Uwięzieni w ciele
Ciężki uraz neurologiczny często ma dramatyczne następstwa. To, jak mogą czuć się osoby uwięzione we własnym ciele jest tematyką dwóch niezwykłych filmów.
2022-04-01
Być może kiedyś zastanawialiśmy się jak wygląda życie z perspektywy osób głęboko chorych neurologicznie. Co czują? Jak postrzegają świat? Jak żyją, nieraz nie potrafiąc porozumieć się ze światem zewnętrznym? Dzisiaj pragnę odwołać się do sztuki filmowej, która czasem przychodzi nam z pomocą i pobudza naszą wyobraźnię. Chcę opowiedzieć o dwóch obrazach, które pokazują nam świat z perspektywy chorego.
Żyć mimo wszystko
Pierwszy z nich, „Chce się żyć”, to polski film, wyreżyserowany przez Macieja Pieprzycę. Powstał w roku 2013. Tytuł sugeruje nam, że będzie o radości i szczęściu. Jakże inne wrażenie możemy mieć po kilku pierwszych scenach. Poznajemy bowiem rodzinę kilkuletniego chłopczyka – Mateusza, który cierpi na porażenie mózgowe. Lekarze nie dają nadziei ani jemu, ani jego bliskim – określają go jako „roślinę” niezdolną do komunikacji, głęboko upośledzoną. Jego rodzice jednak nie poddają się i każdego dnia walczą o godny byt dla swojego dziecka. Matka z pełnym poświęceniem pragnie pomóc mu się poruszać, pokazuje mu świat. W pewnym momencie filmu widz zostaje postawiony w nieco bardziej uprzywilejowanej pozycji niż otoczenie Mateusza, zaczynamy bowiem słyszeć jego wewnętrzny głos. Odkrywamy rzeczywistość jego oczami, widzimy próby komunikacji, ogromną chęć zamanifestowania światu, że w środku jest prawdziwy człowiek, w pełni sprawny intelektualnie. Możemy wraz z głównym bohaterem przeżywać desperackie próby pokazania innym, że niesłusznie postrzegają go jako osobę niepotrafiącą myśleć, jako niezdolną do analizowania świata „roślinę”. Pod przykrywką sparaliżowanego i powykręcanego ciała kryje się wrażliwy, uważny obserwator rzeczywistości, tak bardzo pragnący być jej częścią. Życie Mateusza diametralnie zmienia się, gdy w wyniku problemów zdrowotnych jego matki, trafia on do ośrodka opiekuńczego dla osób głęboko upośledzonych. Nie chcąc zbytnio zdradzać całej fabuły, zaznaczę jedynie, że po wielu trudach i desperackich próbach zwrócenia na siebie uwagi, udaje mu się znaleźć sposób porozumiewania ze światem.
Każdy dzień pokazany nam z perspektywy Mateusza jest wielką afirmacją życia – tego trudnego, ciężkiego, samotnego, ale życia. Bo kiedy wydaje się, że niemal nikt w niego nie wierzy, Mateusz sam potrafi o siebie zawalczyć.
W filmie tym zwraca uwagę niepowtarzalna kreacja głównego bohatera, granego przez Dawida Ogrodnika. Aż trudno uwierzyć, że aktor ten w tak przekonujący sposób potrafił wcielić się w osobę, której dolegliwości w dużej mierze objawiają się poprzez powykręcanie całego ciała. Tak wierne odtworzenie stanu osoby cierpiącej na porażenie mózgowe, wydaje się wręcz niemożliwe dla zdrowej osoby.
Zerwać się do lotu
Drugi film, o którym chciałam opowiedzieć, to francuski obraz „Motyl i skafander”, powstały w 2007 r. Podobnie jak „Chce się żyć” jest on inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. W mistrzowski sposób wyreżyserował go Julian Schnabel. Już od pierwszych scen widzimy świat z perspektywy głównego bohatera. Dosłownie razem z nim otwieramy i zamykamy oczy, dostrzegamy nachylające się nad nim postacie, lekarzy, próbujących objaśnić mu jego stan. Okazuje się bowiem, że Jean-Dominique Bauby, redaktor znanego magazynu „Elle”, przeszedł udar i od kilku miesięcy przebywał w śpiączce. Po wybudzeniu z niej, wraz z bohaterem dowiadujemy się, że cierpi on na rzadkie schorzenie – „zespół zamknięcia”. Jego sprawność intelektualna pozostała niezaburzona, ciało stało się jednak rodzajem klatki, więzienia czy tytułowego skafandra. Jean nie może ruszać bowiem żadną częścią ciała poza lewą powieką. To tak, jakby zamknąć motyla pragnącego wzbić się w powietrze, w ciasnym kokonie, który ogranicza wszelkie ruchy. Wraz z bohaterem poznajemy szokujące informacje przekazywane przez lekarzy. Jesteśmy świadkami pierwszych spotkań z bliskimi, a także pierwszych, trudnych prób komunikacji. Zespół terapeutów zajmujących się chorym, ma bowiem pomysł jak wydobyć myśli i słowa z jego zamkniętego ciała. Jean za pomocą mrugnięć powieką „wypowiada” litery, słowa i całe zdania. Okazuje się, że w ten sposób można nawet napisać książkę.
I to właśnie dyktowana za pomocą powieki historia Jeana, została wydana jako książka „Skafander i motyl”, a na jej postawie powstał film. Jest to więc autobiografia człowieka, który mimo niewyobrażalnych ograniczeń nadal żyje i nie traci do tego życia chęci. Nawet mając tak sparaliżowane ciało bohaterowi pozostała jego pamięć, a także niczym nieograniczona wyobraźnia, pozwalająca przenieść się w dowolny zakątek świata.
Oba obrazy w niezwykły sposób pomagają nam na chwilę poczuć, jak wielkim dramatem może być zamknięcie we własnym ciele i niemożność wykrzyczenia światu, że w środku znajduje się prawdziwy, czujący człowiek. Te filmy uwrażliwiają nas na wszystkie osoby, które zmagają się z ciężkimi chorobami neurologicznymi, i dla których ich ciało staje się swoistą klatką. Dzięki podobnym dziełom możemy choć przez chwilę wyobrazić sobie z jakimi trudami przychodzi im się zmierzyć. Może dzięki świadectwom takich osób jak Mateusz i Jean, łatwiej nam będzie doceniać każdą chwilę, którą spędzamy tu na ziemi. W końcu, jak mówi bohater „Chce się żyć” – „Jutro będzie piękny dzień”.
Zobacz wszystkie teksty numeru ►