Z bojaźnią i wielką radością
Wystarczył maleńki okruch odwagi i wielka miłość, by doświadczyć łaski spotkania Zmartwychwstałego Pana.
2023-04-08
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 28, 1-10
Wielka Sobota
Niemal wszyscy lubimy czasem sobie „pogdybać” i to na przeróżne tematy. Niekiedy to „co by było gdyby…” wypływa z tęsknoty za bliską osobą, z żalu za utraconym czasem, za niewykorzystaną okazją, a czasami jest po prostu czysto hipotetycznym założeniem sytuacji – lepszej lub gorszej – ale zawsze innej od tej, jakiej już doświadczyliśmy, jaką znamy.
W 1 Liście do Koryntian znajdujemy jedną z najbardziej fundamentalnych odpowiedzi na to odwieczne, i jakże ludzkie „co by było, gdyby…”. Odpowiedź zwykle poprzedza zadane pytanie, więc i ja je postawię: Co by było, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał. Odpowiedzi na nie udzielił Koryntianom sam Apostoł:
„A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara”. Trudno o bardziej pesymistyczne zdanie w przeddzień Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego, prawda? Ale Kościół nigdy nie bał się powtarzać tego zdania. Dlaczego? Bo stali za nim żywi ludzie; świadkowie i męczennicy. Czy gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, znalazłby się choć jeden człowiek gotów oddać życie za głoszenie nauki o Jego zmartwychwstaniu? A przecież były ich dziesiątki, setki, tysiące… Wśród nich także ci sami, którzy najpierw zwątpili, stracili wszelką nadzieję i w końcu zamknęli się na cztery spusty w obawie przed Żydami. Aż w końcu wyszli, ale jakże odmienieni! Co ich tak przeobraziło, że zmieniło ich strach w męstwo, a smutek i żal w nieopisaną radość i pewność?
To mógł być tylko On – Zmartwychwstały i Żywy, ze śladami po gwoździach na rękach i nogach, z otwartym bokiem, do którego niedowiarkom pozwalał włożyć rękę. Ten sam Jezus, który niewiasty przybyłe o świcie do grobu, by mimo własnego lęku, spełnić ostatnią posługę wobec Zmarłego, nagrodził spotkaniem z Sobą i krzepiącymi słowami. „A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie». One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą»”. Wystarczył maleńki okruch odwagi i wielka miłość, która je tam przywiodła, by doświadczyć łaski Spotkania, i by „bojaźń” mogła w parze z „radością” świadczyć, że Jezus Zmartwychwstał.
Przypominam sobie przeczytaną gdzieś recenzję pewnego filmu, który u widzów budził swego czasu autentyczną grozę. Piszę „podobno”, bo nie miałam okazji obejrzeć „Godzin ciemności”. Kolejne kadry filmu pokazują, jak gasną wieczne lampki przy tabernakulach, jak pustoszeją kościoły i klasztory opuszczane przez zakonników i zakonnice, jak lekarze i pielęgniarki odchodzą od łóżek ludzi chorych, jak zamykane są szpitale i domy opieki, jak ulice miast coraz bardziej przypominają piekło i już ani życie ani śmierć nie mają żadnego sensu..
Lecz nagle, pod koniec filmu, przed kamerę wychodzi reżyser i mówi: „Tak wyglądałby świat, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał”.
I jeśli dziś obserwujemy pewne podobieństwa z kadrami tamtego filmu, to nie dlatego, że Chrystus nie zmartwychwstał, ale dlatego, iż wydaje się nam, że łatwiej i przyjemniej będzie się żyło tak, jakby Bóg nie istniał i jakby Chrystus nie zmartwychwstał.
Ale „Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział” – mówi dziś do nas Anielski Wysłannik, jak do tych dwóch kobiet przy pustym Grobie Zmartwychwstałego. Wierzę, że wystarczy okruch odwagi i wiele miłości świadków Zmartwychwstałego, aby znów przywrócić światu radość i nadzieję Wielkanocnego Poranka