Ukryty i Obecny
Rodzi się pytanie – przecież Jezus posłużył się pięcioma chlebami, dlaczego więc w koszu widzimy tylko cztery? Tym piątym chlebem jest On sam, w Eucharystii. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.
2023-04-27
Komentarz do fragmentu Ewangelii J 6, 44-51
III tydzień wielkanocny
Jest w naszym życiu duchowym takie pojęcie, o którym chyba coraz częściej zapominamy, coraz rzadziej mamy świadomość tego, że istnieje. To łaska. Łaska jest „przychylnością, darmową pomocą udzielaną nam przez Boga, byśmy odpowiedzieli na Jego wezwanie” (KKK nr 1996).
Dziś Jezus w Ewangelii mówi: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał”. I to jest właśnie jej przykład. Bóg pomaga nam przyjść do Niego. Tak było w przypadku wielu postaci biblijnych z kart Ewangelii. Idealnym przykładem jest Maryja, którą czekała trudna i odpowiedzialna rola w zbawieniu świata. Bóg przygotował Ją do tego, udzielając wcześniej obficie łaski. Mówi o tym sam Archanioł Gabriel: „bądź pozdrowiona pełna łaski”. Dosłownie: „kecharitomene” – po brzegi wypełniona łaską, przemieniona przez łaskę.
Czasem spotykam się w mojej posłudze kapelańskiej z wyznaniem: „nie mam wiary” – w sensie: łaski wiary. Tak, do wiary potrzebna jest łaska od Boga, ale łaska wymaga także choćby odrobiny pragnienia jej otrzymania, postawy otwartości na działanie Boga, gotowości przyjęcia Jego łask. Tak zrobił na przykład Nikodem, dostojnik żydowski, faryzeusz. Nie miał zamkniętego serca jak jego współbracia, lecz słuchał, zastanawiał się i poszukiwał prawdy, aż w końcu przyszedł do Jezusa nocą, aby zadać Mu pytania. Piękna jest jego rozmowa z Jezusem. Widać w niej rozterki i wątpliwości człowieka, który jednak pragnie zrozumieć. Były przecież setki faryzeuszy, takich Nikodemów, a tylko jeden wówczas przyszedł. Z kolei inna postać – Zacheusz, znany i bardzo bogaty zwierzchnik celników, tak mocno chciał choćby zobaczyć Jezusa, że nie zważając na swoją reputację i ryzyko ośmieszenia się, wspiął się na drzewo przy drodze, którą miał za chwilę przechodzić Mistrz razem z tłumami ludzi. Za swoje szczere pragnienie został nagrodzony przez Jezusa, który wołając go po imieniu, zdecydował zatrzymać się u niego w domu. Łaska, jaką wówczas od Niego otrzymał, zmieniła jego dalsze życie. Czyż nie wzrusza także historia Samarytanki, która przychodząc do studni w południe, w najbardziej upalną porę dnia, spotkała tam Jezusa? Czy to zwykły zbieg okoliczności czy Jego łaska? Ale warto zauważyć – mimo bolesnej, pełnej zranień przeszłości, ta kobieta nie ukrywała niczego przed Jezusem, w rozmowie była wobec Niego szczera. Dała zatem miejsce dla Jego łaski i rzeczywiście ją otrzymała. A nawrócenia Augustyna, Edyty Stein, Andre Frosarda? Oni także poszukiwali, niekiedy całymi latami. Aż w końcu otrzymali łaskę wiary. „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam”.
Pomyśl o rzeczach, które wydają ci się dziwnym zbiegiem okoliczności, jakimś nietypowym przypadkiem, a które jednak zmieniły twoje życie. Nieplanowana pielgrzymka, spontaniczne spotkanie, mijani ludzie. Nie myślałeś, że zostało to zaplanowane wcześniej, zaaranżowane przez Ojca niebieskiego, który Cię kocha? On chce pociągnąć cię do Siebie. Ale robi to dyskretnie, nie narzucając się. Czy wykorzystujesz wszystko to, co Bóg daje ci dla twojego dobra, rozwoju wiary, życia duchowego? Czy starasz się rozpoznawać te Jego znaki?
Dziś myślę o codziennej Eucharystii. O Jezusie, który czeka: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z Nieba”. Mam przed oczyma mozaikę na posadzce przed ołtarzem, odkrytej w starożytnym kościele w Tabgha, nad Jeziorem Galilejskim. Nawiązuje do cudownego rozmnożenia chlebów i ryb przez Jezusa. Pierwsi chrześcijanie przedstawili ją następująco: w środku kosz z czterema chlebami, a po bokach dwie ryby, po jednej i po drugiej stronie kosza. Rodzi się pytanie – przecież Jezus posłużył się pięcioma chlebami, dlaczego więc w koszu widzimy tylko cztery? Tym piątym chlebem jest On sam, w Eucharystii. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.
Nie szukaj szczęścia poza Nim, w tym co zewnętrzne, pełne splendoru, nie przykładaj wartości do tego, co łatwe. Zachwyć się tym, co ukryte, ciche niepozorne, małe, nic nieznaczące w oczach świata. Zachwyć się małym kawałkiem chleba trzymanym w rękach kapłana, w czasie Eucharystii albo w sali szpitalnej: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata…”, dający obietnicę: „Kto go je nie umrze…”.
Panie, tak często idę z Tobą korytarzami szpitala, zapominając o tym, że Jesteś. Zajęty bywam niepotrzebnymi rozmowami, zbyt mało we mnie powagi, a może i wiary w Twoją realną obecność. Jesteś największym Lekarzem, Jezusem Chrystusem, Panem i Zbawicielem, Synem Boga Ojca, a jednak tak pokornym, że muszę się od Ciebie wiele nauczyć, by być tak jak Ty ukrytym i jednocześnie obecnym. Proszę, przemień mnie w Siebie.