Ochronić najmniejszych
Rozmawiamy z Doktor Elżbietą Kortyczko, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.
2022-05-31
Redakcja: – W niedzielę, 22 maja odbyła się 98. Pielgrzymka Służby Zdrowia na Jasną Górę. Udało się Pani wręczyć wtedy prymasowi, przygotowany przez Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich (KSLP), specjalny dokument. Czy mogłaby Pani powiedzieć coś więcej na ten temat?
dr Elżbieta Kortyczko: – W czasie pielgrzymki, podczas Mszy Świętej i procesji z darami, delegacja Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich ofiarowała ks. prymasowi Wojciechowi Polakowi dokumenty, które stanowią zbiór naszych petycji, stanowisk, listów otwartych dotyczących obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, obrony wolności sumienia lekarzy – klauzuli sumienia. Łącznie ok. 60 stron, które publikowaliśmy w ciągu ostatnich czterech lat kadencji.
My, jako lekarze, jesteśmy szczególnie powołani do dbania o zdrowie i życie każdego człowieka, tym bardziej o tego najmniejszego, jeszcze nienarodzonego. Przepisy prawa w wielu krajach na świecie często nie gwarantują jednak tego prawa w pełni. Stąd, już na początku ostatniej kadencji KSLP, w 2018 roku, kiedy w sejmie zalegał społeczny projekt „Zatrzymaj aborcję”, pod którym podpisało się 830 tys. obywateli, pisaliśmy do ministra zdrowia, parlamentarzystów, o przyspieszenie formalności, aby dokument mógł zostać procedowany. Chcieliśmy, aby obrona życia była, w większym niż do tej pory stopniu, zapewniona. Decyzją Trybunału Konstytucyjnego, tak też się później stało. Dzieci, u których podejrzewa się wrodzoną chorobę, zostały objęte ochroną. Poprzednie zapisy ustawy były bowiem niezgodne z polskim prawem i kodeksem etyki lekarskiej. Po tej decyzji wyrażaliśmy podziękowania sędziom Trybunału Konstytucyjnego, którzy głosowali za życiem.
Dezaprobatę wobec stanowiska Trybunału Konstytucyjnego, które chroni życie chorych dzieci, wyrażały medyczne towarzystwa naukowe (pediatryczne oraz ginekologów i położników). Wielokrotnie jako KSLP pisaliśmy do prominentnych lekarzy, że zabójstwo wewnątrzłonowe nie leczy chorego dziecka; takie działania nie służą zdrowiu matki, powodują śmierć dziecka, a także hamują rozwój nauki. Jeżeli bowiem diagnozujemy chorobę, szukamy możliwości leczenia, to wpływamy na rozwój medycyny.
W ostatnich latach Parlament Europejski ma zakusy, ażeby przymuszać państwa członkowskie do gwarantowania aborcji wszystkim kobietom. Rezolucja ta została przyjęta w ubiegłym roku. Pisaliśmy wtedy listy otwarte, w których wskazywaliśmy na fałszywą troskę o zdrowie polskich kobiet i dzieci. Trzeba podkreślić, że poszczególne państwa członkowskie Unii Europejskiej mają prawo do zagwarantowania własnym obywatelom suwerennego stanowienia zasad obejmujących kwestie prokreacji, seksualności i wychowania. Suwerennego, a nie według prawa unijnego. Pisaliśmy o ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, o szacunku dla każdego człowieka, o szacunku dla matki, która jest nią od poczęcia dziecka, a nie dopiero od momentu jego urodzenia.
Kiedy kobieta decyduje się na zabicie własnego dziecka, niejednokrotnie wiąże się to u niej z wieloma problemami natury zdrowotnej – fizycznymi i psychicznymi. Aborcja chorego dziecka nie jest rozwiązaniem.
Po ostatnich ochronnych decyzjach Trybunału pozostała furtka, dopuszczająca jednak zabójstwo wewnątrzłonowe chorego/prawdopodobnie chorego dziecka, jeśli u matki dochodzi do zaburzeń psychicznych na wieść o chorobie dziecka, które ma ona urodzić. Zwracaliśmy się do naszych kolegów psychiatrów, aby nie wydawali lekką ręką zaświadczeń o negatywnym wpływie takiej ciąży na zdrowie psychiczne matek, które dowiedziały się o chorobie dziecka, ale żeby te sprawy były za każdym razem dokładnie rozeznane. Jak wskazują badania, wpływ zabójstwa wewnątrzłonowego ma bardzo negatywne skutki na kobietę, rodzinę, ale także na całe społeczeństwo i świat. (W polskim prawie nadal dopuszcza się aborcję w przypadkach, gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki albo ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego).
Jako KSLP współpracujemy w ostatnich latach z Katolickimi Stowarzyszeniami Medycznymi Pielęgniarek i Położnych, Farmaceutów Polskich, Kołem Katolików Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, Środowiskiem Medycznym Świętej Rodziny czy Nauczycielami Naturalnego Planowania Rodziny. Wspólnie wyrażamy swoje stanowiska w obronie życia. W 2015 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że lekarz, który ze względu na własne sumienie nie chce dokonać nieetycznej czynności medycznej, nie musi wskazywać innego lekarza, lub innej placówki medycznej, która mogłaby tego dokonać. Samo wskazywanie kogoś, kto wykonałby taką czynność, narusza już bowiem prawo do klauzuli sumienia i wolność sumienia lekarza.
Współpracujemy również z Europejską Federacją Lekarzy Katolickich. Chcemy, aby nasze głosy zostały usłyszane i wzięte pod uwagę przez rządzących.
Warto wspomnieć, że pisaliśmy także listy poparcia dla kanadyjskiej obrończyni życia Mary Wagner, wyrażaliśmy również nasze zaniepokojenie odstawieniem żywienia u Vincenta Lamberta, który był wydolny krążeniowo-oddechowo, a przez swoją niepełnosprawność został skazany na śmierć głodową.
W dokumencie, który przekazaliśmy ks. prymasowi Wojciechowi Polakowi część listów i petycji została napisana przez KSLP we współpracy z innymi Stowarzyszeniami Katolickimi.
– Czy organizują Państwo spotkania różnych środowisk katolickich związanych ze służbą zdrowia?
– Oczywiście, aby współpraca medycznych środowisk katolickich była możliwa, staramy się integrować. Jedną z jej form jest właśnie Ogólnopolska Pielgrzymka, która odbyła się w dniach 21–22 maja br. (poprzedzona Ogólnopolskimi Rekolekcjami Służby Zdrowia). Ze względu na bogaty program tego wydarzenia, nie ma tam bezpośredniej możliwości bliskiego spotkania się środowisk i wymiany myśli. W ramach Duszpasterstwa Służby Zdrowia odbywają się jednak spotkania środowisk medycznych na poziomie diecezji. Organizowaliśmy także ogólnokrajowe spotkania w Warszawie, gdzie zapraszał nas Krajowy Duszpasterz Służby Zdrowia, ks. Arkadiusz Zawistowski, oraz w Zakopanem.
– Po raz kolejny została Pani wybrana na prezesa KSLP. Przed jakimi wyzwaniami stoi obecnie to stowarzyszenie?
– Na końcu drogi każdego człowieka jest cel, do którego dążymy. Katolickie Stowarzyszenia związane ze służbą zdrowia są po to, abyśmy jako ich członkowie wnosili wartości ewangeliczne do swojej pracy. Będąc razem, spotykając się, wymieniając się swoimi poglądami i myślami, łatwiej możemy identyfikować się i przyjmować inny sposób myślenia, z którym spotykamy się u naszych kolegów. Nie chcemy się wzajemnie odrzucać, ale pragniemy szukać punktów stycznych i wskazywać dobro. To, że jesteśmy w stowarzyszeniu w pewien sposób nas rozwija, buduje więzi. Będąc razem łatwiej możemy ukazywać swoje racje i poglądy, chociażby poprzez wspomniane już petycje, apele czy listy otwarte. Jako grupa mamy większą siłę przebicia.
Człowiek nie zbawia się sam. Pan Bóg powołał ludzi do życia we wspólnocie. Jak stwarzał świat, to zaznaczył, że nie jest dobrze, jak człowiek jest sam. Ponadto, jesteśmy istotami myślącymi, a wymiana tych myśli jest niezwykle ważna. To nas uczy prawidłowego podejścia do chorego. Musimy pamiętać o tym, żeby zawsze widzieć człowieka przed chorobą, a nigdy odwrotnie. Każda istota ludzka ma bowiem swoją godność, niezależnie od stanu zdrowia.
– Wyobrażam sobie, że w obliczu zmieniającego się świata i tego, że wiele przepisów dotyczących ochrony życia jest liberalizowanych, trudno jest chyba przebić się katolickim stowarzyszeniom z głosem obrony tych najsłabszych?
– Zgadza się, ale tym bardziej jesteśmy potrzebni, aby przekazywać wartości ewangeliczne. Słowo ewangeliczne jest ziarnem rzuconym w ziemię. Pan Jezus też miał tylko 12 apostołów. Dobro nie krzyczy, jest ciche, to zło krzyczy. Widzimy to niejednokrotnie na ulicach, chociażby podczas strajków kobiet, które jakiś czas temu miały miejsce.
– Ilu członków liczy obecnie Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich? Czy zapisują się również młodzi lekarze?
– Nasze stowarzyszenie liczy obecnie około 700 członków. Tak jak w całym środowisku lekarskim średnia wieku lekarzy jest bardzo wysoka, tak jest też u nas. Młodzi lekarze jednak także się zapisują. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że takie osoby, ze względu na wiele obowiązków i rodzinnych zobowiązań, nie będą bardzo aktywnymi członkami i uczestniczenie w comiesięcznej formacji będzie dla nich trudne.
– Co osobiście daje Pani bycie w tej wspólnocie?
– Dla mnie jest to posługa, odpowiedź na Boże powołanie. Jako lekarz neonatolog, pracuję z ciężko chorymi dziećmi na oddziale intensywnej terapii noworodka. Przez lata wzrastała we mnie świadomość, że jako lekarze, jesteśmy szczególnie powołani do służenia życiu i zdrowiu. Przez to moje wewnętrzne przekonanie już wiele lat temu zaczęłam poszukiwać ruchów pro-life.
– Dziękuję za rozmowę.