O mądrym dbaniu o siebie
Pozwól, by zamilkły we mnie demony nadaktywności, egoizmu i pychy samowystarczalności, które nieustannie mi powtarzają, że muszę być ciągle w pogotowiu, dla wszystkich. To nieprawda. Najpierw mam być dla Ciebie. A potem, razem z Tobą, będę mógł być także dla innych.
2023-01-18
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mk 3, 7-12
II tydzień zwykły
Pośród publicznej działalności Pana Jezusa, w czasie której każdego wzywał do nawracania się, nauczał w przypowieściach, uczył modlitwy, jest także ta, która budziła ogromne zainteresowanie. To liczne cuda jakich dokonywał, szczególnie uzdrowienia chorych.
Dzisiejszy fragment Ewangelii następuje bezpośrednio po opisie uzdrowienia człowieka z uschniętą ręką (Mk 3,1-6). Wcześniej św. Marek przytacza też uzdrowienie paralityka (por. Mk 2,1-12), trędowatego (Mk 1,40-45), teściowej Piotra (Mk 1,29-31), a później córki Jaira (Mk 5, 35-43) i głuchoniemego (Mk 7,31-37). Pozostali Ewangeliści wymieniają całą paletę innych, spektakularnych uzdrowień: sługi setnika (Łk 7,1-10), chorego na puchlinę wodną (Łk 14, 1-6), chromego przy sadzawce Betesda (J 5,1-9), niewidomego od urodzenia (J 9,1-12), kobiety cierpiącej na krwotok (Łk 8, 40-48). Niektóre uzdrowienia były dokonywane słowem, inne także z wykorzystaniem dotyku.
Nic więc dziwnego, że wieść o Jezusie roznosiła się bardzo szybko i zewsząd ciągnęły do Niego tłumy, w tym ogromna liczba chorych, mających nadzieję na uzdrowienie. Jezus jest jednak doskonałym psychologiem i dobrze wie, co budzi podziw: uleczenia, cudowny połów ryb, rozmnożenie chleba, którym nakarmił tysiące mężczyzn i kobiet. A więc nadzwyczajne wydarzenia, a nie pragnienie życia według Jego nauczania. A to przecież nie cud jest najważniejszy, ale zbawienie człowieka, jego nawrócenie. W przeciwnym razie cuda niczego nie wnoszą w życie duchowe człowieka. Zresztą, cuda są owocem wiary. „Jakże wielka jest twoja wiara…” – Jezus tak często zwracał się do tych, którzy zostali przez niego uzdrowieni. Pamiętajmy o tym, szukając Boga w swoim życiu…
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje doskonale jeszcze jedną cechę Jezusa: umiejętność stawiania granic. Najpierw ludziom, poprzez polecenie, aby „łódka była stale dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby na Niego nie napierano”. Stawia je także złym duchom, nie pozwalając im mówić kim tak naprawdę jest.
Może wydaje ci się, że bez ciebie świat się zawali. Ktoś z bliskiej rodziny poważnie zachorował i potrzebuje twojej opieki. Nie mówiąc o dzieciach, za które chcesz wszystko załatwić i zapewnić im świetlaną przyszłość. Przecież nikt cię w tym nie zastąpi. A jak z tobą? Czy ty nie potrzebujesz wytchnienia, troski o siebie? Wydaje ci się, że jeszcze masz siły. Że jeszcze teraz nie możesz pozwolić sobie na odpoczynek. Tak potoczyło się życie, że musisz poświęcić się dla bliskich. A jednak kiedyś zabraknie ci sił, jeśli nie dbasz o siebie. W końcu także zabraknie i ciebie, bo nie jesteś nieśmiertelny. A im więcej będziesz z siebie dawać (nawet dobra!) bez troski o siebie, tym szybciej się wypalisz. A jeżeli nie będziesz czerpać ze źródła, jakim jest Bóg i nie zadbasz o swoje życie duchowe, możesz stracić to wieczne. A zatem, kto zatroszczy się teraz, dzisiaj o ciebie? Ty sam. Miej czas dla siebie, taką łódkę, która będzie dla ciebie stale w pogotowiu. To nie kaprys, komfort, lecz konieczność.
Już teraz rozumiem, że nie można być na pełnych obrotach przez 24 godziny na dobę. Nawet jeśli jestem kapelanem szpitalnym i mam przy sobie zawsze włączony kapelański telefon. Potrzebuję łódki w pogotowiu. Pobycia z Jezusem przed Najświętszym Sakramentem, pochylenia się nad żywym Słowem, bo inaczej moja posługa będzie nieustanną gonitwą, w której zapomnę o jej najgłębszym sensie.
Panie, naucz mnie wyłączyć czasem telefon i wybrać się na dobre rekolekcje, znaleźć czas na osobistą modlitwę. Bo tylko wtedy moje życie będzie przepowiadaniem prawdziwej Twojej Ewangelii, a nie samego siebie. Naucz mnie, że niekiedy trzeba poprosić innych o pomoc i chwilowe zastępstwo. Pozwól, by zamilkły we mnie demony nadaktywności, egoizmu i pychy samowystarczalności, które nieustannie mi powtarzają, że muszę być ciągle w pogotowiu, dla wszystkich. To nieprawda. Najpierw mam być dla Ciebie. A potem, razem z Tobą, będę mógł być także dla innych.