Życzliwość rodzi bliskość
Rozmowa z dr Heleną Hrapkiewicz, psychologiem, pełnomocnikiem prezydenta miasta Katowice ds. seniorów
2022-09-07
Redakcja: – Mimo emerytury wciąż jest Pani aktywna społecznie. Czym zajmuje się Pani na co dzień?
dr Helena Hrapkieiwcz: – Od maja 2019 r. jestem pełnomocnikiem prezydenta miasta Katowice ds. seniorów. Wcześniej, przez 20 lat prowadziłam Uniwersytet Trzeciego Wieku, gdzie zdobywałam doświadczenie w kontaktach i pracy z osobami starszymi.
– Co należy do Pani obowiązków jako pełnomocnika ds. seniorów?
– Mówiąc najkrócej, zadaniem pełnomocnika ds. seniorów jest łączność pomiędzy władzami miasta a osobami starszymi. Jest to funkcja, której do tej pory nie było w Urzędzie Miasta, ale z uwagi na zwiększającą się liczbę osób starszych – w Katowicach mieszka ich powyżej 80 tysięcy – prezydent powołał swojego pełnomocnika ds. seniorów. Nie wszystkie osoby starsze są na tyle śmiałe i odważne, aby pójść do Urzędu Miasta i załatwić jakąś sprawę. Nie wszyscy są też wystarczająco zorientowani, by wiedzieć, gdzie zgłosić się z konkretnymi problemami lub z prośbą o pomoc. Pełnomocnik jest osobą, za pośrednictwem której seniorzy mogą wyrazić swoją opinię na różne tematy, a także uzyskać potrzebne wsparcie. Pełnomocnik to ktoś, kto zna problemy osób starszych i jest gotowy z tymi problemami się zmierzyć. Wie, gdzie i jak zadziałać, by pomóc.
– Czy w czasie pandemii również aktywnie pełniła Pani swoją funkcję?
– Tak, choć muszę przyznać, że pandemia spowodowała, że moje działania, podobnie jak wiele innych aktywności, zostały mocno ograniczone i często sprowadzały się jedynie do rozmowy telefonicznej. Dlatego też jednym z działań, które podjęłam, było powołanie w 2020 r. telefonu zaufania dla osób starszych. Telefon jest obsługiwany w tygodniu od poniedziałku do piątku, w godzinach 16.00-19.00. Warto zaznaczyć, że telefony odbierane są przez wolontariuszy, w większości także osoby starsze. Można więc powiedzieć, że seniorzy służą seniorom.
– Z jakimi trudnościami borykają się osoby starsze, do których Pani dociera w swojej pracy?
– Najogólniej rzecz ujmując, osobom starszym i chorym w dzisiejszych czasach najbardziej doskwiera samotność. Przed laty, gdy w jednym domu mieszkało kilka pokoleń, problem samotności nie był aż tak dotkliwy i powszechny. Pogłębianie relacji przez wzajemny kontakt było czymś naturalnym. Rzadziej spotykało się osoby żyjące zupełnie samotnie, nie mające nikogo bliskiego. Obecnie coraz powszechniejsze w społeczeństwie stają się anonimowość i izolacja, a okres pandemii tylko przyspieszył i pogłębił te procesy. Osoby chore i starsze, jeśli nie przebywają w jakichś placówkach opiekuńczych, większość swoich dni, tygodni i lat spędzają w samotności, w pustym domu. Powodów tego zjawiska jest wiele. Są wśród nich zmniejszająca się dzietność oraz fakt, że statystycznie kobiety żyją o 10 lat dłużej niż mężczyźni, a więc wdowieją i w konsekwencji zostają same.
– Samotność jest tym rodzajem cierpienia, które ma bardzo wiele twarzy. Każdy przeżywa ją na swój sposób.
– W swojej pracy spotykam osoby starsze, którym doskwiera samotność mająca różne źródła. Jedni zostali sami, bo wychowali już swoje dzieci i wnuki, którzy poszli swoją drogą, inni owdowiali, jeszcze inni zostali porzuceni przez bliskich i znajomych. Dzisiaj, niestety, wielu młodych nie ma czasu dla swoich starszych członków rodziny, bo – jak tłumaczą – muszą zarobić na życie i praca zawodowa całkowicie ich pochłania. Nieraz też odcinamy się od naszych bliskich w podeszłym wieku, bo boimy się odpowiedzialności i trudności związanych z opieką nad nimi. Bez względu jednak na to, jakie samotność ma źródła, jest ona zawsze związana z wielkim bólem i cierpieniem. Ale jak się okazuje, czasem z tych trudnych sytuacji może także wyniknąć jakieś konkretne dobro. Przykładem jest fakt, że osoby starsze po wyjeździe dzieci np. za granicę poszukują jakiejś innej relacji, która byłaby w ich życiu receptą na samotność. Samotność może też zmobilizować starsze osoby do poznawania nowych technologii (coraz częściej oprócz telefonu jest to także komputer i Internet), by przynajmniej na odległość podtrzymać kontakt z kimś bliskim.
– Wspomniała Pani o anonimowości. Sprzyjają jej z pewnością rozbudowujące się miejskie aglomeracje i wzrastające tempo życia.
– Na pewno tak. Anonimowość i izolacja to problem przede wszystkim dużych miast i wielkich blokowisk. Tam ma miejsce spora rotacja mieszkańców, a wiele mieszkań wynajmowanych jest tylko na jakiś czas. Ludzie zatrzymują się w danym miejscu na chwilę, potem ruszają dalej w świat. W takich warunkach poznanie się i stworzenie głębszej więzi między ludźmi jest utrudnione. Trochę inaczej sytuacja wygląda w mniejszych miejscowościach, bo tam ludzie lepiej się znają, żyją bliżej siebie. Kiedy przez dłuższy czas nie widujemy kogoś na ulicy, w sklepie czy w kościele, wówczas od razu przychodzi nam do głowy myśl, że być może osoba ta zaniemogła i potrzebuje naszej pomocy. Ale uważam, że niezależnie od wielkości miasta czy blokowiska i tak najwięcej zależy od nastawienia i życzliwości ludzi. Tam, gdzie żyją życzliwi ludzie, tam nie istnieją żadne przeszkody do wzajemnych kontaktów i pomocy.
– Ale życzliwość i otwartość potrzebne są z obu stron.
– Oczywiście. Czasem bywa tak, że wokół osoby chorej czy starszej jest rodzina i wielu dobrych sąsiadów gotowych do pomocy, ale ona sama, niejako na własne życzenie, odcina się od kontaktów z innymi. Powodem może być lęk, nieufność, złe doświadczenia z przeszłości. Ze swojej strony zachęcam do otwartości zarówno osoby potrzebujące pomocy (starsze, chore), jak i te, które tej pomocy mogą udzielić. Nie bójmy się rozmowy, życzliwych gestów, kontaktu. Często naprawdę niewiele potrzeba, by nawiązała się nić porozumienia, sympatii czy nawet zażyłości z drugim człowiekiem. Pięknym przykładem w tym względzie może być moja znajoma, która sama mając już skończone 80 lat, regularnie puka do drzwi swoich sąsiadów i częstuje ich upieczonym przez siebie ciastem. Robi to z potrzeby serca, zupełnie bezinteresownie. Po prostu na co dzień chce okazywać innym życzliwość, dzieląc się tym, co ma. Niby nic wielkiego, a jednak wiele wnosi i zmienia.
– Myślę, że osoby samotne lub chore mimo szczerych chęci nawiązania kontaktu z otoczeniem, nie zawsze wiedzą od czego zacząć. Ma Pani dla nich jakieś konkretne wskazówki?
– Najważniejsze, by nie bać się poprosić o pomoc. Jeśli osoba starsza i chora przezwycięży w sobie ten opór, z resztą powinno być już łatwiej. Jako pełnomocnik ds. seniorów zachęcam ich do kontaktowania się z instytucjami powołanymi do udzielania im wsparcia. W każdym mieście lub gminie działa Miejski (Regionalny) Ośrodek Pomocy Społecznej. Warto tam zgłaszać swoje potrzeby i problemy. W celu uzyskania informacji i pomocy można także telefonować bezpośrednio do Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Miasta. Wsparciem będzie także wspomniany na początku telefon zaufania dla seniorów.
– Mówimy o różnych inicjatywach pomocowych na przykładzie miasta Katowice, ale z pewnością również na terenie całego kraju podobne inicjatywy mają miejsce.
– Tak. W całej Polsce działa wiele instytucji powołanych do tego, by nieść pomoc osobom starszym, chorym, samotnym. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by taką pomoc znaleźć. Wielu jest też dobrych ludzi w sąsiedztwie i bliskiej okolicy, którzy gotowi są poświęcić innym swój czas.
– Nasze kontakty społeczne realizują się także w rozmaitych wspólnotach, do których przynależymy. Jeśli osobie starszej dopisują jeszcze siły, może ona zaangażować się w życie i działalność wybranej przez siebie wspólnoty z bliskiego otoczenia.
– Rola wspólnoty ma ogromne znaczenie w życiu każdego człowieka, niezależnie od jego wieku czy stanu zdrowia. Jesteśmy istotami społecznymi, czyli takimi, które stworzone są do bycia w kontakcie z innymi. Nawet jeżeli przez jakiś czas chcemy być sami, to ostatecznie dążymy do utrzymywania relacji społecznych. Wspólnot, w których możemy zaspokajać potrzebę relacji z drugim człowiekiem, jest bardzo wiele. Począwszy od tej najbliższej wspólnoty – rodzinnej, poprzez przyjaciół, znajomych i sąsiadów, aż po wspólnotę parafialną czy społeczną. Osobom starszym polecam np. działające w całej Polsce kluby seniora (w Katowicach jest ich ponad 40) lub Uniwersytety Trzeciego Wieku. Grupy te oferują interesujące zajęcia i formy spędzania czasu. Dla wielu seniorów ważnym miejscem odniesienia są także grupy działające przy parafii. Tam mogą spotykać się z osobami, które wyznają te same wartości, wspólnie się modlić, porozmawiać. Przykładowo: w mojej parafii istnieje grupa osób starszych i samotnych, która spotyka się raz w tygodniu na Mszy świętej, a później także przy wspólnym stole. To dla nich bardzo dobra okazja, by wyjść z domu i podzielić się swoimi sprawami z innymi.
– Co osobom chorym i starszym daje przynależność do wspomnianych wspólnot? Czy ich życie jakoś się zmienia?
– Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że wspólnota ma w życiu seniorów i chorych ogromne znaczenie. Jak już wspomniałam, każdy człowiek jest istotą społeczną i nie może się rozwijać, żyjąc samotnie. Z wiekiem potrzeba bliskości i troski ze strony drugiego człowieka potęguje się. Historie wielu seniorów, których spotkałam w swojej pracy, są dowodem na to, że we wspólnocie odzyskujemy radość i sens życia. We wspólnocie zyskujemy nowe zadania, nowe role, nowe obowiązki. Wśród innych ludzi, bez względu na wiek, znów możemy poczuć się potrzebni, wartościowi, chciani. Grupa daje nam także poczucie bezpieczeństwa i przynależności. Nikt przecież nie chce być „niczyj”. Wszyscy potrzebujemy grupy, w której znajdziemy wsparcie, i która da nam poczucie zakorzenienia.
– Czy według Pani da się choć trochę zapobiegać wszechogarniającej nas zewsząd samotności?
– Tak. Myślę, że najlepszym sposobem, by zapobiegać panoszącej się samotności, są otwartość i życzliwość. To życzliwość rodzi bliskość. Jeśli odpowiednio wcześnie zadbamy o dobre relacje z innymi – w rodzinie, w sąsiedztwie, w parafii – to jestem pewna, że samotności będzie coraz mniej. Dlatego apeluję i zachęcam, aby starać się utrzymywać dobre relacje z innymi, gdy jeszcze jesteśmy zdrowi i w pełni sił. To z pewnością zaprocentuje w późniejszym czasie, w latach naszej starości i słabości. Pamiętajmy, że dobro i życzliwość zawsze wracają.
– Bardzo dziękuję Pani za rozmowę i cenne rady.
Jeśli chcesz już dzisiaj przeczytać wszystkie teksty Miesięcznika, zamów prenumeratę.