Święta Teresa od Dzieciątka Jezus i Matka Boża

Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia) podczas Mszy świętej sprawowanej w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze.

zdjęcie: ks. Wojciech Bartoszek

2023-08-27

Wiele wewnętrznych niepokojów, trudności, z którymi nie radzimy sobie, grzechów, przywiodło nas dzisiaj na Jasną Górę… Nade wszystko przywiodła nas wiara oraz miłość do Matki Bożej. Intuicyjnie łączymy niepokoje z wiarą i z miłością do Matki Bożej.

Widzimy w Niej Wielką Królową Polski. Nasi przodkowie pozostawili nam wielkie, duchowe dziedzictwo wiary na Jasnej Górze. Widzimy w Maryi także prostą Dziewicę z Nazaretu. I jedno spojrzenie na Maryję, i drugie, sprawiają, że przekazujemy Jej nasze sprawy: osobistego życia, i całej Ojczyzny.

W czasie tej Mszy świętej szczególnie polecamy chorych, na duszy, i na ciele. Tych, którzy łączą się z nami duchowo, z całej Polski, którzy za pośrednictwem Apostolstwa Chorych prosili o modlitwę. Jak i tych, którzy tutaj gromadzą się w Kaplicy Cudownego Obrazu.

Jak mamy to czynić? Przywołam św. Teresę od Dzieciątka Jezus. Jej relikwie – z okazji Wielkiego Jubileuszu 150. rocznicy urodzin Świętej i 100. rocznicy jej beatyfikacji – wędrują w sierpniu po Polsce, a w bieżącym, 2023 r., po całym świecie. Jutro będą w hospicjum katowickim, któremu patronuje. Św. Teresa może nas wiele nauczyć w relacji do Maryi.

Była 9 dzieckiem, które urodziła św. Zelia Martin. Czworo dzieci świętych Zelii i Ludwika zmarło w młodym wieku. Gdy Teresa miała cztery i pół roku Zelia zmarła na raka piersi. Wówczas Teresa wybrała starsze siostry: Paulinę, potem Marię, by jej kolejno matkowały. One – jak pisała Teresa – „zdradziły” ją, wstępując do klasztoru. Słowo „zdrada” był określeniem małego dziecka, które nie rozumiało jeszcze powołania zakonnego.

Gdy sama Teresa wstępowała do Karmelu, w młodym wieku, nie szukała już kolejnych „matek” w osobach sióstr przełożonych. Jej najprawdziwszą Matką stała się Maryja. Sama Maryja wyszła jej na spotkanie, uzdrawiając ją z tajemniczej choroby, gdy miała 10 lat.

W czasach Świętej z Lisieux Maryję traktowano tylko jako bardzo wzniosłą Królową. Ten obraz Maryi był trudny dla Teresy. Nie potrafiła wspiąć się na wysoki piedestał duchowy, który stworzono dla Matki Bożej. Obrała małą drogę dziecięctwa duchowego. Jej proste usposobienie, pozwoliło na wejście w głęboką zażyłość z Maryją. Czuła się jak dziecko ze swą matką.

Spoglądając na Wizerunek Jasnogórski, poczujmy się także i my zaproszeni do zbliżenia się do Maryi, jak dzieci do swojej Matki, z wszystkim, co mamy w sercu. Wsłuchując się w dzisiejszą Ewangelię, odkrywamy, że sama Maryja wychodzi z inicjatywą, by pomóc. Podobnie jak było w Kanie wobec nowożeńców, podobnie jak było w życiu małej Teresy w Buissonettes, której Maryja pomogła, podobnie jest dzisiaj, na Jasnej Górze. Spróbuj znaleźć chwilę cichej modlitwy, może po Mszy świętej, podczas której z dziecięcą ufnością zwrócisz do Maryi.

Święta Teresa napisała, na krótko przed śmiercią, 25-strofowy wiersz skierowany do Matki Bożej. W jednej ze zwrotek pisała o Kanie Galilejskiej:

Widząc niepokój w Kanie młodych oblubieńców
Powiedziałaś Synowi, co było ich troską,
Tyś współczuła w kłopotach biednych nowożeńców
I znałaś niepojętą Jezusa moc Boską.
- Nie zaraz spełnił prośbę, rzekł: „Co Mnie i Tobie
Niewiasto: jeszcze moja nie przyszła godzina”.
Lecz w Sercu zwie Cię Matką i o Twej osobie
Myśli, gdy na Twą prośbę cuda rozpoczyna.

Święta Teresa uczy nas przede wszystkim zawierzenia Maryi w trudnych sprawach, dotyczących: choroby naszej, bliskich, braku pojednania w rodzinie, kwestii materialnych, czy tych związanych z wiarą i zbawieniem naszym i bliskich.

„Najświętsza Panna okazuje mi – pisała – że się nie gniewa, chroni mnie zawsze, jak tylko Ją wezwę. Jeśli nachodzi mnie niepokój, czy też mam jakiś kłopot, to od razu zwracam się do Niej i zawsze, jak najczulsza z Matek, zajmuje się moimi sprawami”.

To zawierzenie dotyczyło najtrudniejszych prób: gdy doświadczała ciemnej nocy wiary, gdy wewnętrznie przeżywała całkowite ogołocenie, gdy ulatywała z niej wewnętrzna pewność Nieba pielęgnowana przez nią, będąca źródłem pociechy. Wówczas pisała, że wiara była już nie cienką zasłoną, ale „murem, który wznosi się aż do nieba i zakrywa wszystkie gwiazdy”. Ale mówiła także: „Nie, Matka Najświętsza nie będzie nigdy dla mnie ukryta, zbyt Ją kocham”. Miłość potrafiła przezwyciężyć w niej największe próby.

Ciemna noc wiary była związana z chorobą. Miała gruźlicę. Bardzo cierpiała.

Wiara Teresy jest pomocą w naszej wierze. Doświadczając prób wiary związanych z chorobą, z trudnościami w relacjach, możemy się zbuntować, możemy być uparci, możemy także inaczej – pokornie zawierzyć się Bogu przez ręce Maryi. „Zróbcie wszystko co powie wam Mój Syn” – słyszymy w Ewangelii.

Święta Teresa duchowo szła jeszcze dalej. W trudnym doświadczeniu ofiarowała cierpienie za grzeszników oraz za kapłanów. Konkretnie za dwóch. To było jej Apostolstwo Chorych.

Na niecałe cztery miesiące przed śmiercią, przy zaawansowanej chorobie, dzieliła się przemyśleniami na temat homilii kapłanów.

„O jakże chciałabym być kapłanem, aby mówić kazania o Maryi (…). Niech księża mówią nam o [Jej] cnotach, które można pełnić. Dobrze jest mówić o Jej uprzywilejowaniu, ale przede wszystkim trzeba Ją naśladować. Ona woli, gdy Ją naśladujemy, niż gdy podziwiamy, a Jej życie było takie proste”.

Teresa kazanie o Maryi najchętniej by sama wygłosiła. Faktycznie zapisała swoje myśli we wspomnianym już wierszu: Dlaczego kocham Cię, Maryjo?

Kochała Maryję za to, że była „małą Służebnicą”, która zachwyciła wielkością pokory. W tej pokorze Maryja posiadała całą swoją potęgę. Teresa czuła się spokrewniona z Nią właśnie w tym doświadczeniu swojej maleńkości. Mówiła nieraz, że jest jak „małe nic”. Mała droga do świętości Teresy była drogą wiary Maryi.

Mała droga do świętości Maryi i św. Teresy jest równocześnie drogą chorych, starszych wiekiem. Jak często chorzy czują się zależni od innych, od rodziny, od lekarzy, jak często czują się podobnie jak Teresa: „takim małym nic”. W wieku starszym coraz bardziej człowiek staje się jak dziecko. Pragnie także często przyjmować Komunię świętą, być w kościele, a z racji choroby nie jest to możliwe.

Teresa prosiła Jezusa by w Komunii świętej zostawał w jej sercu, jak w tabernakulum, na dłuższy czas. Ona zaś z Maryją będzie Go często adorowała. Ona Go kochała, podobnie jak Maryję, prostą miłością.

We wspomnianym wierszu św. Teresa zdefiniowała miłość: „Kochać to dać wszystko i dać samą siebie”. To także, a może przede wszystkim, ofiarować Bogu swoje cierpienia za Kościół święty, za kapłanów, za tych, którzy odeszli od Boga i od Kościoła. Teresa to czyniła. Dzięki pomocy Maryi.

Zakończyła wiersz następującą strofą – 25. Było to na krótko przed śmiercią:

Wkrótce w Bożych niebiosach będę Cię widziała,
Gdzie pieśń Świętych o Tobie napełnia przestrzenie,
W ranku życia mojego, Tyś mi uśmiech dała;
Uśmiechnij się znów, oto już wieczoru cienie!...
Nie trwożę się Twych blasków po ziemskiej ciemności,
Jam cierpienia dzieliła Twe i ciężkie znoje…
Teraz u stóp Twych pragnę śpiewać hymn radości:
Czemu kocham Cię Matko? – bom ja dziecię Twoje!                           

Amen.

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Polecane, Nasze propozycje

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024