Związani przez lęk
U progu Wielkiego Tygodnia widzimy zalęknionych faryzeuszy i arcykapłanów oraz decyzje podjęte w tych emocjach.
2022-04-09
Rozważanie do fragmentu Ewangelii J 11, 45-57
V tydzień Wielkiego Postu
Zbliża się Wielki Tydzień. Każdy dzień przybliża nas do najważniejszych świąt w roku. Zanim jednak wyśpiewamy radosne „Alleluja”, będziemy świadkami najtrudniejszych chwil Jezusa na ziemi. Już w dzisiejszej Ewangelii czytamy, że „Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, by można było Go pojmać”.
Decyzja o pojmaniu i skazaniu Jezusa na śmierć właściwie zapadła. Można powiedzieć, że został On wpisany na listę poszukiwanych. A wszystko to przez lęki arcykapłanów, którzy bali się, że „wszyscy uwierzą w Niego, a przyjdą Rzymianie i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród”.
Jak często nasz lęk sprawia, że zachowujemy się nieracjonalnie? Jak często podejmujemy przez niego decyzje, których później żałujemy? Strach jest nam potrzebny, często ostrzega nas przed możliwym zagrożeniem. Nie możemy jednak pozwolić, żeby zablokował on nam naszą zdolność widzenia i myślenia. Musimy potrafić go zracjonalizować. Jak to jednak zrobić? Jak nie pozwolić związać sobie rąk i myśli lękiem?
Odpowiedzią na te dylematy jest, rzecz jasna, Chrystus. To w Nim mamy pokładać naszą ufność i nadzieję. Tylko On potrafi zerwać więzy strachu i prawdziwie nas wyzwolić. Wierzmy, że Bóg wie, co dla nas najlepsze. Wierzmy, że wszystko, co przytrafia się w naszym życiu dzieje się z jakiegoś powodu. A przecież Chrystus Sam najlepiej wie, czym jest cierpienie. Przecież to za odkupienie nas samych spotkała Go okrutna śmierć.
Stojąc u progu Wielkiego Tygodnia spróbujmy oddać Panu wszystkie nasze lęki, cierpienia i wątpliwości. On je przecież poniesie wraz z krzyżem na swoich barkach. Pamiętajmy, że śmierć Chrystusa nie poszła na marne. To przecież nasze wyzwolenie, nasza ucieczka.