Odkopać talenty
Swoimi doświadczeniami ze współpracy z osobami niepełnosprawnymi dzielą się prowadzący grupę teatralno-muzyczną – Państwo Katarzyna i Witold Hanke. Towarzyszy im dwoje ich wychowanków z najdłuższym stażem – Katarzyna Godlewska i Grzegorz Siemienkiewicz.
2021-12-01
Redakcja: – Zacznijmy od pytania o talenty. Jakie szczególne talenty, pasje posiadają osoby niepełnosprawne i w jaki sposób je rozwijają?
Witold Hanke (WH): – Od ponad trzydziestu lat spotykamy się z osobami z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Zwykle jest to niepełnosprawność intelektualna. Oboje z żoną pracujemy w Ośrodku Najświętsze Serce Jezusa w Rudzie Śląskiej-Halembie. Żona w Warsztacie Terapii Zajęciowej, ja w Domu Pomocy Społecznej.
Katarzyna Hanke (KH): – Wspólnie prowadzimy od ponad ćwierć wieku kilkunastoosobowy zespół teatralno-muzyczny. Nasi wychowankowie rozwijają tu swoje talenty muzyczne i aktorskie, ale nie tylko, bo korzyści z tych spotkań jest zdecydowanie więcej.
WH: – Jako że w Ośrodku staramy się wychodzić naprzeciw różnym oczekiwaniom naszych wychowanków, chcemy stwarzać odpowiednie propozycje również dla utalentowanych plastycznie, dla mających zacięcie sportowe, dla miłośników turystyki. W ostatnim czasie, co jest chyba wynikiem izolacji, jaka towarzyszyła przeżywanej pandemii, także dla tych, którzy odkryli przyjemność w gotowaniu, smażeniu, pieczeniu, czyli dla naszych mieszkańców z zacięciem kulinarnym.
– Wróćmy jednak do zespołu. „Od Serca” – taką nazwę przed laty przybrała Wasza teatralna trupa.
WH: – Tak. Nazwa zespołu „Od Serca” pochodzi od patronatu Ośrodka – Serca Pana Jezusa. Zespół skupia obecnie kilkanaście osób. Czasem jest ich więcej, czasem mniej. Nie wszyscy się do tego nadają. Myślę, że nie trzeba tego specjalnie rozwijać. Po prostu, nie wszyscy, którzy chcą śpiewać, powinni to robić.
KH: – No wiesz co! Mężowi oczywiście chodzi o publiczne występy, bo przecież nie można tego nikomu zabronić.
WH: – No pewnie, że śpiewać każdy może. Nasza grupa śpiewająca na szczęście wie, o co chodzi w śpiewaniu. Oni nawet śpiewają na głosy, a śpiew wielogłosowy to już wyższa szkoła jazdy. Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami, że możemy pracować z tak utalentowanymi osobami.
KH: – Z teatrem jest trochę łatwiej, bo rolę można dobrać lub przydzielić odpowiednio do możliwości artysty. Trzeba jednak przyznać, że takich aktorów, którzy są w stanie zagrać tylko rolę drzewa, to my raczej nie mamy. Początkowo graliśmy drobne sztuki, z czasem pojawiały się coraz bardziej rozbudowane przedstawienia.
– I wszystko to gracie na żywo?
KH: – Różnie. Niektóre były grane na żywo, choć nie wszyscy są w stanie nauczyć się dłuższego tekstu na pamięć. Kilka osób ma również problem z wyraźnym mówieniem.
WH: – Od pewnego czasu, od kilku lat właściwie, ma to też związek z mniejszym dla nich stresem, mniejszą tremą, nasi artyści zaczęli grać do wcześniej przygotowywanej ścieżki dźwiękowej.
KH: – Tak, czasem nagrywają ją sami, a czasem grają do cudzych głosów. Dodatkowa wartość jaka z tego wynika jest taka, że przy nagraniach ścieżki dźwiękowej angażuje się czasem wielu naszych kolegów z pracy, którzy użyczają postaciom swoich głosów. To kolejny element integrujący nasze środowisko.
WH: – Niektórym jest łatwiej grać w ten sposób, choć tak naprawdę wcale nie jest to łatwiejsze, bo wszystko musi zmieścić się w narzuconym czasie. Czasem, jak kogoś nie ma na próbie i musimy go zastąpić, to jest z tego dużo śmiechu, bo nasi aktorzy są w tym od nas lepsi, lepiej zapamiętują gesty i kiedy trzeba wejść, a my często się mylimy. Pamiętasz Kasia, jak w Katowicach Grzegorz nam się zawiesił i trzeba było go zastąpić?
Katarzyna Godlewska (KG): – O tak, pamiętam. Ja naprawdę nie chciałam wtedy tak powiedzieć. Gdybym wiedziała że on tak zareaguje…
WH: – Mieliśmy wystąpić w Bibliotece Terapeutycznej w Katowicach. Wchodzimy do dużej i długiej sali. Idziemy przejściem w środku, a po obydwu stronach stoi pełno krzeseł. Kasia mówi: „Nie żartujcie, że tu będzie tylu ludzi? Nie ma mowy, ja tu nie wystąpię!”. Na to Grzegorz zatrzymuje się i mówi: „Ja też nie”. I to był koniec. Za żadne skarby się już nie dał namówić. Graliśmy wtedy „Żabi tryptyk”. Musiałem się wbić w jego kostium pasikonika. Trzeba mi było go rozpruć na plecach żebym się zmieścił. Dziś może byłoby odwrotnie.
KH: – Grzesiu w ogóle jest niemożliwy. Jest genialny na swój sposób. Pamięta teksty, tonacje, tempa wszystkich piosenek jakie kiedykolwiek wykonywali.
KG: – Kiedy on sobie coś przypomina to oczka mu tak latają jak twardy dysk w komputerze. Naprawdę, nie żartuję. Powiedz Grzesiu…
Grzegorz Siemienkiewicz (GS): – To prawda, ona nie żartuje.
WH: – Nasz Grzegorz jest chłopcem autystycznym. Jest też naszym organistą i regularnie gra na Mszach świętych w Ośrodku. Ze swoim słuchem absolutnym jest prawdziwym skarbem, którego mógłby nam pozazdrościć niejeden proboszcz.
– To chyba dość rzadki dar. A jak pan Grzegorz nauczył się gry na organach?
WH: – To też jest fajna historia. Byłem wtedy muzykoterapeutą. Prowadziłem zajęcia z poszczególnymi grupami warsztatowymi. Kolejne grupy przychodziły i odchodziły, a Grześ był stale u mnie, bo nic innego go nie interesowało. Kiedyś w przerwie zaczął dotykać nieśmiało klawiszy instrumentu. Dotarło do mnie, że gra melodię piosenki, którą śpiewaliśmy przed chwilą. Podbiegłem do niego. Poprosiłem, żeby zagrał to jeszcze raz, później zagrałem mu coś innego. Powtórzył! To samo w tercji, trójdźwięk, akord! On to wszystko powtarzał! Obniżyłem sztucznie klawiaturę, używając transpozycji. Grzegorz miał powtórzyć kolejną melodię. Zagrał tak jak należało, bo nie wiedział o moim podstępie. Cofnął rękę jak oparzony i po chwili przesunął ją o trzy półtony i znów zagrał jak należało. Nawet teraz, jak o tym mówię, mam ciarki, bo to było coś niesamowitego.
– To wspaniałe! W tym momencie właściwie otrzymałam odpowiedź na kolejne pytanie. Kto lub co pomaga osobom niepełnosprawnym w odkrywaniu ich zdolności?
WH: – Tak, jak zostało to już powiedziane, czasami jest to przypadek. Jednak najczęściej jest to praca, jaką podejmujemy na co dzień w Ośrodku. Dzięki zaangażowaniu pracowników, dyrekcji i naszego kapelana odnajdujemy czasem prawdziwe perły. Piotrek został odkryty podczas prezentowania scenek w czasie rekolekcji. Nasz kapelan, ks. Antoni, przygotowuje każdego roku wraz z instruktorami z warsztatu bogato ilustrowane scenkami, trzydniowe rekolekcje. Bogactwo form i obrazów pozwala na łatwiejsze przyswojenie sobie treści przez uczestniczących w naukach. Sceny odgrywane są przez wszystkie grupy i wszystkich chętnych. Piotrek grał tak sugestywnie, z taką wrażliwością. Niektórzy żartują, że on jeszcze nie wie, co będzie grał, a już wie, jak to zagrać.
KG: – Często słyszałam od swoich znajomych: „Kasia, myśmy nie wiedzieli, że ty masz takie zdolności”. Szczerze mówiąc, ja też nie wiedziałam, dopóki nie odkryliśmy ich wspólnie na zajęciach.
KH: – Warto dodać, że dzięki odkrywaniu talentów naszych wychowanków otwierają się oni na środowisko, a środowisko otwiera się na nich.
– No właśnie – środowisko. A jak przyjmują Was Wasi sąsiedzi, czyli właśnie to lokalne środowisko? Czy praca osób niepełnosprawnych jest doceniana, szanowana?
WH: – Na początku zespół prezentował się tylko podczas różnego rodzaju festiwali i przeglądów organizowanych z myślą o niepełnosprawnych, z czasem jednak coraz częściej pojawialiśmy się na różnych festynach: szkolnych, przedszkolnych, a także parafialnych. Zaczęto nas zapraszać z występami przy różnych okazjach. Współpracujemy też z wieloma parafiami i instytucjami kultury. Nie tylko w naszym mieście. Środowisko wydaje się być bardzo życzliwe, a wygłaszane często opinie nobilitują naszych artystów i zachęcają ich do dalszej pracy.
KG: – Co znaczy nobilitują?
KH: – To znaczy, że jesteś doceniana i to, co robisz, cieszy się uznaniem.
KG: – To tak jak wtedy, po koncercie tych żołnierskich piosenek, wielu ludzi nam gratulowało, mówili, że się wzruszyli. Wtedy też, jak zrobiliśmy ten program kolędowy, który emitowany był w telewizji kablowej, wiele osób przysyłało nam gratulacje.
KH: – To było w 2018 r., z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Ten kolędowy koncert też pamiętam. To był wspólny koncert z wieloma lokalnymi artystami.
– Widzę, że jesteście bardzo aktywni. A czy niepełnosprawność przeszkadza Wam na scenie?
KG: – Mnie nie. Podpieram się zwykle moją kulą, albo dają mi krzesło. Był taki czas, że jeździłam na wózku, ale wtedy pan Witek nawet napisał dla mnie specjalną rolę, w której grana przeze mnie postać była właśnie na wózku. Mamy to nagrane na płycie. To był „Gość”, prawda?
WH: – Tak. Ale myślę, że Grzesiowi też nic nie przeszkadza. Pamiętam, jak występowaliśmy w jednym z kościołów z koncertem pieśni Maryjnych. Ksiądz, który nas zapowiadał starał się o każdym z wykonawców coś powiedzieć. Przy Grzesiu zwrócił uwagę na to, że jest autystyczny. Grzegorz w tym momencie położył z godnością rękę na piersi i wykonał w kierunku publiczności głęboki ukłon. Pierwszy raz tak zrobił. W kościele rozległy się w tym momencie długie i gromkie brawa.
GS: – Tak, tak było! Pamiętam to!
– Dobrze, że spotykacie się z ludźmi i dla nich występujecie. Myślicie, że przez Wasze występy ubogacacie innych swoimi talentami?
KG: – Myślę, że tak. To znaczy mam nadzieję, że tak. No... nie wiem, co teraz powiedzieć.
WH: – To, co robimy, jest trochę taką naszą misją. Chcemy pokazywać ludziom nie tylko talenty naszych artystów, ale przede wszystkim ich zapał, odwagę, samozaparcie i wartość. Niepełnosprawność dodaje tylko smaczku tym wszystkim działaniom. Wiele razy zdrowi ludzie z uznaniem mówili, że gratulują i że oni by tak nie potrafili. Gratulują im głosów, dziękują za dostarczone wzruszenia. Podziwiają ich. Jest jeszcze jedna historia związana z Grzesiem, o której chciałbym tutaj wspomnieć. Otóż, z okazji Mszy świętej polowej odprawianej przed naszym Ośrodkiem z okazji jubileuszu, wybudowaliśmy wielki ołtarz. Było też miejsce dla organisty. To było Boże Ciało. Wszyscy parafianie pod naszym budynkiem. Myśleliśmy, że za organami zasiądzie pan Andrzej – organista z parafii, ale Grzegorz stanął przy swoim instrumencie i nie zamierzał się ruszyć. „Dejcie mu pokój, niech na razie gro” – powiedział wyrozumiale pan Andrzej i stanął jako rezerwowy tuż za naszym Grzesiem. Przyglądał mu się. Uśmiechał się przy każdej pieśni i przy częściach stałych. Zapytany później, czy nie ma żalu o to, że tak wyszło, poklepał tylko Grzesia po plecach i powiedział: „On jest cudowny. Jo tu niy mom dzisiej nic do roboty”. Później często dopytywał o naszego Grzesia. Spotykali się przy występach parafialnego chóru w Ośrodku.
KH: – Wszyscy byli wtedy zbudowani postawą naszych mieszkańców. Wiele osób myśli pewnie podczas naszych występów, czy nie powinni może odkopać swoich talentów, bo każdy przecież je ma, tylko niektórzy trzymają w ukryciu. Wszystkie działania podejmowane z naszymi wychowankami to formy szeroko pojętej rehabilitacji. W tym rehabilitacji społecznej. Ostatnio przygotowaliśmy wspólnie przedstawienie kukiełkowe, z którym chcielibyśmy odwiedzać naszych najmłodszych przyjaciół w szkołach i przedszkolach. Oni odwiedzają nas z Jasełkami i to byłby taki rewanż. Warto od najmłodszych lat oswajać dzieci z niepełnosprawnością i uczyć je szacunku do ludzi z różnego rodzaju ograniczeniami. To jest jeden z naszych celów i misja, którą staramy się ciągle realizować.
– Piękna misja, warta naśladowania. Trochę opowiedzieliście nam o sobie, co i jak robicie. Gdzie można Was zobaczyć?
WH: – Różnie. Teraz, w czasie pandemii, jest to dość mocno ograniczone. Przez blisko rok, przed szczepieniami, nasi mieszkańcy się izolowali. Wszystkie nasze przedstawienia są na szczęście nagrane, większość wydana na płytach DVD. Mamy ambitne plany, aby udostępnić je na stronie internetowej Ośrodka, która, aby się to stało, wymaga jednak pewnego unowocześnienia. Sami z przyjemnością zaglądamy do nagrań archiwalnych i cieszymy się, że było tego aż tak dużo.
– Pozostaje mi życzyć Wam, by Waszych pięknych inicjatyw było jeszcze więcej. Gratuluję wszystkim Państwu wspaniałej pasji, sukcesów i życzę jeszcze więcej przyjemności z tego, co robicie, bo widać, że wszyscy wkładacie to wiele serca.
KG: –To prawda, że robimy to z serca, a właściwie „Od Serca”.
– Gratuluję i dziękuję.
GS: – Pani Kasiu! Zapraszam cię na nasz koncert. Będziemy śpiewać o powstaniach śląskich.
– Dziękuję, z przyjemnością przyjadę.
Zobacz całą zawartość numeru ►