„Odejdź za Mnie”

Czasem Jego słowa przywołują mnie na właściwe miejsce, gdy mam pokusę wyprzedzania Go, narzucania Mu swojego zdania.

2023-02-15

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mk 8, 27-33
VI tydzień zwykły

Dzisiejszy dialog Jezusa z Piotrem przypomina mój własny, w drodze do szpitala, gdzie jestem kapelanem. Codziennie słyszę słowa Mistrza: „Za kogo ludzie Mnie uważają?”. A każdy poranny obchód chorych jest dla mnie wyzwaniem, wobec mozaiki odpowiedzi. Bo przecież w tym miejscu można spotkać nie tylko tych, którzy naprawdę wierzą, ale także tych, dla których Jezus jest jednym z wielu… Szpital to swoistego rodzaju Cezarea Filipowa. Ile chorych, tyle odpowiedzi, tyle różnych wyznań wobec Jezusa.

A jednak w tym tyglu różnych opinii, poglądów, zapatrywań, doświadczeń wiary i niewiary – trzymając w ręce kielich, powtarzam słowa: „Oto Baranek Boży…”. Niczym Piotr z zapałem wyznaję: „Ty jesteś Mesjaszem”. Każdego dnia jakbym chciał wykrzyczeć na całe gardło: „Czy we wiecie, kim jest Jezus w tym malutkim kawałeczku chleba? Ja wam teraz powiem!”. Tylko że sam Jezus, niczym Piotra, często mnie upomina. Pokazuje mi, że moje Credo jest takie malutkie. Bo przecież kiedy przychodzi krzyż lub odrzucenie, mam pokusę, by powiedzieć podobnie jak św. Piotr: „Panie Jezu, na Ciebie to nigdy nie przyjdzie. Już do tej sali, gdzie Cię obrażono, nigdy nie wejdę! Ty Mesjasz, Pomazaniec, Władca, chcesz się tak uniżać, słuchać tej krytyki, malkontenctwa? Przecież Ty nie jesteś Eliaszem, Janem Chrzcicielem. Ty jesteś…” – Nagle Jezus przerywa: „Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”. Czasem Jego słowa przywołują mnie na właściwe miejsce, gdy mam pokusę wyprzedzania Go, narzucania Mu swojego zdania. Wtedy słyszę: „Pójdź za Mną”. To znaczy: „odejdź za Mnie” – zejdź na chwilę adoracji, modlitwy, wycisz się, weź do ręki Słowo, zamilknij, nie bądź zgorszony grzechem i obojętnością...

Słowa Jezusa przeszywają moje serce: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć”. A ja..? Boję się odrzucenia, utraty znaczenia, uznania. Jego słowa są jednak wyraźne: „oplują Go, ubiczują i zabiją” (Mk 10, 34). Rozglądam się –  dookoła cierpienie: krzyż, ból, choroba, lęk. A przecież Jezus nie miał wyłącznie tylko tego na myśli. Nie zapominaj: na końcu jest zmartwychwstanie.

Przypominają mi się słowa modlitwy, znalezione po śmierci arcybiskupa Józefa Życińskiego w jego brewiarzu:

...budzę się rano...
mówię...
jak celnik Zacheusz będę rozdawać,
jak Szymon będę nosić krzyże innych,
jak Weronika będę ocierać twarze,
jak Szczepan dam się kamienować,
jak Jezus na krzyżu będę przebaczać,
jak Franciszek będę kochać.

Wieczorem spoglądam w lustro...
widzę...
Adama, który dopiero co zjadł owoc,
Kaina, który dopiero co zabił,
Judasza, który dopiero co zdradził,
Piotra, który dopiero co się zaparł,
Piłata, który dopiero co obmył ręce
i zasypiam na mokrej od łez poduszce.

A w nocy przychodzi Jezus i pyta: „Miłujesz Mnie?”.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024