Antycovid team

Rozmowa z lekarzem Jackiem Dutkiewiczem, chirurgiem, specjalistą medycyny sportowej i medycyny społecznej, ratownikiem Grupy Podhalańskiej GOPR, pracującym w szpitalu tymczasowym w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.

zdjęcie: archiwum prywatne

2021-10-05

 

Ks. Wojciech Bartoszek: – Obecnie pracuje Pan doktor w szpitalu tymczasowym w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Ale Pana posługa wobec chorych na Covid-19 rozpoczęła się dużo wcześniej, w innym miejscu.

Dr Jacek Dutkiewicz: – Tak, było to ponad rok temu, gdy w Polsce pandemia dopiero się rozpoczynała. Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego na prośbę Wojewody Śląskiego zwrócił się do mnie, abym zorganizował zespół kryzysowy do pomocy w Czernichowie, w Śląskim Centrum Opieki Długoterminowej i Rehabilitacji „Ad Finem”. W ośrodku tym przebywało około dwustu pensjonariuszy, z których bardzo wielu było zakażonych koronawirusem. Zakażeni byli również członkowie personelu ośrodka wraz z Panią Prezes, co uniemożliwiało im sprawowanie opieki nad chorymi.

– Kto znalazł się w tym zespole?

– W skład zespołu weszli moi znajomi – ratownicy GOPR-u oraz młodzi ludzie z sąsiedztwa. To było kilka osób, początkowo sześciu odpowiednio przeszkolonych ochotników, którzy spontanicznie skrzyknęli się do pomocy chorym. Tworząc ów zespół, otrzymałem informację, że dołączą do nas również bracia saletyni z Krakowa. Tak też się stało. Kilku filigranowych – ale jak się potem okazało wielkich duchem i czynem – braci zakonnych stawiło się do pomocy chorym. Z czasem dołączyli do nas także bracia zakonni z Zakonu Kapucynów Mniejszych z Krakowa i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Docelowo nasz zespół liczył ok. 25 osób.

– Jakie zadania miał do wykonania zespół?

– Kiedy przybyliśmy do Czernichowa, okazało się, że sytuacja jest poważna. Tak naprawdę należało zadbać o wszystko. Najpierw więc zajęliśmy się przetransportowaniem sporej grupy chorych do innych placówek medycznych, w których otrzymali profesjonalną pomoc. Do naszych zadań podstawowych należało leczenie pozostałych pacjentów, likwidacja ogniska covidowego oraz dezynfekcja i ozonowanie pomieszczeń, w czym wsparła nas grupa strażaków i specjalna grupa chemiczna. Jednak najważniejszą naszą misją była opieka nad chorymi pensjonariuszami. Można powiedzieć, że robiliśmy właściwie wszystko, począwszy od gotowania i pracy w kuchni, skończywszy na karmieniu chorych i podawaniu im leków. Ponadto członkowie zespołu – szczególnie bracia zakonni – nieśli chorym wsparcie duchowe. Przekonałem się, jak ważny jest to element całej opieki. Staram się pilnować, by w moim zespole tego elementu nigdy nie zabrakło. Muszę w tym miejscu wspomnieć, że bracia zakonni zadbali także o to, by wesprzeć duchowo nie tylko samych chorych, ale także innych członków zespołu. Okazało się to bardzo potrzebne, zwłaszcza, że warunki, w jakich pracowaliśmy przez 17 dni, odizolowani od świata, były trudne. Pomagały nam więc chwile z piosenką przy gitarze, luźniejsze rozmowy. To pozwalało rozładować napięcie i stres, które zawsze towarzyszą tego typu pracy.

– W takich kryzysowych sytuacjach wyraźnie widać, że każdy człowiek – zarówno chory jak i jego opiekun – potrzebuje wsparcia i życzliwej obecności innych.

– Tak. Mogłem zaobserwować, jak dzięki tym życzliwym, międzyludzkim kontaktom tworzyła się wspaniała atmosfera w zespole. Kolejny raz potwierdziło się, że wspólna praca – zwłaszcza jeśli jest trudna i stresująca – potrafi w niesamowity sposób zjednoczyć ludzi i zbliżyć ich do siebie. Szczególnie bracia zakonni mieli pozytywny wpływ na kolegów w zespole. Ich postawa była czytelnym świadectwem dla innych. Po akcji w Czernichowie jeszcze kilkakrotnie mieliśmy okazję ze sobą współpracować, walcząc ze skutkami pandemii. Wspólnie – świeccy ramię w ramię z zakonnikami i kapłanami – podejmowaliśmy działania w służbie chorym. Są to doświadczenia, które na długo pozostaną w mojej pamięci.

– Także w obecnym miejscu pracy Pana doktora – w szpitalu tymczasowym w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach – dokonuje się wspólna posługa osób świeckich i duchownych względem chorych na Covid-19.

– Tak i ku mojej radości ta współpraca coraz bardziej się rozszerza. Dołączyli do nas także bracia kapucyni i franciszkanie oraz brat oblat i brat klaretyn z Warszawy. Zespół służący chorym w katowickim szpitalu tymczasowym nazywam „Antycovid team”, bo jest to niezwykła grupa osób rozmaitych zawodów i profesji. Mamy w naszym gronie dziennikarza, aktorkę, barmana. Są oczywiście także strażacy, ratownicy górniczy, ratownicy medyczni. Czasem żartobliwie mówię, że jest to taka grupa, że gdyby wywieźć ją na bezludną wyspę, to zbuduje zamek.

– Pan doktor koordynuje działania tego zespołu w szpitalu tymczasowym?

– Wykonuję zadania, które na bieżąco zleca mi dyrektor szpitala. Obecnie koordynuję pracę ratowników górniczych z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, ratowników Polskiej Grupy Górniczej, działania żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, a także jestem odpowiedzialny za izbę przyjęć, a więc koordynuję przyjęcia pacjentów do szpitala. Mogę powiedzieć, że izba przyjęć jest strategicznym miejscem w szpitalu, bo tutaj podejmuje się pierwsze decyzje, mające wpływ na dalsze leczenie pacjenta. Praca na izbie przyjęć szpitala covidowego należy do szczególnie trudnych. Dla zobrazowania: zdarzało się, że w piku zachorowań podczas trzeciej fali pandemii, w ciągu pięciu godzin przyjmowałem do szpitala blisko 50 chorych.

– Przypuszczam, że zespół, którego pracę Pan doktor koordynuje, jest dosyć zróżnicowaną grupą osób pod względem przygotowania do posługi chorym. Czym w szpitalu zajmują się poszczególne grupy wymienione przez Pana?

– Najogólniej mogę powiedzieć, że wszyscy ratujemy zdrowie i życie chorych, którzy przywożeni są do nas w ciężkim stanie. Trafiają oni do szpitala covidowego, bo dysponujemy tutaj wysokospecjalistycznym sprzętem, którego może brakować w zwykłych szpitalach. Mamy w szpitalu urządzenia, które są w stanie podawać choremu 60 litrów tlenu na minutę. To między innymi sprawia, że leczenie pacjentów w ciężkich stanach jest – w porównaniu do możliwości innych szpitali – bardzo skuteczne. Oczywiście każda osoba w zespole ma wyznaczone zadania, które wypełnia. Jedni – profesjonalnie do tego przygotowani – wykonują przy chorym czynności medyczne, inni pielęgnacyjne, jeszcze inni pomagają w najprostszych codziennych czynnościach, które dla człowieka obłożnie chorego urastają do rangi ogromnego problemu. Są i ci, którzy służą chorym przede wszystkim swoją obecnością, dobrym słowem, rozmową. Każda z tych form pomocy jest bardzo ważna i nie do zastąpienia. Choremu trzeba podać odpowiednie lekarstwo, ale trzeba mu również obciąć paznokcie czy zmienić pampersa albo porozmawiać i pocieszyć. Dlatego każda posługa wobec chorego człowieka jest najważniejsza i bezcenna.

– Bardzo dziękuję Panu doktorowi za rozmowę. Dziękuję także w imieniu chorych ze szpitala za profesjonalną posługę wobec nich.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr07, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024