„Sługo dobry, wejdź do radości Twego Pana”
W Dzień Zaduszny nasze myśli kierują się w stronę bliskich zmarłych. Od wczoraj nawiedzamy cmentarze, modląc się za zmarłych. Dzisiejszy dzień prowadzi nas także do zadumy nad naszym życiem i nad końcem życia. Pytamy się o moment naszej śmierci. Jak on będzie wyglądać?
2022-11-02
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 23, 44-46.50.52-53;24, 1-6a
XXXI tydzień zwykły, Dzień Zaduszny
Dwa tygodnie temu zmarła siostra Konstancja, Misjonarka Miłości. Poznałem ją bliżej w Szpitalu Tymczasowym. Już wówczas – pamiętam – mówiła, że „szuka Pana Jezusa”. Był to bardzo trudny czas dla niej, jak i dla innych pacjentów szpitala. Dzięki Bożej Opatrzności oraz sztuce medycznej wróciła do swojej rodziny zakonnej. Jednak od tego czasu miała powikłania pocovidowe. Pod koniec lipca świadomie, podczas Mszy świętej wraz z drugą współsiostrą wstąpiła do Apostolstwa Chorych, odkrywając niejako powołanie w powołaniu. Podjęła posługę duchową „Adoracji extra”. Miała pozwolenie od przełożonej modlitwy o godzinę więcej przed Najświętszym Sakramentem. Ofiarowała swoje modlitwy i cierpienia za Kościół, Zgromadzenie, więźniów, z którymi często korespondowała, za Apostolstwo Chorych. Troszczyła się „o dusze”, jak mówiła. Dwa tygodnie temu poczuła się gorzej. Rano uczestniczyła z pozostałymi siostrami w pierwszej Mszy świętej. Wieczorem z rąk księdza proboszcza przyjęła namaszczenie chorych, odpust na godzinę śmierci. Przełożona zaproponowała dodatkową Mszę świętą przy jej łóżku. Otoczona siostrami, które czuwały przy niej od dłuższego czasu, w taki sposób trwała w modlitwie. Była to Msza święta – druga w tym dniu – z formularza o św. Józefie, patronie dobrej śmierci. Gdy siostry przyjmowały Pana Jezusa pod osłoną Chleba Eucharystycznego, na słowa antyfony po Komunii świętej: „Sługo dobry, wejdź do radości Twego Pana”, spotkała Pana Jezusa już nie pod osłoną Chleba, ale bezpośrednio. Zmarła.
Chociaż każda chwila śmierci jest dramatyczna, to jej śmierć stała się szczególnym znakiem. Dla nas wszystkich, otaczających siostrę, była znakiem jej głębokiej wiary. Krótko przed śmiercią znowu wyraziła duchowe pragnienie, mówiąc, że szuka Pana Jezusa. Mnie samemu ta szczególna chwila uświadomiła, Kogo trzymam w dłoni od chwili Przeistoczenia podczas Mszy świętej. Zrodziła jeszcze jedną refleksję – dotyczącą życia: żyć tak, by podobnie jak siostra, umrzeć. W pokoju serca, w otoczeniu najbliższych, w czasie modlitwy, ze świadomością spełnienia w życiu. Była to „dobra śmierć”, bo jej życie było dobre, miłe Bogu.
Dzisiaj w jednej z Ewangelii w ciągu dnia, czytamy opis męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Właśnie w perspektywie ostatniego zdarzenia – zmartwychwstania Chrystusa, winniśmy odczytywać opis haniebnej śmierci Pana Jezusa. Dopiero gdy patrzymy na ten ostatni etap Paschy Chrystusa, rozumiemy, dlaczego tak wielkie cierpienie przyjął na siebie Jezus. Możemy jeszcze dalej spojrzeć, na wcześniejsze życie Chrystusa – na czas Jego publicznej działalności. Ono również było potrzebne, by nas odkupić.
Współcześnie trudno nam reflektować nad śmiercią. Niektórzy „chronią” dzieci przed tym „problemem”. Mocno zanurzeni jesteśmy w doczesności. Jednak kiedyś chwila naszej śmierci nastąpi. Jak ona będzie wyglądać? Już dzisiaj warto, abyśmy w tych małych wyborach życia, dostrzegali ich konsekwencje mające wpływ na koniec naszego życia. Niech bliscy nam zmarli, którzy niech odpoczywają w pokoju, pomogą nam w drodze do Wieczności, do spotkania z Bogiem i naszymi bliskimi.