co przynosi korzyści dla wszystkich. W Polsce funkcjonuje to w bardzo ograniczonym zakresie, choć jednak zaczyna się powoli zmieniać. W tym roku weszła w życie ustawa o zawodzie farmaceuty i zaczyna się mówić o profesjonalnej opiece farmaceutycznej. Startuje także pilotaż przeglądów lekowych. Polega on na kompleksowej analizie wszystkich stosowanych leków, zarówno na receptę jak i bez. Dana osoba umawia się na wizytę, przynosi swoje leki i historię choroby. My mamy ocenić te produkty pod względem możliwych interakcji, które występują praktycznie u każdego pacjenta przyjmującego przynajmniej pięć leków, wyłapać ewentualne błędy i przekazać tę informację lekarzowi w celu modyfikacji leczenia. Chodzi również o wyłapanie dodatkowych produktów, które pacjent wykupuje bez recepty. To działa na Zachodzie i jest z korzyścią przede wszystkim dla pacjenta, bo dzięki temu nie zażywa on produktów, których nie powinien.
Takie rozwiązanie byłoby również z korzyścią dla skarbu państwa, ponieważ zdarza się, że pacjenci przyjmują wiele leków refundowanych, których działanie się powiela. Wynika to z tego, że nierzadko korzystają z porad różnych lekarzy – rodzinnego, specjalisty, a każdy z nich przepisuje im jakieś leki. Niestety nie zawsze pacjent informuje o wszystkich przyjmowanych przez siebie specyfikach. Włączenie w ten proces farmaceutów mogłoby się przyczynić do znacznych oszczędności.
Kolejną kwestią, która powoli się zmienia, jest możliwość wypisywania przez farmaceutów recept. Zawsze mieliśmy możliwość wypisywania tak zwanych recept farmaceutycznych w stanie zagrożenia zdrowia i życia pacjenta. W tym roku, z uwagi na sytuację pandemiczną, uprawnienia te zostały rozszerzone i możemy wypisywać recepty dla praktycznie każdego pacjenta na większość leków. Nie chodzi oczywiście o wchodzenie w kompetencje lekarzy, zależy nam jednak na jak największej współpracy z nimi, co zawsze jest z korzyścią dla pacjenta, szczególne w czasach pandemii.
– Czy praca farmaceuty, mimo wielu trudności, daje także satysfakcję?
– Oczywiście ta praca daje wiele satysfakcji. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam kontakt z pacjentami, wielu z nich okazuje nam wdzięczność za to, co dla nich robimy. Cieszy mnie jak ktoś wraca do apteki, tylko po to żeby powiedzieć mi, że mu dobrze doradziłem, że mu to pomogło, że się lepiej czuje dzięki temu.
Wiadomo, że ludzie są różni, czasem przychodzą do apteki w złym nastroju z postawą bardzo roszczeniową. Staramy się to jednak zrozumieć i wykazać trochę empatii. Do apteki trafiają przecież ludzie chorzy albo sprawujący opiekę nad kimś chorym aby wykupić dla nich leki. Często są to osoby, które kilka godzin oczekiwały w kolejce na wizytę u lekarza albo rodzice chorych dzieci po nieprzespanej nocy. Nierzadko przychodzą do apteki wykończeni. Trzeba zrozumieć, że czasami puszczą im emocje, że ich zachowanie często wynika ze stresu.
– Na ile, szczególnie w dobie pandemii, obserwuje Pan zjawisko leczenia się pacjentów na własną rękę?
– Niestety Polacy wykupują bardzo wiele suplementów diety czy dodatkowych preparatów, które nie są przepisywane przez lekarza, a o których usłyszeli na przykład w reklamie. Moim zdaniem skłonność do samoleczenia się pacjentów nie wynika z sytuacji pandemicznej, ale bardziej z braku czasu czy niechęci przed wizytą u lekarza. Może być także wynikiem braku zaufania do służby zdrowia. W Polsce do obrotu dopuszcza się masę produktów, typu suplementy, które jest bardzo łatwo zarejestrować. Wiele jest produktów zawierających składniki wycofane w innych krajach. Firmy farmaceutyczne produkują ogromną liczbę niepotrzebnych preparatów, bardzo rozreklamowanych. Niestety przez to pacjent, który przychodzi do apteki nie zawsze ma chęć skorzystać z naszej rady, woli żebyśmy mu po prostu wydali znany produkt, o którym słyszał w reklamie.
– Czego można życzyć farmaceutom z okazji Międzynarodowego Dnia Farmaceuty?
– Na pewno zdrowia i satysfakcji z pracy. Także tego żeby w Polsce w środowisku lekarzy i farmaceutów panowała współpraca, która przyczynia się do poprawy sytuacji pacjentów.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.