Moc cichej modlitwy
Ewangeliczna scena opisująca uzdrowienie cierpiącej na krwotok kobiety, jest obrazem siły, jaką daje cicha, nieśmiała obecność przy Bogu.
2022-02-01
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 5, 21-43
IV tydzień zwykły
Kobieta, która cierpiała na krwotok nie tylko odczuwała fizyczny ból, ale również była wykluczona społecznie. Prawo żydowskie przewidywało, że każdy kto ma kontakt z krwią, staje się nieczysty. Widząc ją w tej perspektywie, dostrzegamy, jak wielkie było jej cierpienie i jak ogromna musiała być radość po spotkaniu z Jezusem, który ją uzdrowił.
Dzisiaj, nas – ludzi żyjących w XXI wieku – ta biedna kobieta uczy pokory i poszukiwania cichej obecności przy Bogu. Żyjemy w tak zabieganym i głośnym świecie, że ta cisza jest potrzebna nie tylko naszemu duchowi, ale również ciału, by mogło czasami odpocząć. Jednak cisza jest także podstawowym narzędziem komunikacji z Bogiem. Może się wydawać, że to dość naiwne podejście do komunikacji, bo przecież z ciszy nie można nic odczytać bezpośrednio, tak jak z tekstu słyszanego czy czytanego, ale ona umożliwia coś o wiele więcej – słuchanie duszą. To przez sumienie Bóg przemawia najwyraźniej i wydaje się, że także w epoce współczesnego Kościoła ta prawda zaczyna być jakoś marginalizowana. Cieszą nas przecież wielkie wydarzenia, spektakle religijne, przedsięwzięcia duszpasterskie, głośne zabawy w duchu wiary bazujące przede wszystkim na emocjach.
Stare przysłowie mówi, że pośpiech jest złym doradcą – bo w pośpiechu człowiek działa pod wpływem emocji, porywu chwili, bez żadnego przemyślenia. Żeby coś odkryć potrzeba kontemplacji, takiej na jaką zdecydowała się kobieta cierpiąca na krwotok, przede wszystkim trzeba tej kontemplacji, żeby odkryć Boga. On rzadko przychodzi w spektakularnej, krzykliwej formie, raczej pojawia się niby w tle, ale kiedy dobrze się temu przyglądnąć, to okazuje się, że to tło zmienia się w centrum. Dajmy sobie szansę przez modlitwę pełną ciszy, żeby Bóg był w naszym centrum życia, a poczujemy się szczęśliwi.