Wytrwałość i upór mają moc

O trudach rehabilitacji, o pracy z pacjentami i o tym, że determinacja i wytrwałość mogą zdziałać cuda, opowiada mgr Michał Winiarski, fizjoterapeuta.

zdjęcie: Archiwum prywatne

2023-09-01

Redakcja: – Wykonuje Pan bardzo potrzebny medyczny zawód – jest Pan fizjoterapeutą. Skąd wziął się pomysł na taką właśnie zawodową i życiową drogę?

Michał Winiarski: – Od szkoły podstawowej lubiłem ruch i ćwiczenia, zawsze byłem aktywny fizycznie. Kiedy w klasie maturalnej nadszedł moment wyboru drogi zawodowej, padło na fizjoterapię. Bardzo chciałem pracować z ludźmi, ale nie siedząc w biurze, tylko ruszając się. Fizjoterapia bardzo dobrze łączy te dwie kwestie, bo moja praca z pacjentami to ciągły ruch i aktywność.

– Aby mógł Pan dzisiaj fachowo i profesjonalnie pomagać swoim pacjentom, potrzeba było wielu lat nauki i praktyki.

– Tak, musiałem się wiele nauczyć. Najpierw była szkoła policealna w Zabrzu, w której przez 2,5 roku szkoliłem się na technika fizjoterapii, potem kolejno odbyłem studia licencjackie i magisterskie z zakresu fizjoterapii. Od początku nauki zawodu miałem kontakt z pacjentami dzięki licznym praktykom np. w Ośrodku Rehabilitacyjnym w Reptach i praktykom w szpitalu na niemal wszystkich oddziałach. Oprócz tego cały czas doszkalałem się, robiąc różnego rodzaju kursy np. kurs terapii manualnej, kurs stabilizacji centralnej, kurs PNF, kursy masażu, tapingu, igłowania. Wszystko to dało mi wiedzę i doświadczenie, które teraz wykorzystuję w swojej pracy. Od 2010 r. razem z żoną prowadzę własną działalność fizjoterapeutyczną.

– Czy określenia fizjoterapeuta i rehabilitant czymś się od siebie różnią?

– Fizjoterapeuta i rehabilitant to synonimy. Przed laty istniały studia rehabilitacji leczniczej lub medycznej, potem to nazewnictwo dostosowano do standardów światowych i powstały studia fizjoterapii. Fizjoterapeuta wykorzystuje wiele metod w procesie rehabilitacji m.in.: fizykoterapię, masaż, terapię manualną, kinezyterapię.

– Czym zajmują się te narzędzia wykorzystywane w procesie rehabilitacji?

– Kinezyterapia to bardzo szeroki dział zajmujący się leczeniem i usprawnianiem narządu ruchu, wykorzystujący wiele metod i technik usprawniania pacjentów, którzy z różnych powodów doznali ograniczenia sprawności lub urazów narządu ruchu. Fizykoterapia to z kolei wykorzystanie zabiegów fizykalnych w celu usprawniania pacjenta. Fizykoterapia wykorzystuje np. pole magnetyczne, laser, ultradźwięki, elektroterapię. Terapia manualna to grupa zabiegów, które dzięki pracy rąk fizjoterapeuty pomagają u pacjenta zmobilizować stawy i tkanki miękkie, zwiększając ich ruchomość. Oprócz tego terapia manualna ma pomóc zmniejszyć ból u pacjenta.

– Z jakimi problemami zdrowotnymi zgłaszają się do Pana pacjenci?

– Grupa moich pacjentów jest dosyć szeroka, z bardzo różnymi problemami zdrowotnymi. Zajmuję się pacjentami neurologicznymi, po udarach, z dziecięcym porażeniem mózgowym, z chorobą Parkinsona, z chorobą Alzheimera. Przychodzą także pacjenci ortopedyczni, czyli po różnych urazach ortopedycznych – od złamań, przez zwichnięcia, skręcenia i stłuczenia. Zgłaszają się do mnie także sportowcy, którzy mają problemy z tkankami miękkimi z powodu przeciążeń związanych z treningami. Moimi pacjentami są też osoby pracujące w biurach, prowadzące siedzący tryb życia, mające dużo stresu, a mało ruchu. Często przychodzą osoby cierpiące na schorzenia krążków stawowych, przepukliny, uciski na korzeń nerwowy, uciski na rdzeń. Duża część mojej pracy to pomaganie pacjentom, którzy cierpią na dolegliwości bólowe różnego pochodzenia i chorym, którzy są w jakimś stopniu unieruchomieni. Moim zadaniem jest uruchomić ich i usprawnić, na ile to tylko możliwe. Oczywiście, zawsze działam na podstawie dokumentacji medycznej, wyników badań, zdjęć itd. Nie robię niczego „na ślepo”. By móc precyzyjnie określić zdrowotny problem i przyczynę bólu, niezbędny jest też wywiad z pacjentem. Dopiero potem przeprowadzane jest badanie fizjoterapeutyczne i przyjmuje się indywidualny plan terapeutyczny.

– W jakim stopniu udaje się pomóc tym pacjentom? Od czego zależy skuteczność rehabilitacji?

– Skuteczność rehabilitacji zależy od grupy pacjentów i rodzaju ich schorzeń. U pacjenta neurologicznego, po udarze, o skuteczności rehabilitacji decyduje rodzaj udaru, jego rozległość i umiejscowienie. Wiele zależy także od stopnia świadomości pacjenta, jego zaangażowania w cały proces rehabilitacji.  Czasem u chorych po udarach zdarza się bowiem afazja (czuciowa, ruchowa i mieszana) i wtedy pojawiają się trudności z komunikacją. Wpływ na powodzenie rehabilitacji ma również praca samego fizjoterapeuty oraz zaangażowanie rodziny i środowiska, w którym chory przebywa. U pacjentów ortopedycznych, z poważnymi urazami, wiele zależy od rodzaju i rozległości samego urazu i od tego, czy zastosowano u chorego np. śruby, blachy. Niebagatelne znaczenie ma także to, w jaki sposób podczas operacji jego kość została poskładana przez lekarza oraz to, czy przy urazie została uszkodzona tylko sama kość, czy dodatkowo uszkodzeniu uległy np. torebka stawowa, więzadła itd. Takie komplikacje utrudniają i wydłużają cały proces rehabilitacji. Wiele zależy od chęci współpracy pacjenta z fizjoterapeutą. Proszę pamiętać, że zadaniem fizjoterapeuty jest również nauczenie i zmobilizowanie pacjenta do samodzielnego wykonywania ćwiczeń w domu.

– A czy czas, w jakim podejmie się rehabilitację, również się liczy?

– Zdecydowanie tak. Fizjoterapia powinna być wprowadzona kompleksowo i możliwie jak najszybciej, ponieważ właśnie od szybkości jej wprowadzenia uzależniona jest jej skuteczność oraz uzyskanie najlepszych rezultatów. Ponadto sporo zależy od samego pacjenta oraz jego dotychczasowej aktywności i kultury fizycznej. Również ogromne znaczenie mają charakter i ergonomia wykonywanej pracy, a także to, czy pacjent jest w stanie pozmieniać swoje nie zawsze korzystne przyzwyczajenia. Nie można zapomnieć o czynniku stresowym w życiu zawodowym i osobistym. Pacjenci obciążeni notorycznym stresem, częściej odczuwają wzmożone napięcie mięśniowe oraz zdecydowane nasilenie objawów bólowych.

– Wspomniał Pan o roli rodziny pacjenta w procesie rehabilitacji. Na czym ta rola polega?

– Rodzina czasem musi działać wbrew woli chorego, ale dla jego dobra. Musi go – nieraz bardzo stanowczo – mobilizować do ćwiczeń, do aktywności, do wykonywania zaleceń fizjoterapeuty. Ważne jest też wsparcie psychiczne, którego rodzina powinna udzielać swojemu choremu. Niezwykle istotne jest podtrzymywanie w nim nadziei, motywacji do ćwiczeń, dyscypliny.

– Co poradziłby Pan naszym Czytelnikom – głównie osobom starszym – by jak najdłużej zachowali sprawność?

– Ważne, by jak najwcześniej, a więc już w młodszym wieku, wprowadzać prewencję w postaci szeroko rozumianej kultury fizycznej. Osobom starszym radziłbym, aby jak najwięcej się ruszały, dostosowując aktywność fizyczną do swoich możliwości. Warto zaczynać od mniejszych bodźców i obciążeń, by potem je stopniowo zwiększać. Nasze serce i układ mięśniowo-stawowy lubią ruch. Trzeba więc o ten ruch zadbać, bo siedzenie w domu na pewno nikomu nie przyniesie pożytku. Może to być regularny spacer (np. nordic-walking) zajęcia w wodzie (aqua aerobic), zajęcia ruchowe specjalnie przygotowane i dostosowane dla seniorów. Pamiętajmy, że ból zwykle sam nie znika, ale raczej się nasila i pogłębia. Zachęcam więc do korzystania z usług fizjoterapeutów, masażystów, którzy potrafią zaradzić wielu dolegliwościom. Warto także monitorować stan zapalny w swoim organizmie, badając regularnie poziom CRP (białko c-reaktywne, marker stanu zapalnego) i poziom kwasu moczowego.

– W swojej dotychczasowej praktyce zawodowej z pewnością doczekał się Pan wielu fizjoterapeutycznych sukcesów. Proszę o nich krótko opowiedzieć.

– Pojęcie sukcesu w fizjoterapii jest bardzo niejednoznaczne. Bo dla jednego pacjenta sukcesem będzie powrót do pełnej sprawności zawodowej lub sportowej  po wypadku, a dla innego wielkim osiągnięciem będzie samodzielne wstanie z łóżka, by pójść do toalety. Kilka przykładów. Miałem pacjenta – taksówkarza – po rozległym udarze. Półtora roku naszej pracy zaowocowało tym, że wrócił za kierownicę, co oczywiście było ogromnym sukcesem. Do tego sukcesu przyczyniły się nie tylko jego determinacja i wytrwałość w ćwiczeniach, ale także wielkie wsparcie, jakiego udzielała mu jego żona. Inny pacjent – maratończyk – swój powrót do sprawności zaczynał na OIOM-ie, podłączony do respiratora i kilku rurek. Dzięki ciężkiej pracy i determinacji wyszedł ze szpitala o własnych siłach, a po czasie wrócił także do biegania. Ten człowiek nigdy się nie poddawał, był i jest prawdziwym wojownikiem z charakterem. Dzięki swojemu uporowi i wytrwałości osiągnął bardzo wiele. Wytrwałość i upór mają wielką moc. Miałem też pacjenta, młodego chłopaka, który cierpiał na nowotwór i miał udar. Przez długi czas był w śpiączce. Jego rodzice nie dawali za wygraną, walczyli o niego. Chłopak wybudził się ze śpiączki, ale udar był na tyle rozległy, że ostatecznie znalazł się on na wózku inwalidzkim. Zniechęcił się do wszystkiego, zgorzkniał, stracił nadzieję. W jego przypadku największym sukcesem było to, że po jakimś czasie jednak wyszedł do ludzi, odzyskał radość życia, choć z wózka nigdy nie wstał i nie wstanie. Teraz bierze udział w imprezach sportowych i cieszy się życiem. Uznaję to za jeden z moich większych sukcesów w pracy. Był to ogromny sukces – w tym przypadku nie ten medyczny, ale mentalny, społeczny. Oczywiście, muszę także uczciwie przyznać, że jak w każdym zawodzie zdarzają się też niepowodzenia – pacjenci, którym z różnych względów nie udało się pomóc.

– Dziękuję Panu za rozmowę i życzę, aby tych niepowodzeń w Pana pracy było jak najmniej.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2023nr09, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024