Spotkać Pana
Dla wielu chorych spotkanie z Tobą jest jak modlitwa trędowatego: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” albo wołanie Symeona: „Teraz o Panie pozwól odejść swemu słudze w pokoju, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”.
2022-01-13
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 1, 40-45
I tydzień zwykły
Trąd w czasach Jezusa był bardzo groźną, nieuleczalną dolegliwością. Niewiele było chorób tak przeraźliwych i odrażających co trąd. Określano w ten sposób zarówno różne dolegliwości skórne, jak i faktyczny trąd zwany chorobą Hansena. W wyniku zakażenia bakteryjnego najczęściej dochodziło do owrzodzenia skóry, powstania bąbli, zniekształceń i utraty kończyn, nierzadko do ślepoty, a nawet śmierci. Za fizycznym spustoszeniem niósł ze sobą izolację społeczną: „Trędowaty dotknięty tą plagą, będzie miał rozerwane szaty, włosy nieuczesane, brodę zasłoniętą i będzie wołać: «nieczysty, nieczysty!» [...]. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem” (Kpł 13, 45-46).
Trędowaty jako rytualnie nieczysty nie mógł wejść do świątyni, by uczestniczyć w sprawowanej liturgii. Prawo nie mogło pomóc trędowatemu, a jedynie społeczności, chroniąc ją wyłącznie przed rozprzestrzenianiem się choroby. Przeżywając dzisiaj kolejne fale i odmiany koronawirusa, o wiele bardziej jesteśmy w stanie sobie wyobrazić społeczną izolację trędowatego. Maseczki, przyłbica, rękawiczki, tygodnie bez odwiedzin bliskich, a na oddziałach covidowych brak widoku ludzkich twarzy zakrywanych przez kombinezon, zakaz dostępu do kaplicy szpitalnej, a nawet do kapelana szpitalnego – to jeszcze do niedawna a może w wielu miejscach nadal jest realną rzeczywistością.
W dzisiejszej Ewangelii trędowaty nie prosi Jezusa o uzdrowienie. Prosi wyłącznie o oczyszczenie, co pozwoliłoby mu powrócić do wspólnoty i świątyni. Jezus lituje się nad nim, a potem dotyka i słowem uzdrawia.
Czasami zagraża nam powierzchowne patrzenie na chorobę i pacjenta. Lekarz, pielęgniarka, każdy pracownik służby zdrowia – może tylko fragmentarycznie zajmować się jego dolegliwościami – bez świadomości, że objawy choroby mają odbicie na głębszych sferach człowieka, wpływają na niego całego, a czasem wręcz wskazują na o wiele głębsze źródło problemu. Dostrzec to można mając czas dla chorego i inne oczy… Oczy zanurzone w modlitwie, adoracji… Św. Ignacy Antiocheński powiadał, że lepiej jest „milczeć i być, niż mówić i nie być”. Podobnie w życiu wewnętrznym – Jezus dopomina się o zwrócenie uwagi na duchowe znaczenie choroby. Nie przychodzi, by zachwycić cudami i uzdrowieniami, ale by przepowiadać królestwo Boże. Uzdrowienie jest potwierdzeniem prawdziwości Jego słów i znakiem nadchodzącego zbawienia!
Rzeczywistość ducha pozwala zobaczyć więcej. Wbrew temu, co sądzisz – jesteś człowiekiem duchowym. Myślisz, podejmujesz decyzje, działasz według określonych wartości, kochasz kogoś. Duchowość kojarzy się z Bogiem i światem nadprzyrodzonym. Jednak dotyczy ona także REFLEKSJI, DECYZJI, PRZEŻYĆ, UCZUĆ, niezależnie czy jesteś osobą wierzącą, czy nie!
Panie Jezu, dziękuję Ci za moje poranne obchody chorych w szpitalu. Za godzinę 5.15, o której budzi mnie mój budzik. Czasem mam ochotę go wyrzucić. A jednak wiem, że poranne wizyty kapelańskie, podczas których spotykam nie tylko chorych, ale również – jak na przykład dzisiaj – studentów medycyny są dla nich znakiem przypominającym o innej Rzeczywistości.
Biała alba, noszony w ręku kielich z prawdziwym Ciałem Twoim przynosi blask światła w ciemnych korytarzach jeszcze przed świtem i w salach szpitalnych wypełnionych bólem i ewangelią cierpienia. Dla wielu chorych spotkanie z Tobą jest jak modlitwa trędowatego: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” albo wołanie Symeona: „Teraz o Panie pozwól odejść swemu słudze w pokoju, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”.
Tylko wiara daje zapewnienie, że nie muszę w chorobie składać za swoje uzdrowienie żadnej ofiary, jak tego oczekiwano od trędowatego. Ty jako Arcykapłan Nowego Przymierza raz na zawsze złożyłeś ją za nas na krzyżu. Pozwoliłeś trędowatemu rozgłaszać słowo, a Ty zająłeś jego miejsce, przebywając w miejscach pustynnych i nie mogąc wejść do miasta. Uzdrowiłeś człowieka z trądu, płacąc za to najwyższą cenę. Przyjąłeś na siebie Barabaszowy status skazańca, podczas gdy prawdziwy przestępca został puszczony wolno. Jednak dzięki temu, cierpienie, choroba, a nawet grzech, przeżywane z Tobą i oddane Tobie, rodzą prawdziwe życie.