Rany są miejscem błogosławieństwa
Jezusowa droga to droga krzyża. Jeśli Kościół ma być ewangeliczny, musi być naznaczony ranami Jezusa. Droga Jezusa i Kościoła to droga do Jerozolimy, a tam na Golgotę.
2022-08-04
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 16,13-23
XVIII tydzień zwykły
Ostatnio w mediach – zwłaszcza w prasie i na portalach internetowych – tak wiele mówi się o Kościele. Kościół niestety postrzegany jest przez pryzmat jednego księdza, jednej parafii, jakiegoś złego wydarzenia. Mam świadomość, że od tych, którzy są przewodnikami, pasterzami, każdy ma prawo oczekiwać świętości. Bardzo podobają mi się słowa teologa, księdza Tomasza Halika, który został wyświęcony na księdza, w czasach reżimu komunistycznego: „Gdybym spotkał Kościół odnoszący sukcesy i bardzo wpływowy (…), Kościół bez cieni i plam, bez zadraśnięć i bolesnych ran, zszedłbym z przerażeniem z drogi, ponieważ byłbym pewien, że mam do czynienia z szatańskim trikiem. Gdybym za takim Kościołem mocno zatęsknił, zacząłbym odprawiać egzorcyzmy. Gdybym spotkał Kościół ewangelicznie ubogi, wypełniony pokorą i świętością wszystkich, swoich członków, nie dający w niczym powodów do zgorszenia, tak właśnie ową oblubienicę piękną, «Kościół święty, chwalebny, bez skazy», o którym czytamy w Piśmie, uznałbym, że w tym wypadku diabły jeszcze bardziej próbowały go maskować. «Gdzie są twoje rany?» – zapytałbym”.
W najważniejszych momentach towarzyszenia Jezusowi apostołowie zawiedli. Na dworze arcykapłana Piotr wyparł się Jezusa, Judasz nie był lepszy od Piotra, Tomasz był nieobecny. Gdyby wtedy istnieli fotoreporterzy, profile facebooka, obraz Kościoła nie odbiegałby od tego dzisiejszego.
Największą przeszkodą w budowaniu Kościoła pięknego nie są nasze ludzkie ułomności, wady, nasza gruboskórność, niedomaganie, słabości. Najbardziej rani Jezusa patrzenie na Kościół jak na instytucję, w której Jezus jest nieobecny. Jezusowa droga to droga krzyża. Jeśli Kościół ma być ewangeliczny, musi być naznaczony ranami Jezusa. Droga Jezusa i Kościoła to droga do Jerozolimy, a tam na Golgotę. Czy Jezus nie mógł pokazać, że jest Bogiem? Mógłby to uczynić jednym skinieniem. A jednak „surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem”. Jezus zgadza się na wolę Ojca – drogę cierpienia. Nic nie odciąga Go od realizacji woli Ojca. Ani pokusy skierowane do Niego przez szatana na pustyni, ani podpowiadane przez osobę Piotra w słowach: „nie przyjdzie to nigdy na ciebie”, ani też te w Ogrójcu. A jednak to, co było przekleństwem, stanie się błogosławieństwem. Najpierw tam, na Golgocie, cierpienie zostanie pokonane ofiarą miłości. To paradoks: Piotr, który stał się „szatanem” w momencie pokusy, czyli zawadą, będzie opoką, na której zbudowany jest Kościół, a „bramy piekielne go nie przemogą”.
Panie, przechodzę codziennie korytarzami szpitali, spotykam tam świat ludzkiego cierpienia. Dla wielu jest to miejsce niechciane, omijane szerokim łukiem. A jednak cierpienie przyjęte w duchu wiary i ofiarowane za Kościół, czyni go świętym. Dziś jestem jak Piotr, wiele razy wyprzedzam Jezusa, zamiast iść za Nim. Wiem jednak, że kiedyś przyjdzie chwila i mojego ukrzyżowania. Podłączą mi wtedy kroplówkę, być może zaprowadzą na stół operacyjny. To będzie moja godzina próby. Wiem, że tylko z Tobą krzyż zaprowadzi mnie do chwały.