Jesteśmy szczęśliwi!

Jezus ogłasza ubogich szczęśliwymi nie dlatego, że cierpią niedostatek, ale ponieważ do nich należy królestwo niebieskie. Synonimem tego królestwa jest posiadanie samego Chrystusa.

zdjęcie: Loft Gallery

2022-09-06

Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 6, 20-26
XXIII tydzień zwykły

W tekście greckim błogosławieństw mamy użyty grecki termin „makarios”, czyli dosłownie „szczęśliwy”. Przymiotnik ten stosowali pierwotnie starożytni Grecy w odniesieniu do bogów. Uważali, że jedynie bogowie mogą cieszyć się pełnym szczęściem. Człowiek nie może go osiągnąć ze względu na niedoskonałą ludzką naturę. W ich rozumieniu „makarios” oznacza tego, kto cieszy się szczęściem, czyli wolny jest od trosk i kłopotów, jest obdarzony dobrami ziemskimi i cieszy się dobrą sławą. Jezus przeciwnie mówi: szczęśliwi ubodzy, którzy teraz głodują, którzy teraz płaczą, szczęśliwi, gdy ludzie was znienawidzą. Nasuwają się proste skojarzenia, gdy patrzymy na świat oraz pytanie: po której jesteśmy stronie, bogów starożytnych (współczesnych) i ich koncepcji szczęścia, czy Boga objawionego w Chrystusie i Jego nauki zawartej w błogosławieństwach?

Przeanalizujmy głębiej Chrystusowe błogosławieństwa (w wersji Łukaszowej; pamiętajmy, że św. Mateusz podaje wersję wydłużoną – ośmiu błogosławieństw).

Na samym początku Jezus ogłasza szczęśliwymi ludzi ubogich. O ile w Mt 5, 3 jest mowa o „ubogich w duchu”, o tyle w wersji Łukasza o ubogich w sensie dosłownym – materialnym. Już w Nazarecie Jezus powiedział, że został posłany do ubogich. Pierwszymi, do których Jezus szedł, byli ludzie najbardziej potrzebujący Jego pomocy, pozbawieni środków materialnych, ułomni, niewidomi, chromi. Jezus ogłasza ubogich szczęśliwymi nie dlatego, że cierpią niedostatek, ale ponieważ do nich należy królestwo niebieskie. Synonimem tego królestwa jest posiadanie samego Chrystusa. Chrystus zaś utożsamia się z ubogimi. Sam mówił, że ci, którzy chcą pójść za Nim, muszą opuścić wszystko, wyzbyć się wszelkich dóbr, ponieważ wówczas są w stanie przylgnąć w pełni do Niego.

Po błogosławieństwie ubogich umieszczone jest błogosławieństwo głodnych. Niedostatek i głód często idą w parze. W błogosławieństwie tym Jezus zwraca się do tych, którzy w obecnej sytuacji – „teraz” – są tak bardzo ubodzy, że nie potrafią zaspokoić swoich najbardziej podstawowych potrzeb życiowych. Źródłem ich szczęścia nie jest głód sam w sobie, ile fakt, że są otoczeni przez Boga szczególną opieką. W przyszłości Bóg wynagrodzi im obecne cierpienie. Dobrym obrazem tego błogosławieństwa jest przypowieść o bogaczu i Łazarzu.

Błogosławieństwo płaczących nawiązuje do starotestamentalnych tekstów mówiących o wyzwoleniu z niewoli, o przeminięciu czasu krzywd i niedoli. Jezus zwraca się znowu do tych, którzy „teraz” wylewają gorzkie łzy. Oświadcza im, że Bóg nie zapomni o ich cierpieniu. Przyjdzie czas, kiedy będą się cieszyć. On sam jest dla nich pocieszycielem i obrońcą.

W czwartym, najbardziej rozbudowanym błogosławieństwie zmienia się perspektywa czasowa. Jezus nie używa już przysłówka „teraz”, lecz zapowiada wydarzenia, które nastąpią po Jego odejściu: znienawidzenie przez ludzi, wyłączenie ze społeczeństwa, znieważenie i zniesławienie. Dokona się to ze względu na Niego samego. Prześladowanie uczniów Chrystusa będzie wiązało się z szyderstwami i szykanami ze strony przeciwników. Tych, których czekają prześladowania Jezus wzywa nie do wycofania się z życia, ale do radości. Posługuje się językiem bardzo dosadnym, dosłownie możemy oddać Jego słowa w tłumaczeniu: „cieszcie się i skaczcie (tańczcie) z radości w tym dniu”. Prześladowania same w sobie (podobnie jak ubóstwo, głód, płacz) nie mogą być przyczyną radości. Są jednak dobre, ponieważ są najpewniejszą drogą do naśladowania Chrystusa, osiągnięcia nagrody w Niebie i stają się najpełniejszą formą świadectwa dla innych. Bóg zobowiązuje się do odpłaty człowiekowi za to, co go spotka.

Ewangelię tę czytamy na kilka dni przed pielgrzymką chorych do Lourdes z archidiecezji katowickiej. Oczyma wiary chcemy spojrzeć na nasze życie. W pierwszej kolejności na myśl przychodzi osoba Maryi, Jej nazaretańskie ubóstwo; może i głód związany z ucieczką do Egiptu; Jej smutek i płacz, gdy stała pod krzyżem i gdy w Lourdes wzywała ludzi do nawrócenia i pokuty; Jej osamotnienie i odrzucenie przez rodaków, gdy Jej Syn umierał na krzyżu.

W drugiej kolejności spójrzmy na św. Bernadettę Soubirous: na jej i rodziców wielkie ubóstwo materialne związane z zamieszkaniem w Cachot (dosł. w lochu); na jej i rodziców głód – ojciec, młynarz został niesłusznie posądzony, przez to stracił majątek, nieraz rodzina Soubirous przymierała głodem; na jej smutek związany z orędziem Matki Bożej wzywającej ludzi do nawrócenia oraz na jej prześladowanie, najpierw w samym Lourdes, gdy prawie od wszystkich doświadczyła niezrozumienia i posądzenia, i później w Nevers, gdy tam również ją miano za obłąkaną. Podobnie jak Maryja (w Magnificat), również Bernadetta wyrażała często swoją wdzięczność Bogu. Mówiła, że jest szczęśliwa.

W trzeciej kolejności spójrzmy na dwie grupy osób: chorych (także tych, którzy pielgrzymują do Lourdes) oraz tych, którzy nimi się opiekują. Jedni i drudzy nieraz doświadczają: ubóstwa, może i głodu (np. braku środków na leczenie), smutku i łez wylewanych w skrytości, a może i niezrozumienia ze strony bliskich (gdy ich proszą, aby powrócili do Boga i do Kościoła).

Pamiętajmy: Bóg zobowiązał się do odpłaty za to, co nas spotyka! Prośmy Go o łaskę wiary!

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024