Chrystus wzywa chorych do apostolstwa
Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona w niedzielę, 3 lipca, w Bazylice Krzyża Świętego w Warszawie.
2022-07-02
Półtora roku temu do Szpitala Tymczasowego w Katowicach jako pacjentka została przyjęta Misjonarka Miłości. Ciężko przeszła Covid. Dzięki Bogu wyszła ze szpitala. Niestety pozostały komplikacje pochorobowe. Wcześniej bardziej aktywna w służbie bezdomnym, teraz pozostaje na wózku. Jest w domu – klasztorze. Dla niej nie jest to jednak czas stracony. Do s. Konstancji i do wielu innych osób chorych – także tych, którzy noszą w swoim ciele konsekwencje Covid, czy innych chorób – można odnieść słowa, które wiele lat temu św. Matka Teresa z Kalkuty, powiedziała pewnej belgijskiej pielęgniarce i opiekunce społecznej, Jacqueline de Deckert. Deckert pragnęła wstąpić do Zgromadzenia Misjonarek Miłości, ale nie pozwalał jej na to stan zdrowia. „Twoje cierpienie i modlitwy – pisała do niej Matka Teresa – będą kielichem, do którego my, członkowie pracujący, będziemy wlewali miłość dusz, które zbieramy. Dlatego jesteś równie ważna i niezbędna dla realizacji naszego celu. W rzeczywistości możesz zrobić dużo więcej, złożona cierpieniem w łóżku, niż ja swobodnie poruszająca się”.
Jak zrozumieć słowa Matki Teresy, postawę s. Konstancji? Czyż osoby osłabione chorobą nie mogłyby więcej uczynić, będąc w lepszej kondycji zdrowia, w czynnej pomocy bliźniemu? Do rodzących się wątpliwości dodam myśl – zdanie, które dopiero co usłyszeliśmy w II czytaniu: „Co do mnie, nie daj Boże – pisze św. Paweł do Galatów – bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga 6, 14). Dlaczego Paweł chlubi się krzyżem, cierpieniem?
Siostry i bracia. Drodzy Chorzy,
Św. Paweł i chrześcijanie zamieszkujący Galację, do których pisał list, żyli w starożytnym świecie. Ścierały się w nim dwa prądy filozoficzno-religijne. Z jednej strony nowi głosiciele Ewangelii, pochodzenia żydowskiego (inni niż Paweł) domagali się od nowo nawróconych chrześcijan zachowywania przepisów rytualnych Starego Testamentu. Chodziło zwłaszcza o obrzezanie. Rodziło to zamęt w umysłach chrześcijan. Z drugiej strony hedonistyczna kultura Grecji kusiła członków młodej wspólnoty Kościoła powrotem do dawnego życia bez zasad moralnych.
Św. Paweł odpowiada pierwszym – słyszymy to w dzisiaj przywołanym fragmencie listu – „ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie” (Ga 6, 15). Uspokaja Galatów w ich nowej drodze wiary. „Nowe stworzenie” jest życiem łaską Bożą, kroczeniem za Jezusem, nie potrzeba więc obrzezania. Odpowiada także drugim, równocześnie pouczając chrześcijan (to wcześniejszy fragment Listu do Galatów): „Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami” (Ga 5, 24). I konkluduje, przywołując krzyż Chrystusa. Szczyci się nim! Moglibyśmy zakrzyknąć: niebywałe!
W jego życiu krzyż to przeciwności, które doświadczał głosząc Ewangelię. Miał ich naprawdę sporo! Łącznie z tym, że – jak słyszymy to dzisiaj – konsekwencją ich były blizny na ciele – ślady po biczowaniach, na które był skazywany tylko dlatego, że głosił Ewangelię. Krzyż w nauczaniu Pawła to także duchowy wysiłek, praca nad sobą, by zachować w pełni naukę Chrystusa. Czy wspomniane przeciwności, wymagająca praca nad sobą, wycofały go, zniechęciły? Wręcz odwrotnie. Wspomniane blizny były dla niego znakami, znamionami przynależności do Jezusa!
Siostry i bracia,
Jeszcze raz powtórzę: św. Paweł nie szukał krzyża. On krzyż zastał. Był on konsekwencją jego działalności. Dlaczego to podkreślam? Bo jako chrześcijanie w znaku krzyża próbujemy odnaleźć także nasze przeciwności. Krzyża w naszym życiu nie unikniemy. To jest po prostu niemożliwe. Dotyka nas choroba, doświadczenie niepełnosprawności, słabość związana z wiekiem. Z krzyżem choroby, z krzyżem niepełnosprawności i z krzyżem starości związane jest cierpienie, nieraz bardzo wielkie. Sami chorzy oraz ich opiekunowie mogą powiedzieć, jak uciążliwy jest ten krzyż. Jednak nikt z nas nie chce choroby. Pragniemy wszystko uczynić, łącznie z profilaktyką prozdrowotną, aby jej zapobiec. Sam Jezus wysyłając uczniów, przykazał im: „uzdrawiajcie chorych […], mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»”. Znakiem przyjścia królestwa Bożego jest zdrowie, uleczenie. W języku łacińskim określenie salus oznacza zarówno zbawienie, jak i zdrowie.
Jednak to nie wszystko. Dobrze wiemy, że medycyna ma swoje granice. Od człowieka zależy, w jaki sposób zmierzy się z niekorzystną diagnozą. Podpowiada nam św. Matka Teresa z Kalkuty: przyjmując, akceptując trudną diagnozę lekarską możemy krzyż swojej choroby spożytkować jako „duchowe narzędzie” zbawienia, drogę do niego. Głosi tę prawdę od lat Apostolstwo Chorych. Sam Chrystus z miłością przyjął krzyż. Wcześniej krzyż był dla ludzkości znakiem hańby. Jezus umierając na krzyżu z miłości do nas, wyjednał nam zbawienie.
Zwracam się szczególnie do Was Chorzy, łączący się z nami dzięki transmisji radiowej.
Droga Siostro, drogi Bracie,
Niekoniecznie Twój wózek inwalidzki, Twoje łóżko w hospicjum, musi być znakiem smutku, rozpaczy i beznadziei. Podobnie jak blizny św. Pawła, tak wózek i łóżko mogą stać się znakiem Twojej przynależności do Chrystusa, znakiem Twojego apostolstwa. Jak Chrystus, Jego apostoł – Paweł, tak Ty możesz przyczynić się do zbawienia innych. Dlatego proszę Boga o łaskę wiary dla Ciebie, w Jego miłość pomimo cierpienia, które doświadczasz, wiary przemieniającej Twoje serce. Jezus zanim wysłał uczniów pociągnął ich do siebie, dotknął ich serca. Tak samo pragnie dotknąć Twojego serca i uleczyć Ciebie: z ciemności duchowych, z grzechu, buntu, osamotnienia. Pragnie uczynić Ciebie nowym stworzeniem odrodzonym dzięki Jego łasce.
Na dowód tego Bóg daje nam dzisiaj słowa proroka Izajasza, z ostatniego rozdziału księgi. Izajasz kierował słowa do mieszkańców Jerozolimy uprowadzonych do Babilonii. Zapowiadając im odrodzenie Świętego Miasta Jeruzalem, równocześnie nas wprowadza w obraz odrodzenia duchowego: „Oto skieruję do [Was] pokój jak rzekę. [Będziecie jak] niemowlęta noszone na rękach i na kolanach (…) pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; (…) doznacie pociechy. (…) rozraduje się serce wasze (…). Ręka Pana da się poznać Jego sługom” (por. Iz 66, 12-14).
Moi Drodzy,
Źródłem pocieszenia dla chorych są dobrze przeżyte sakramenty święte: spowiedź, namaszczenie chorych, Komunia święta. Jest nim Słowo Boże, stała obecność towarzyszących im. Jest nim także dobra opieka medyczna. Wszystkie wspomniane elementy mogą prowadzić do przekonania, że Bóg stale mnie kocha pomimo choroby, niepełnosprawności, wieku, pomimo… wielu innych ograniczeń. Rodzi to pokój serca, który jest owocem zjednoczenia człowieka z Bogiem. Od wielu chorych uczę się takiej wiary.
Otwarcie się na łaskę pokoju Bożego powoduje, że doświadczony krzyżem cierpienia człowiek, może przyczynić się do duchowego wsparcia Kościoła. Wskazywał na to św. Paweł w innym liście, przywołując swoje apostolskie doświadczenie: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). Wskazywała na to Matka Teresa, pisząc do chorej. Jeszcze raz przytoczę jej słowa: „możesz zrobić dużo więcej, złożona cierpieniem w łóżku, niż ja swobodnie poruszająca się”.
Drodzy Chorzy,
Jezus mówi do nas: „Idźcie, oto was posyłam” (Łk 10, 3), tj. „podejmijcie Wasze duchowe apostolstwo, ofiarujcie Bogu w zjednoczeniu z Nim swoje trudności, ofiarujcie je zwłaszcza za kapłanów i w intencji o nowe powołania”. Powołani podejmując drogę Ewangelii, spotykają się ze sprzeciwem. Konsekwencją głoszenia Ewangelii jest walka duchowa, zarówno zewnętrzna, jak i wewnętrzna; zewnętrzna, tzn. dotykająca życia duchowego innych, wewnętrzna – dotykająca także samych kapłanów.
Mówił o tym Chrystus po powrocie uczniów z misji ewangelizacyjnej: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica” (Łk 10, 18). Powołani potrzebują duchowego wsparcia. Przeczuwała te prawdę Matka Teresa. Dlatego szukała pomocy u chorej Jacqueline de Deckert. Przeczuwał to Jan Paweł II. Pierwsze kroki po wyborze na Stolicę Piotrową skierował do kard. Andrzeja Deskura leżącego w szpitalu po ciężkim udarze mózgu. Przeczuwa to intuicyjnie każdy, kto autentycznie zaangażowany jest w rozwój Bożego Królestwa.
Jezus mówił dalej: „Oto was posyłam, jak owce między wilki”. W różny sposób możemy zinterpretować obraz „ewangelicznych owiec i ewangelicznych wilków”. Głoszący Ewangelię powinni pójść bez jakichkolwiek zabezpieczeń, jak bezbronne owce, składające życie w ofierze; „ewangelicznymi wilkami” są zaś wszyscy ci, którzy odciągają od Boga. Nieraz „drapieżnymi wilkami” atakującymi chorego stają się: złe wspomnienia, poczucie opuszczenia, smutek, utrata nadziei, pokusa eutanazji. Zachowując postawę prostoty pierwszych – ewangelicznych owiec, przeciwstawiajmy się drugim. Jezus – Dobry Pasterz nie zostawił uczniów. Nie zostawi także i nas, w godzinie próby.
Moi Drodzy, Drodzy Chorzy,
O łaskę wiary, o zdrowie, o pomocną dłoń będziemy się modlić w przyszłą środę. Zapraszam Was na Pielgrzymkę Apostolstwa Chorych na Jasną Górę, we wspomnienie Matki Bożej Uzdrowienia Chorych.