Pokrzepieni

Gdy ciężary zostawisz dla siebie, będziesz je nosić tylko na swoich ramionach, to zawsze będzie za duże, będzie uwierało, rodziło ból, niezadowolenie. Kiedy pójdziesz z tym do Jezusa, to On je weźmie razem z tobą. Nie pozwoli, byś dźwigał ponad siły.

2023-07-20

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 11, 28-30
XV tydzień zwykły

Nie ukrywam, że fragment z jedenastego rozdziału z Ewangelii według św. Mateusza często przywołuję w szpitalach, w obecności osób chorych.  Te słowa są jak miód na serce, gdy człowiek przeżywa chwile goryczy, niepowodzeń, przeciwności. Bardzo mocno zapadają w pamięć w czasie totalnego zwątpienia, a nawet duchowego i fizycznego wyczerpania. Są dane człowiekowi na czas, gdy nic nie wychodzi, idzie na przekór oczekiwaniom albo planom. Gdy zawiedli cię ludzie, którym mocno ufałeś, a może nagle choroba sprawiła, że z człowieka pełnego energii stałeś się słaby i zależny od innych… Te słowa są dla ciebie.

Właśnie do takich osób, które przeżywają chwile duchowej lub psychicznej depresji, Jezus mówi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy…”. Ktoś od razu zapyta: A co może mi dać Bóg? Przecież nie zrobi za mnie konkretnego wysiłku, nie zarezerwuje i nie zaplanuje mojej wizyty w poradni, nie wykona pracy, która w moim domu jest do zrobienia… I dobrze. I słusznie. Bóg nie chce nas wyręczać. Lecz mówi: ,,Ja was pokrzepię”.

Jezus wypowiedział te słowa w szczególnych okolicznościach. Po rozesłaniu uczniów odszedł, aby nauczać i głosić Ewangelię. To jednak był czas niepowodzeń. Mieszkańcy nie nawracają się, mimo że w ich miastach dokonywał najwięcej cudów („Biada tobie Korozain, biada tobie Betsaido”), wręcz zachowywali się jak dzieci, którym nie można w żaden sposób dogodzić. Zatem wezwanie z dzisiejszego fragmentu Ewangelii nie jest dla samowystarczalnych, zadufanych w sobie, ani pokładających ufność w tym, co ziemskie. Jezus zaprasza tych, którzy chcą siebie powierzyć w Jego ręce .

Nasuwa mi się taki obraz osób chorujących na cukrzycę. Przy nagłym spadku glikemii sprawiają wrażenie umierających, jakby dokonywała się w nich agonia. Wystarczy podać odpowiednią ilość glukozy, by taki człowiek nagle odżył, budził się i w kilkadziesiąt minut wrócił do sił fizycznych. Podobnie Jezus daje lekarstwo na utrudzenie i obciążenie różnymi sprawami, szczególnie wtedy, gdy dotyka ono ludzkiego ducha. „Ja was pokrzepię…”. Dosłownie zdanie to oznacza: „Ja dam wam odpocząć”. A słowa kolejne, które padają: „słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” dosłownie brzmią: „jarzmo me łagodne i ciężar mój lekki”.

O jakie jarzmo chodzi? Dzisiaj, w przenośnym znaczeniu jest to coś, co ogranicza swobodę naszego życia. Jarzmem mogą być nasze grzechy (tak mówił Orygenes), choć można mówić o wszystkich trudnych, nie do uniesienia sytuacjach życiowych. Dawniej jarzmo było drewnianą uprzężą zakładaną na pracujące woły. Do jednego jarzma zaprzęgniętych było kilka zwierząt (przynajmniej jedna para) i ciągnęły je razem. Tu tkwi odpowiedź. Razem jest łatwiej. Jezus zapewnia, że gdy przyjdziemy do Niego, to z Nim jarzmo będzie „słodkie, a brzemię lekkie”. Gdy ciężary zostawisz dla siebie, będziesz je nosić tylko na swoich ramionach, to zawsze będzie za duże, będzie uwierało, rodziło ból, niezadowolenie. Kiedy pójdziesz z tym do Jezusa, to On je weźmie razem z tobą. Nie pozwoli, byś dźwigał ponad siły.

Panie Jezu, nie jest łatwo być kapelanem dwóch dużych szpitali przez czas wakacji. Codziennie zaopatrywać prawie 900 cierpiących chorych. Każdy z nich dźwiga jakieś jarzmo. I chciałby być przynajmniej odrobinę zauważonym, wysłuchanym, otrzymać wyraz współczucia lub chociaż chwilę uwagi. Nie jest łatwo rano wstawać, by o godzinie 6.30 już wchodzić na oddziały. Zwłaszcza po trudnym poprzednim dniu lub kiedy za oknem widać smugę deszczu. A jednak ten wysiłek znika, gdy po porannym i wieczornym obchodzie wracam do szpitalnej kaplicy i klękam przed Tobą w Najświętszym Sakramencie. Wtedy jesteś dla mnie obecny – czasem pół godziny, niekiedy parę minut, a innym razem tracę rachubę czasu… Wychodząc ze spotkania z Tobą, jestem zdziwiony gdy mijane osoby mówią: „dziękujemy za księdza uśmiech…”. Uświadamiam sobie wówczas, że te kilkadziesiąt minut przed Tobą było wejściem w inny czas, wymiar, w tajemnicę Twojej obecności, w której bierzesz na siebie moje smutki, jarzma, ciężary, które po ludzku byłyby nie do uniesienia. A ja pomimo tego, że czuję ciężar całego dnia, ciągle cieszę się z tego, że jestem kapelanem.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024