Czy dziś trwa pielgrzymka ludów?
Czy do wspólnoty Kościoła zgromadzonej w świątyniach jeszcze się dziś wędruje? A może teraz, kiedy tak wiele rzeczy robi się jedynie „zdalnie”, także „zdalnie” uczestniczy się w życiu Kościoła?
2022-01-05
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 2, 1-12
Uroczystość Objawienia Pańskiego
Niewątpliwie stajemy dziś przed problemami związanymi z migracją. Widzimy ludzi (grupy ludzi, pochody ludzi) wędrujących w różnych kierunkach, zasadniczo w stronę Europy, choć także ku Stanom Zjednoczonym. Czasem do wędrówki przymusza wojna, czasem warunki ekonomiczne. Niejednokrotnie migranci wykorzystywani są finansowo przez organizacje przemytnicze, czasem stają się narzędziem politycznym. Trwa ożywiona dyskusja, w jaki sposób pomagać migrantom. Jedni mówią, że należy przyjmować ich do kraju. Prawdą jest, że gdyby ktoś uciekał przed wojną, bo groziłaby mu śmierć, to należałoby takiej osobie pomóc od razu. Dlatego też status uchodźcy ma zasadniczo ktoś, kto u siebie doświadcza wojny i ucieka do najbliższego kraju. Inni mówią, że każdy kraj ma prawo ustanawiać politykę migracyjną. Jeszcze inni mówią, że bardzo ważne jest, by wspierać ludzi w miejscu ich zamieszkania.
Tego typu dyskusje trwają, będą długo trwać, a być może nasilą się. W obliczu ruchów migracyjnych odpowiedź na pytanie postawione w tytule wydaje się jednoznacznie pozytywna. Jednak jeśli pytanie to zostaje sformułowane w uroczystość Objawienia Pańskiego, to – okazuje się, że – ma ono jeszcze drugie znaczenie. Otóż, przybycie Mędrców ze Wschodu jest znakiem tego, że wraz z narodzeniem Jezusa rozpoczęła się zapowiedziana w Starym Testamencie, szczególnie w Księdze Proroka Izajasza, pielgrzymka ludów i narodów ku centrum zbawienia, ku ośrodkowi zbawienia.
Jak owo centrum wyobrażali sobie Izraelici? Swoją wizję budowali przede wszystkim na drugim rozdziale Księgi Izajasza: „Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem”. Góra Syjon w Jerozolimie, świątynia jerozolimska oraz cała Jerozolima symbolizowały w oczach Żydów centrum religijne narodów, ośrodek zbawienia dla wszystkich. Prorok Izajasz szeroko rozwija myśl, że do tego ośrodka zbawienia będą w przyszłości pielgrzymować ludzie z całego świata, szukając pokoju, radości, sensu życia, ostatecznie zbawienia. Dzisiejsze pierwsze czytanie niezwykle barwnie przedstawia owo wędrowanie ludzi ku zbawieniu. Warto ten fragment przywołać w całości: „Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, a serce twe zadrży i rozszerzy się, bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość wielbłądów – dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć Pana”. W czasach od proroka Izajasza niewiele wskazywało na to, że wizja ta realnie będzie się spełniać.
I oto w Betlejem narodził się Jezus. Ku Nowonarodzonemu kierują się Mędrcy ze Wschodu, prowadzeni gwiazdą: „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”. Wszystko działo się blisko Jerozolimy, świątyni, Góry Syjon. Starożytny Kościół od samego początku zobaczył, że o to na oczach pierwszych chrześcijan zaczyna się realizować przepowiednia Izajasza, nie w sensie dosłownych pielgrzymek do Jerozolimy, ale w sensie duchowej wędrówki ludzi ku wspólnocie Kościoła, która zaczęła być rozumiana jako ośrodek zbawienia. Do Kościoła bowiem zaczęli wstępować różnie ludzie, nie tylko Żydzi, ale także poganie, z różnych narodów i kultur. Dla chrześcijańskiego pisarza Justyna z II wieku było oczywiste, że właśnie „to”, czyli wizja z Księgi Izajasza „nastało, o tym sami możecie się przekonać”. G. Lohfink, współczesny teolog niemiecki, ciekawe wnioski wyprowadza z tego krótkiego tekstu Justyna: „Justyn wie jednak, że wizja Izajasza nie wypełniła się jeszcze w całym świecie. Dokonało się to wszakże w gminach chrześcijańskich, które – jak mówi – powstrzymują się od wszelkiej wrogości wobec swoich przeciwników. Jaką świadomość musieli mieć ci chrześcijanie! Świadomość czegoś całkowicie i zupełnie nowego w świecie, co nadeszło z Chrystusem i w czym oni mają udział. Jaka duma bije z tych zdań. I jaka pewność!”.
Przypomnijmy, że był to dopiero drugi wiek. To był dopiero początek historii chrześcijaństwa. Od tamtych czasów rozprzestrzeniło się ono na cały świat, a właściwie trzeba by powiedzieć, że ludzie z całego świata przyszli do Kościoła jako ośrodka zbawienia, dostrzegając i odkrywając w nim źródło pokoju, radości i sensu życia. Dokonała się wielka pielgrzymka ludów ku Chrystusowi i ku wspólnocie Kościoła, którą założył.
I w tym miejscu należy postawić jeszcze raz tytułowe pytanie: Czy dziś trwa pielgrzymka ludów? Brzmi ono niepokojąco i prowokacyjnie. Po pierwsze, czy dzisiejsi chrześcijanie mają tę samą świadomość, którą mieli wierzący w czasach Justyna? Czy mają świadomość, że posiadają łaskę przynależności do wspólnoty, poprzez którą Bóg zsyła na świat zbawienie? Czy mają świadomość czegoś całkowicie i zupełnie nowego w świecie, co nadeszło z Chrystusem i w czym oni jako chrześcijanie uczestniczą? Po drugie, czy Kościół jest postrzegany dziś jako wspólnota, do której pielgrzymują narody? A może odwrotnie: jako miejsce, z którego się odchodzi, bo jest naznaczone grzechem (duszpasterzy i wiernych)? Odpowiedzi na te pytania nie są jednoznaczne. Prawdą jest, że wiele osób odchodzi dziś z Kościoła, ale prawdą też jest, że w różnych rejonach świata, chrześcijaństwo jest niezwykle żywotne (wystarczy spojrzeć w stronę Afryki).
I kolejne pytania nasuwają się: czy do wspólnoty Kościoła zgromadzonej w świątyniach jeszcze się dziś wędruje? A może teraz, kiedy tak wiele rzeczy robi się jedynie „zdalnie”, także „zdalnie” uczestniczy się w życiu Kościoła? Prawdą jest, że Internet sprawia, że wizja Izajasza może realizować się dosłownie i że ludzie z nawet najdalszych rejonów świata mogą oglądać transmisję Mszy świętej. Jednak czy taka transmisja jest realnym udziałem w życiu wspólnoty Kościoła? Na pewno jest wsparciem i pomocą, szczególnie dla ludzi chorych, ale człowiek potrzebuje przecież i realnego spotkania z bliźnim i realnej obecności Jezusa pod postacią chleba w Komunii świętej.
Na pewno w Kościele konieczna jest pogłębiona świadomość, że jest wspólnotą zbawienia i że jest posłany do wszystkich ludów i narodów, by zanieść światło zbawienia w Chrystusie. Im głębszą świadomość tego, czym jest, będzie miał Kościół, tym większy zapał misyjny będzie się w nim rodził.
Apostolstwo Chorych jest wspólnotą, której istotą jest jednoczyć się – poprzez cierpienie – z Chrystusem, aby wraz z Nim przyczyniać się do zbawiania świata. To właśnie Apostolstwo Chorych może prowadzić do pogłębionej świadomości zbawczej misji Kościoła w świecie, rodzącej nowy entuzjazm misyjny. I niesieni na fali tego entuzjazmu możemy zastanawiać się także na tym, w jaki roztropny, nie zmanipulowany, sposób pomagać potrzebującym, w tym migrantom, czyniąc to z miłości do Chrystusa i niosąc im Chrystusa. By oni zafascynowani tą miłością pragnęli poznać Jezusa, w imię którego doświadczają pomocy. Oby w naszych czasach spotęgowały się pielgrzymki ludów w stronę Jezusa.