Zamyślenia adwentowe
W kolejne niedziele adwentu warto rozważyć Słowo Boże.
2022-12-06
Zamyślenie na pierwszą niedzielę adwentu
Tekst Ewangelii: Mt 24, 37-44
Przyjście Chrystusa jest absolutnie pewnym finałem historii, który nastąpi w sposób nieprzewidywalny. Zastanie nas ono pośród zwykłych zajęć: jedzenia i picia, ślubów i wesel, codziennej pracy i nocnego odpoczynku. Dziś, gdy patrzymy na wierzących i niewierzących, jak pracują razem, na jednym polu czy w jednym biurze, może się nam wydawać, że wiara lub jej brak nie robi żadnej różnicy. Co najwyżej ci, którzy przejmują się Słowem Bożym, są trochę bardziej skrępowani moralnymi skrupułami i przez to nie potrafią w pełni korzystać z życia.
W oczach ludzi tego świata przestrzeganie Bożych przykazań może być równie głupie i niepotrzebne, co postępowanie Noego, który – posłuszny Bogu – zaczął budować statek w środku bezkresnego, suchego stepu. A jednak gdy Chrystus ukaże się w boskim majestacie, dokona sądu, to znaczy oddzielenia złych od dobrych. Ci, co należą do Niego, zostaną pociągnięci ku Niemu i staną przy Nim z niewypowiedzianą radością. Ci zaś, których serce jest zimne, zamknięte na Jego miłość, będą przerażeni uciekać od blasku Jego chwały.
Jeżeli nie wiemy, kiedy Pan przyjdzie, to znaczy, że „chwilę obecną”, nasze „tu i teraz” mamy przeżywać w Bożej obecności. Syn Człowieczy nieustannie do nas przychodzi. Nie tylko przyjdzie kiedyś, ale przychodzi i chce być przyjęty z wiarą i miłością już teraz: w zwykłych wydarzeniach, w tajemniczym głosie sumienia i w drugim człowieku. Zanurzeni w doczesności mamy wzrok utkwiony w Nim, nie przestajemy wołać: „Oczekujemy Twego przyjścia w chwale”.
Zadanie na pierwszy tydzień adwentu: Podczas modlitwy przypomnę sobie chwile mojego życia, w których doświadczyłem szczególnej bliskości Boga i podziękuję Mu za nie.
Zamyślenie na drugą niedzielę adwentu
Tekst Ewangelii: Mt 3, 1-12
Czytając dzisiaj Słowo Boże, nie mogę wyjść z podziwu, jak wielkim i bezkompromisowym człowiekiem był Jan Chrzciciel. Gdy głosił potrzebę nawrócenia, tłumy przychodziły do niego. Jan otwarcie mówił każdemu, jak się rzeczy mają. Nie podlizywał się nikomu – mówił prosto z mostu. Taki człowiek to skarb. Jego popularność rosła. Oczywiście nie tylko dlatego, że był szczery. Dawał przecież ludziom nadzieję, ogłaszając czas pokuty i zbawienia, zapowiadając Mesjasza.
Jan nie zmienił swej postawy nawet w konfrontacji z królem Herodem. Żadnej polityki, kawa na ławę. Był posłany przez Boga i żadnego kompromisu nie uznawał. Mógł zapewne zrobić karierę, wszak król Herod słuchał jego słów. Mógł zostać nadwornym prorokiem, kapłanem. Sława, zaszczyty były na wyciągnięcie ręki. Jeden mały kompromis, uśmiech, słodkie słówko i jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Zamiast pustyni i wielbłądzich skór mógł mieć pałace i jedwabie… Ale Jan pozostał wierny Bogu!
Wołanie Jana Chrzciciela nie przestaje rozbrzmiewać pomimo upływu wieków. Nadal wzywa on ludzkość do nawrócenia, a jego słowa mogą wydawać się nam niewygodne. Głos wołającego na pustyni wciąż rozbrzmiewa pośród naszych duchowych pustyń XXI wieku. Uwierzmy, że Janowe nawoływanie do nawrócenia jest dla nas zbawienne i jako takie chciejmy je przyjąć.
Zadanie na drugi tydzień adwentu: Podczas rachunku sumienia zastanowię się, w których dziedzinach życia potrzebuję nawrócenia. Poproszę Boga o łaskę szczerej spowiedzi świętej.
Zamyślenie na trzecią niedzielę adwentu
Tekst Ewangelii: Mt 11, 2-11
Jan Chrzciciel głosi słowo w sposób surowy. Nie liczy się z wrażliwością odbiorców. Wobec szanowanych w społeczeństwie faryzeuszy jest ostry. Jan nie zabiega o niczyją sympatię. Mówi to, co myśli. W swoich wystąpieniach nie czuje się od nikogo zależny. Jest wolny wewnętrznie. Równocześnie jest przekonany, że głosi słowo Boga i sprawiedliwość. Jan sam jest człowiekiem sprawiedliwym. Żyje w zgodzie z sobą, jest autentyczny, szczery. Nie nosi żadnych zewnętrznych masek.
Jan nie chwieje się, jak trzcina na wietrze. Jest wierny i wytrwały. Nie kieruje się opinią ludzi. Nie dba o wygodę i spokojne życie. Jan Chrzciciel jest postacią wyrazistą i jednoznaczną, a jednocześnie ma łagodne i dobre serce. Nie rani ludzi, ale podnosi i umacnia. Jan jest również świadomy swojej misji. Jego misją jest objawienie Jezusa jako Mesjasza i przygotowanie Mu drogi.
Każdy, kto chce być uczniem Jezusa – warto, by spojrzał dzisiaj na Jana Chrzciciela. Uczeń Jezusa zachowuje się właśnie tak, jak on. Nie zmienia przekonań w zależności od sytuacji. Wszystkie okoliczności życia, także te najbardziej dramatyczne, są dla niego okazją, by wyznać wiarę. Wierną i konsekwentną.
Potrzeba, bym i ja stawał w obronie prawdy: bronił najwyższych wartości, bronił Kościoła, bronił Jezusa. Nawet za cenę wyśmiania, niesprawiedliwego potraktowania lub innych trudności. Postać Jana Chrzciciela, który targany wątpliwościami dopytuje o osobę Jezusa, przynosi nam dzisiaj otuchę i nadzieję. Przekonuje nas, że nie musimy wiedzieć wszystkiego. Nie wszystko musi nam się udawać. Jeśli jednak będziemy słuchać Boga i kroczyć za Nim, jak czynił to Jan, i my, pomimo wszystko, wejdziemy do Królestwa.
Zadanie na trzeci tydzień adwentu: Jeśli to możliwe, przygotuję się i przystąpię do spowiedzi świętej.
Zamyślenie na czwartą niedzielę adwentu
Tekst Ewangelii: Mt 1, 18-24
Ewangelista z naciskiem podkreśla, że Józef był człowiekiem sprawiedliwym, to znaczy pełnym czci wobec Boga, zawsze wiernym Jego Prawu. Józef znajduje się w sytuacji niezwykle trudnej i bolesnej: z jednej strony nie widzi możliwości zamieszkania z Maryją i uznania Jej dziecka za swoje, z drugiej zaś – nie chce Jej skrzywdzić przez dochodzenie swoich praw Jej kosztem. Józef stoi wobec tajemnicy, której nie potrafi pojąć. Podejmuje najlepszą decyzję, na jaką w tej sytuacji było go stać: decyduje się na rodzaj potajemnej separacji.
Wtedy otrzymuje światło z góry, objawienie tajemnicy, które zmienia całkowicie jego życiowe plany. Słowo od Boga, dociera do niego w tajemniczy i delikatny sposób, wymagający od niego wielkiej wiary i duchowej wrażliwości.
Dzisiejszy fragment Ewangelii to jedyny tekst w Nowym Testamencie, w którym mesjański tytuł „Syn Dawida” odnosi się do kogoś innego niż sam Jezus. W ten sposób Bóg przypomina pokornemu cieśli z Galilei o jego królewskim pochodzeniu i uświadamia mu, że w boskim planie ma on do wypełnienia ogromnie ważną rolę. To dzięki niemu Zbawiciel zostanie włączony do królewskiego rodu Dawida jako ten, który wypełni wszystkie proroctwa mesjańskie.
Józef ma nadać Synowi Maryi imię, co równoznaczne jest z uznaniem Go za swoje dziecko. Ważne jest, że Józef ma nadać mu imię nie według własnego uznania, ale wskazane przez Boga. Imię jest wyrazem niepowtarzalnej tajemnicy człowieka, jego tożsamości i powołania, których dawcą jest sam Bóg, dlatego nazwanie dziecka imieniem objawionym przez Boga, a nie wybranym przez siebie, jest wyrazem pokornej świadomości rodziców, że dziecko jest darem Boga i że mają oni wychowywać je tak, by w swoim życiu wypełniało Boże plany, nie zaś zamysły czy ambicje rodziców.
Zadanie na czwarty tydzień adwentu: Podczas modlitwy przypomnę sobie wszystkie bliskie mi osoby. Podziękuję Bogu za historię mojego życia.
Zobacz całą zawartość numeru ►