Sztuka wyboru
Każdy człowiek w pewnym sensie nosi w sobie bunt wobec Boga. Bunt ten wynika z wykrzywionego przez grzech pierworodny obrazu Boga, który w oczach człowieka przestał być kochającym Ojcem a stał się tyranem, któremu trzeba służyć.
2022-12-13
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 21, 28-32
III tydzień adwentu
W przypowieściach często występują dwaj synowie, którzy stoją w opozycji do siebie, lecz razem dają pełny obraz postaw, jakie człowiek zajmuje wobec Boga. Jezus opowiada dzisiaj przypowieść o ojcu rodziny, który zwraca się z prośbą do swych synów, aby szli pracować w winnicy.
Każdy człowiek w pewnym sensie nosi w sobie bunt wobec Boga. Bunt ten wynika z wykrzywionego przez grzech pierworodny obrazu Boga, który w oczach człowieka przestał być kochającym Ojcem a stał się tyranem, któremu trzeba służyć. W każdym człowieku brzmi echo tego pierwszego grzechu i sprzeciwu prarodziców: „Nie będę służył”.
Warto zwrócić uwagę, że dwaj synowie z przypowieści reprezentują dwa rodzaje buntu: bunt ukryty (pierwszy syn) i bunt jawny (drugi syn). Bunt jawny nie jest jeszcze taki groźny, ponieważ zbuntowany prowadzi jeszcze dialog z ojcem, chociaż jawnie się sprzeciwia jego woli, ale wewnętrznie ciągle jeszcze słucha i rozważa, zastanawia się i ostatecznie opamiętuje, aby pójść i z przekonaniem wolę ojca wypełnić. Bunt ukryty jest groźniejszy, ponieważ zbuntowany już nie słucha, już zdecydował, już swoje życie skierował w inną stronę niż chciałby ojciec. Ma inny plan, a dla świętego spokoju mówi: „tak, tak, oczywiście, już idę”. Robi jednak swoje. On przestał słuchać i nie prowadzi już dialogu wewnętrznego, stracił wiarę w Ojca i Jego dobroć.
Jezus, kończąc przypowieść wraca do pytania postawionego na początku faryzeuszom: „Co myślicie?” i je konkretyzuje. Ich odpowiedź jest natychmiastowa. Odpowiedź ta nie była sądem nad tymi dwoma synami z przypowieści, ale nad samymi sobą. Ich odpowiedź staje się wyrokiem, który skazuje ich samych.
Idąc po linii tego wyroku, celnicy i prostytutki są tymi, którzy na początku powiedzieli ojcu „nie”, ale w końcu tę wolę Ojca zaczęli pełnić, ponieważ otrzymali i przyjęli przesłanie Jana Chrzciciela. Tymczasem oni, arcykapłani i starsi ludu, są tymi, którzy na początku powiedzieli „tak” Ojcu, ale nie zrobili tego, o co on ich prosił, ponieważ nie chcieli przyjąć orędzia Jana Chrzciciela. Nie opamiętali się nawet później, gdy tłumy innych ludzi przyjmowały Jana jako Bożego wysłannika, który wskazywał na oczekiwanego i już obecnego wśród nich Mesjasza oraz na pokutę i nawrócenie jako drogę wiodącą do Niego.
Bóg przedstawiony jest w tej przypowieści jako ojciec, który zwraca się do obu synów tymi samymi słowami: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Zwrot „dziecko!” skierowany do dorosłego mężczyzny nie ma nic z infantylizmu; wyraża raczej serdeczną życzliwość Ojca niebieskiego dla Jego adoptowanych dzieci. To wołanie objawia człowiekowi jego tożsamość: wszystko otrzymaliśmy od Niego, a naszym szczęściem i radością jest komunia z Nim. W ślad za tym powołaniem idzie też misja: „Idź i pracuj w winnicy”. Winnica to symbol ludu Bożego. Praca w winnicy oznacza trud służenia sobie nawzajem, trwania w jedności i prawdzie, przebaczania i akceptowania drugiego, nawet, gdy jest to trudne. „Idź dzisiaj!” – nie jutro, ale dziś. Boże powołanie napotyka w nas często opór, i drugi z synów daje temu wyraz bez ogródek i szczerze: „Nie chcę!”. Po prostu nie ma ochoty pracować w winnicy, a więc być pokornym i ofiarnym. „Porządny” syn mówi bardzo pięknie: „Idę, panie”, ale robi swoje. Nie wierzy, że wola Ojca jest dla niego dobra, nie umie jednak powiedzieć „nie” ze strachu przed karą, albo dlatego, że nie chce stracić twarzy. Przecież mówienie „nie” robi złe wrażenie. Jest w nim ukryta mentalność niewolnika. Może dlatego zwraca się do Ojca: „panie”, a nie: „Ojcze”.
Proszę dzisiaj o wewnętrzną wolność oraz jedność słów i czynów.