Zaskakujące powołanie

Ci, którzy byli gotowi rezygnować z bycia rodzicami Mesjasza, faktycznie Jego rodzicami stają się. To naprawdę może człowieka oszołomić, ale prawdą jest to, co anioł powiedział Maryi: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. 

2022-12-20

Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 1, 26-38
IV tydzień adwentu

To, co podziało się w życiu Maryi i Józefa, jest niezwykłe, zaskakujące i pouczające. Obydwoje byli zaręczeni, czyli byli po pierwszym etapie zaślubin. Nie mieszkali jeszcze razem, bo nie nastąpił jeszcze drugi etap zaślubin. Okres czasu między pierwszym a drugim etapem zawierania małżeństwa trwał w Izraelu przynajmniej rok, a czasem i dłużej. Dziś słyszymy opis zwiastowania Maryi, a dzieje się to w Ewangelii według św. Łukasza, w minioną niedzielę – słuchaliśmy opisu duchowych doświadczeń św. Józefa, zapisanych w Ewangelii św. Mateusza.

Rozważmy to, co wydarzyło się dziś w życiu Maryi. Dziewczyna z Nazaretu słyszy słowa anioła: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Słowa te w sercu kobiety izraelskiej mogły rodzić tylko radość i dumę. Przecież w tamtych czasach czekano na Mesjasza, a zostać Jego matką było pragnieniem wielu ówczesnych kobiet. Jednak słowa anioła w sercu Maryi wywołały raczej niepokój, który doprowadził do pytania: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Pierwsze, co nasuwa się na myśl to to, że w pytaniu tym Maryja odwołuje się do swojej aktualnej sytuacji życiowej: co prawda była już zaręczona z Józefem, ale jeszcze nie mieszkali razem i dlatego nie mogła na tę chwilę mieć potomstwa. 

Jednak tradycja chrześcijańska odkryła, że pytanie Maryi było odwołaniem się do czegoś o wiele głębszego. Mianowicie, że Maryja z Józefem już na etapie zaręczyn złożyli ślub, dotyczący ich przyszłego małżeństwa: ślub wstrzemięźliwości, związany z rezygnacją z pożycia małżeńskiego. Uczynili to nie dlatego, że nie chcieli mieć dzieci, albo że pożycie małżeńskie uznawali za coś niegodnego. Oni obydwoje byli Izraelitami z krwi i kości, a w Izraelu dwie rzeczy były oczywiste: że małżeństwo jest pobłogosławione przez Boga, i że szczególnym znakiem tego błogosławieństwa jest potomstwo: im było liczniejsze, tym większe widziano w tym błogosławieństwo Boże. Jeśli Józef i Maryja taki ślub złożyli, to motywacja była zupełnie inna. Byli gotowi ofiarować Bogu rezygnację z potomstwa, by w ten sposób – poprzez tę ofiarę – wyprosić u Boga przyśpieszenie przyjścia Mesjasza. Tylko pozornie ten typ rozumowania wydaje się nielogiczny. Przecież w codziennym życiu rodzice nieraz są gotowi zrezygnować z niejednego dobra, by przekierować tę rezygnację na rzecz dobra ich dziecka. I mogą to czynić w wymiarze zarówno czysto ludzkim, jak i nadprzyrodzonym. W wymiarze ludzkim – rezygnują z jakiejś przyjemności, na przykład z drogich wczasów, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na wykształcenie dzieci. W wymiarze nadprzyrodzonym – podejmują jakiś post, aby poprzez ten post wyprosić nawrócenie swojego dorosłego dziecka. Taki sposób myślenia w życiu zaręczonych Józefa i Maryi odkryła od początku tradycja chrześcijańska: zaręczeni rezygnowali z potomstwa, by wyprosić u Boga przyjście Mesjasza.

To właśnie ten ślub mógł zarówno u Maryi, jak i Józefa potęgować zaskoczenie na wieść, że jednak mają być rodzicami. Dlatego Maryja tak właśnie zareagowała: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Jeszcze bardziej zdziwiony był Józef. W ostatnią niedzielę słyszeliśmy o jego zaskoczeniu, o wątpliwościach, a nawet o chęci odsunięcia się do Maryi. Obydwom osobom Anioł wyjaśnia. Maryja słyszy dziś słowa: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Józef usłyszał następujące: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

Obydwoje reagują zdecydowanym posłuszeństwem, które jest posłuszeństwem woli Bożej, posłuszeństwem słowu Bożemu, posłuszeństwem wobec zaskakującego powołania, które właśnie otrzymują. Maryja mówi: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” Józef – pamiętamy Ewangelię z niedzieli – zareagował następująco: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”.

Niesamowite zwroty akcji: ci, którzy rezygnują z potomstwa, stają się rodzicami: Maryja – fizycznie, choć za sprawą Ducha Świętego, Józef – pełnoprawnie, choć jedynie duchowo. Ci, którzy byli gotowi rezygnować z bycia rodzicami Mesjasza, faktycznie stają się Jego rodzicami. To naprawdę może człowieka oszołomić, ale prawdą jest to, co anioł powiedział Maryi: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. 

Choroba, niepełnosprawność, osłabienie wiekiem to trudne doświadczenia. Człowiek zmaga się wtedy z licznymi utrudnieniami, ograniczeniami, stratami. Czasem choroba przychodzi stopniowo, czasem pojawia się nagle. Być może niespodziewane doświadczenia Maryi i Józefa oraz nadzwyczajne łaski, które otrzymali, mogą być dla nas niezwykłym światem. Ich, odkryty przez tradycję chrześcijańską, ślub oznaczał, że byli gotowi zrezygnować z wielkich dóbr na rzecz wyproszenia jeszcze większego dobra. Może nasze cierpienia, trudności, bóle, które oznaczają pogodzenie się z jakimiś stratami, brakami, są dla nas okazją, by poprzez nie, w łączności z dziełem zbawczym Jezusa, wyprosić potrzebne łaski naszym bliskim oraz Kościołowi; by wręcz te łaski przyśpieszyć. Sami nie będąc zdrowi, być może wyprosimy zdrowie innym. Sami nie będąc sprawni, może wyprosimy sprawność innym. Być może w naszych bólach i cierpieniach wyprosimy czyjeś nawrócenie, na przykład kogoś, kto odszedł z Kościoła lub z niego wystąpił. Może naszymi ofiarowanymi Bogu cierpieniami przyśpieszymy nowe powołania kapłańskie, by oddalić bardzo realną na chwilę obecną perspektywę łączenia parafii wskutek braku księży. Bo „dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.

Autorzy tekstów, Ks. Bartoszek Antoni, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024