Jak modlić się Słowem Bożym w codzienności? cz.2
Pogłębiona lektura Pisma Świętego odsłania przed nami kruchość naszej wiary, brak zaufania Bogu w doświadczeniu prób, naszą słabą miłość, brak cierpliwości. Słowo Boże naturalnie czyni nam rachunek sumienia. Jeśli z hojnością wchodzimy w pogłębioną modlitwę Słowem Bożym, nasze serce dostrzega słabości, grzechy i niewierności.
2023-04-03
Doświadczenie samotności może stać się dla nas okazją do głębszego poznania Boga. Kiedyś, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, ludzie szli na pustynię, by tam, w samotności szukać Boga. Naszą pustynią, czyli miejscem spotkania Boga w odosobnieniu, może być nasz dom, mieszkanie, łóżko szpitalne, wózek inwalidzki. Doświadczenie choroby i starszego wieku niekoniecznie musi wiązać się z osamotnieniem. Może w nas obudzić głód Boga.
Trzeba jednak zachować kilka ważnych warunków zewnętrznych, aby podjąć owocną lekturę Słowa Bożego. Nazywam je zewnętrznymi, bo związane są z odpowiednimi okolicznościami, o które powinniśmy zadbać i w których winniśmy podjąć lekturę Pisma Świętego. Mogą one pomóc nam czytać Słowo Boże z wiarą. Przeciwieństwem czytania Pisma Świętego z wiarą jest ślizganie się po powierzchni tekstu, jakby przeciągając palcem po smartfonie. Ująłem ten drugi sposób czytania językiem obrazowym. Rzeczywiście powierzchowne czytanie nie przynosi duchowych owoców w naszym życiu, staje się nudne.
Konieczna jest w pierwszej kolejności cisza, zarówno zewnętrzna, jak i wewnętrzna. Żyjemy w świecie hałasu, dotykają nas różne bodźce emocjonalne. Nie możemy równocześnie wykonywać dwóch czynności, modlić się i np. oglądać telewizję, rozmawiać przez telefon, przeglądać newsy w telefonie. Konieczne jest odejście na bok, do – jak mówił Jezus w Ewangelii – „swojej izdebki”. Dalej, o ile jest to możliwe, przygotujmy odpowiednie miejsce: uporządkujmy stół, postawmy na nim święty obraz, np. Jezusa Miłosiernego, krzyż, zapalmy świecę i otwórzmy Pismo Święte. Niektórzy przed otwarciem Biblii, całują ją.
Gdy otwieramy Biblię…
Najlepiej otworzyć Pismo Święte na fragmencie Ewangelii z dnia. To jeden z wielu, nie jedyny sposób czytania Słowa Bożego. Zachęcam, aby przeczytać tekst kilka razy, powoli, ze zrozumieniem, jeśli jest to możliwe – półgłosem. Wspomniane elementy sposobu czytania mają nam pomóc poznać Słowo Boże głębiej. Nieraz „wyłączamy się”, czytając tekst, którego słowa znamy już na pamięć. Spróbujmy na nowo go przeczytać, zwracając uwagę na inne szczegóły niż te, które utkwiły nam w pamięci. Mogą być one dla nas dzisiaj kluczowe.
W trakcie czytania zastanówmy się, o czym jest tekst, co nam mówi? Angażujmy rozum w poznanie tekstu. Przeczytajmy przypisy, może warto sięgnąć do bliższego i dalszego kontekstu fragmentu, który odczytaliśmy. Spróbujmy go umiejscowić w konkretnym miejscu i czasie historii zbawienia. Aby lepiej zrozumieć tekst można posłużyć się jakimś dobrym komentarzem biblijnym, np. tym, który zamieszczamy na stronie internetowej Apostolstwa Chorych bądź w miesięczniku na kolejne niedziele danego miesiąca. Jeśli mamy inne tłumaczenia Pisma Świętego, nie tylko ogólnodostępną Biblię Tysiąclecia, weźmy do ręki również i te tłumaczenia. Uświadamiamy sobie wówczas, że Pismo Święte zostało spisane w starożytnych językach, a tłumaczenia mogą być różne. Pamiętajmy, aby posługiwać się tłumaczeniami zatwierdzonymi przez Kościół.
Drugim etapem modlitwy Słowem Bożym jest szukanie odpowiedzi na pytanie, co Bóg w danym fragmencie mówi do mnie osobiście? To etap, w którym próbujemy powiązać światło Słowa Bożego z naszym życiem, z tym co aktualnie się w nim dzieje lub powrócić do wydarzeń już minionych. W tym celu warto kolejny raz przeczytać fragment, ale już z nastawieniem, o którym wcześniej wspomniałem. Przy tym czytaniu tekstu angażujmy bardziej nasze serce.
Aby głębiej wejść w medytację nad Słowem Bożym warto szukać słów, wyrażeń, postaci biblijnych, wydarzeń, które są podobne do tego co, sami obecnie przeżywamy lub czego doświadczyliśmy w przeszłości. Na przykład doświadczając lęku, mogę modlić się słowami: „Nie lękaj się ich, bo jestem z Tobą, by cię chronić (…), Oto kładę moje słowa w twoje usta” (Jr 1, 8-9). Doświadczając ciemności duchowych i opuszczenia, mogę medytować modlitwę Pana Jezusa w Ogrójcu (zob. Łk 39-46). Przeżywając radość, np. związaną z poczęciem dziecka czy z jego narodzinami lub też związaną z innym wydarzeniem, mogę włączyć się w modlitwę Maryi Magnificat (por. Łk 1, 46-55). Gdy czeka mnie operacja w szpitalu, mogę przeczytać jeden z fragmentów Ewangelii o uzdrowieniu, np. o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok (zob. Łk 8, 40-48).
Dobrą metodą modlitwy Słowem Bożym jest utożsamienie się z którąś z postaci biblijnych – przykładowo, w danej chwili mojego życia może być mi blisko do doświadczenia św. Piotra powoływanego przez Pana Jezusa na apostoła (zob. Łk 5, 4-11). Mogę też przeżywać aktualnie zgoła odmienną sytuację duchową, związaną z doświadczeniem zaparcia się Jezusa przez Piotra (zob. Łk 22, 54-62). Osobom pomagającym chorym łatwiej jest utożsamić się z ewangelicznymi niewiastami wędrującymi z Chrystusem przez Galileę. Kobiety te towarzyszyły Jezusowi w trudzie głoszenia Ewangelii. Starsi mogą odkryć siebie i swoje aktualne położenie życiowe w doświadczeniu Nikodema, sędziwego faryzeusza, który w podeszłym wieku odkrywa sens nowego życia w rozmowie z Jezusem (por. J 3, 1-21). Wszyscy możemy odnaleźć się w scenach ewangelicznych, w których opisane są spotkania Jezusa z chorymi na duszy i na ciele (zob. Mt 4, 23-25).
Medytując odpowiednie sceny biblijne, wykorzystajmy naszą wyobraźnię. Niektórzy byli w Ziemi Świętej, więc łatwiej im wyobrazić sobie daną scenę biblijną. Możemy np. spróbować stanąć duchowo przy Chrystusie zmagającym się wewnętrznie w Ogrodzie Oliwnym (zob. Łk 22, 39-46) lub spoglądać z Jezusem na Jerozolimę ze wzgórza Golgoty. Angażowanie wyobraźni pozwala nam żywo wejść w daną scenę biblijną. Możemy wprowadzić siebie w daną scenę, np. stanąć wraz z pasterzami przy żłóbku w Betlejem czy też z Matką Bolesną i św. Janem pod krzyżem Jezusa.
Pójść za poruszeniami serca, nie bać się ich
Duch Święty, którego powinniśmy prosić o pomoc w czasie modlitwy, prowadzi nas dalej. Często nie wiemy, jak to się dzieje. Rodzi w naszych sercach różne poruszenia, jedne pozytywne (przyjemne), inne negatywne (trudne). Warto za nimi pójść. Nie zatrzymujmy się przy tych słowach, które nie rodzą w nas wewnętrznej reakcji, są dla nas obojętne. W danym momencie tak je przeżywamy, w innym doświadczeniu naszego życia może okazać się inaczej.
Pierwsze poruszenia – pozytywne (przyjemne) – mogą być związane z odkrywaniem obecności Boga w naszym życiu pośród trudności. Poruszenia te rodzą się, gdy przeżywamy miłość Boga do nas, Jego przebaczenie, podtrzymanie, uwolnienie. Przeżywamy wówczas m.in. to, czego doświadczył poturbowany człowiek opatrywany przez miłosiernego Samarytanina (zob. Łk 10, 30-37) bądź syn marnotrawny powracający do Ojca Miłosiernego (zob. Łk 15, 20-24).
Drugie poruszenia – nazwałem je negatywnymi (trudnymi), ponieważ rodzą w nas opór – są równie ważne. Mogą kwestionować w nas dotychczasowe wybory, decyzje życiowe, mogą wprowadzać nas w kryzys. Słowa rodzące takie owoce, prowadzą do nawrócenia, głębszej ufności Bogu. Nie jest to wówczas łatwa modlitwa. Tym bardziej konieczne stają się cierpliwość i wytrwałość z naszej strony, by nie odsuwać na bok Pisma Świętego. Właśnie w takich momentach ma miejsce postęp duchowy, gdy z pomocą łaski Bożej potrafimy przezwyciężyć się wewnętrznie, zmierzyć się ze Słowem.
Przypomnijmy sobie, że przez wiele prób musiał przejść Abraham, wychodząc w wieku sędziwym z Ur Chaldejskiego, by dotrzeć do Ziemi Obiecanej. Ze Słowem Bożym powołującym Jeremiasza, prorok długo się zmagał (zob. Jr 20, 7-18). Głęboki kryzys nawrócenia przeżył również św. Paweł pod Damaszkiem. Słowo Boga dosłownie oślepiło go na kilka dni (zob. Dz 9, 1-9). Ananiasz przyszedł do modlącego się św. Pawła. Modlitwa ta pomogła Pawłowi na powrót odzyskać wzrok, nie tylko zewnętrzny, ale także duchowy. Święty Piotr na spojrzenie Jezusa zaś gorzko zapłakał, co wprowadziło go w długi proces nawrócenia (zob. Łk 22, 62). Słowa i obrazy ukazujące zmaganie człowieka ze Słowem Boga czasem wręcz przypominają walkę z Bogiem (zob. Rdz 32, 25-32) i autentycznie mogą nam pomóc w życiu.
Przywołując wartość i siłę oddziaływania Bożego Słowa, przypomnijmy fragment Listu do Hebrajczyków: „Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12). Wielu z nas doświadczyło już w życiu, że Słowo Boga do głębi przeniknęło nas, „aż do szpiku kości”, tak że odczuliśmy radość, innym razem ból. Słowo to otwarło w nas to, co było przez długie lata zamknięte. Wskrzesiło w nas życie duchowe. Poprowadziło do uzdrowienia, pomogło przebaczyć. Było powodem wielkiej radości lub nas wewnętrznie otrzeźwiło.
Zarówno pierwsze, jak i drugie poruszenie rodzące się z pogłębionej lektury Słowa jest ważne. Objawia Miłość Pana Boga. Pamiętajmy, Boże Słowo nigdy nie przygniata człowieka, nie niszczy go, nie wycofuje go, ale stwarza na nowo. Nieraz ten proces trwa długo i nie zamyka się w obrębie jednej modlitwy. Prowadzi nas do odpowiedzi.
Czasami będąc w trudnej sytuacji zdrowotnej, nie jest łatwo czytać dłuższe fragmenty Pisma Świętego. Warto wówczas modlić się krótkimi frazami Słowa Bożego: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10, 47), „Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17b), „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28) lub zaczerpniętymi z tekstów autorów duchowych: „Jezu ufam Tobie” (św. Faustyna Kowalska), „Bóg sam wystarczy” (św. Teresa z Avila) albo swoimi słowami: „kocham Cię mój Boże”, „mój Panie”. Przywołane słowa o miłości Boga były ostatnimi słowami, które wypowiedział przed śmiercią papież Benedykt XVI.
Nasza odpowiedź na doświadczenie Boga
Pierwszą odpowiedzią na poznanie Słowa Boga skierowanego osobiście do mnie jest modlitwa. Może być to modlitwa skruchy i prośby o przebaczenie skierowanej do Boga. Może ona zaowocować prośbą o sakrament spowiedzi świętej. Nieraz mówimy, mając dobrą wolę bycia pobożnym katolikiem, że nie wiemy, z czego się spowiadać. Pogłębiona lektura Pisma Świętego odsłania przed nami kruchość naszej wiary, brak zaufania Bogu w doświadczeniu prób, naszą słabą miłość, brak cierpliwości. Słowo Boże naturalnie czyni nam rachunek sumienia. Jeśli z hojnością wchodzimy w pogłębioną modlitwę Słowem Bożym, nasze serce dostrzega słabości, grzechy i niewierności.
Drugą odpowiedzią na lekturę Słowa Bożego jest dziękczynienie i uwielbienie wyrażone wobec Boga. Pięknym przykładem takiej modlitwy jest wspomniany już Magnificat Maryi. Wpierw Maryja „rozważała w sercu” Słowa Boga w czasie Zwiastowania (Łk 1, 29), zmagając się z nimi, później wypowiedziała „Fiat” (Łk 1, 38), a gdy dotarła do Elżbiety, wypowiedziała piękną modlitwę uwielbienia i dziękczynienia Bogu (zob. Łk 1, 46-55). W Jej modlitwę możemy wpleść nasze dziękczynienie i uwielbienie Boga.
Trzecią formą odpowiedzi na lekturę Słowa Bożego może być modlitwa prośby, np. aby wszystkie nasze decyzje wypływały z Bożego Serca, aby nasze serce biło w rytm Bożego Serca, aby były tak czyste jak Niepokalane Serce Maryi i tak mężne jak Jej Serce, gdy stała pod krzyżem itp.
Dobrym czasem na modlitwę Słowem Bożym, o ile kondycja na to pozwala, może być pobyt w szpitalu, kiedy mamy więcej czasu. Można wówczas poprosić kapelana o Pismo Święte, później o rozmowę, w której możemy podzielić się owocami modlitwy. Możemy także poprosić o spowiedź świętą. Także odwiedziny duszpasterskie kapłana w pierwszy piątek, czy w pierwszą sobotę miesiąca mogą być ukierunkowane na rozmowę związaną z doświadczeniem modlitwy Słowem Bożym. Rozmowa ta może być formą towarzyszenia duchowego, które jest ważnym elementem słuchania Bożego Słowa. Jeśli mamy możliwość, warto wiązać modlitwę Słowem Bożym z adoracją Najświętszego Sakramentu.
Nie na tym kończy się nasze słuchanie Bożego Słowa. Z tym, czego doświadczamy na modlitwie, czym dzielimy się w rozmowie duchowej, naturalnie wchodzimy w codzienność, w relacje z bliźnimi, w naszą pracę, w zajęcia i w wypoczynek. Wielu starszych zastanawia się, w jaki sposób podejmować rozmowę z bliskimi, którzy odeszli od Boga i od Kościoła. Nasze zasłuchanie w Boże Słowo może nam pomóc rozeznać, kiedy zamilknąć w danej sytuacji, kiedy podjąć rozmowę i jakie dobrać słowa, by przekonać bliskich do więzi z Bogiem. Boże Słowo uczy nas cierpliwości, najpierw Boga do nas samych, później naszej cierpliwości do innych.
Zobacz całą zawartość numeru ►