Czekając na dar
Na dar trzeba zrobić miejsce. Przyjęcie daru musi mieć szczególną oprawę i wyjątkową atmosferę. I po to właśnie jest adwent.
2022-11-26
Próbuję wyobrazić sobie kogoś, kto czeka na coś całe swoje życie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Czeka cierpliwie, wytrwale, w napięciu, z tęsknotą. Czeka mimo tego, że to upragnione „coś”, wciąż nie nadchodzi. Skoro tak, po co w ogóle czekać? Czy nie lepiej po prostu żyć? Może to „coś” nadejdzie ukradkiem, zupełnie niezauważone? Szkoda tracić cenny czas, szkoda zawracać sobie głowę.
Tymczasem Jezus wzywa właśnie do czekania. Wzywa do czekania czujnego i roztropnego. Mówi, że mam czekać tak, jakbym dokładnie znał godzinę przybycia intruza i szykował się do obrony swego dobytku. Mam czekać i być w gotowości.
Tylko że Jezus nie jest ani złodziejem, ani intruzem. On nie chce mi niczego zabrać, nie chce mnie obrabować, nie chce splądrować mojego domu i spustoszyć mojego życia. Jezus chce przyjść z pokojem, z nadzieją i z pełnią kochania. Nie chce przyjść i zabrać. Chce przyjść i obdarować.
Na dar trzeba się jednak odpowiednio przygotować. Nie można podarunków przyjmować w biegu, jakby mimochodem. Na dar trzeba zrobić miejsce. Przyjęcie daru musi mieć szczególną oprawę i wyjątkową atmosferę. I po to właśnie jest adwent. Słowo Boże podpowiada mi, że moje czekanie ma być wytrwałe, ale niespokojne, ma być czujne, ale ufne, ma być cierpliwe, ale pełne tęsknoty, ma być roztropne, ale pragnące rychłego spełnienia.
Pytam dzisiaj siebie, czy jeszcze potrafię tak na coś czekać? Czy czekając, potrafię utorować drogę Temu, który pragnie przyjść? Czy umiem zrobić miejsce na dar? Czy w zapatrzeniu na świecidełka nie lekceważę samego Darczyńcy?
Dochodzę do wniosku, że o prawdziwym czekaniu na cokolwiek lub kogokolwiek nie mam bladego pojęcia. Nie ma we mnie za grosz cierpliwej ufności i wytrwałej roztropności. Wszystko muszę mieć tu i teraz. Od ręki, od zaraz. Jest na szczęście Jezus, który może i chce nauczyć mnie właściwego czekania. Wytrwałego, ufnego, tęskniącego za spełnieniem. Proszę zatem Jezusa, by to zrobił. By nauczył mnie czekania nie tylko na dar, ale przede wszystkim na Dawcę. By pomógł mi doświadczyć tego najważniejszego spełnienia. Nawet gdyby przyszło mi czekać na nie całe swoje życie.