O bolesnej teraźniejszości i pięknej przeszłości
Z Księgi Psalmów. Bóg jest niezmiennie wierny. Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 77.
2023-09-04
Psalm 77 scala dwa gatunki literackie: lamentację (wersy 2-10) i hymn (wersy 11-21). Ich łącznikiem jest wers 11, który może zarówno podsumowywać lamentację, jak i otwierać hymn.
Struktura szczegółowa pieśni: I. Lamentacja pierwsza: opis cierpienia i duchowej udręki psalmisty (wersy 2-5); II. Lamentacja druga: pełna bólu refleksja o Bogu (wersy 6-10); III. Punkt kulminacyjny: rozdarcie – albo rozpacz albo nadzieja (wers 11); IV. Zaduma nad dziełami Boga (wersy 12-16); V. Opis teofanii (wersy 17-21).
W nagłówku (wers 1) po raz trzeci, a zarazem ostatni w całym Psałterzu (wcześniej Ps 39, 1; 62, 1) został przywołany muzyk, lewita Jedutun (zob. np.:
1 Krn 16, 41-42; 25, 1.3.6).
Psalmista dwukrotnie podkreślił swoje wołanie, wręcz krzyk skierowany do Boga (wers 2). Nie podaje jeszcze jego przyczyny, ale zdwojone błaganie może wskazywać, że nie chodzi o przelotny smutek, ale coś, co trwa już od dłuższego czasu; coś, co strasznie boli (nawet niekoniecznie fizycznie) i odbiera pokój w sercu, co wyraźnie jest widoczne w dalszych wersach tej części pieśni. To podwójne wołanie może także odzwierciedlać poczucie odsunięcia, oddalenia się Boga od psalmisty, dlatego powtarza on słowa, krzyczy do Boga, by Ten w końcu go usłyszał.
Modlitwy oranta nie ogranicza ani dzień ani noc. Jego ręce nieustannie wznoszą się do Boga (wers 3; Ps 22, 3; 88, 2-3), jakby starał się przyciągnąć Go do siebie (zob. także Ps 28, 2; 88, 10; 141, 2; 143, 6). Wytrwale woła, a jednak nie potrafi znaleźć pocieszenia. Nawet sama myśl o Bogu staje się powodem jęku i duchowej udręki, co w konsekwencji przyczynia się do osłabienia ducha oranta (wers 4). Skutki odczuwa całe jego ciało. Psalmista nie potrafi już nawet spać i spokojnie mówić (wers 5). Słabość ducha zawsze uwidacznia się w słabości ciała. Niektóre choroby ciała są konsekwencją cierpienia (choroby) ducha.
Przeżywanemu poczuciu nieobecności Boga w teraźniejszości, psalmista instynktownie (samozachowawczo) przeciwstawia refleksję nad przeszłością, kiedy to doświadczał Bożej bliskości i czuł się bezpieczny u Jego boku (wersy 6-7). Ludzki rozum w stanie silnego strapienia duchowego nie jest jednak po stronie przeżywającego strapienie (podobnie jak emocje). W tym okresie dostarcza on bardziej myśli negatywnych, pozbawiających nadziei niż pozytywnych i wzmacniających. Rzeczywistość ta uwidacznia się w pytaniach, jakie w wersach 8-10 stawia psalmista. Wyczuwalna jest w nich pokusa dotycząca myśli, że nawet Boże obietnice dobiegają końca. Na skutek takiego toku myślenia może pojawić się kolejna pokusa, by odejść od Boga, zmienić swój bogobojny styl życia, wmówić sobie, że przeżywane powołanie nie ma już sensu. Przed tego rodzaju myśleniem przestrzegał, żyjący w latach 1491-1556 św. Ignacy Loyola: „W czasie strapienia nigdy nie robić [żadnej] zmiany, ale mocno i wytrwale stać przy postanowieniach i przy decyzji, w jakiej się trwało w dniu poprzedzającym strapienie, albo przy decyzji, którą się miało podczas poprzedniego pocieszenia. Bo jak w pocieszeniu prowadzi nas i doradza nam duch dobry, tak w strapieniu – duch zły, a przy jego radach nie możemy wejść na drogę dobrze wiodącą do celu”.
Wers 11 stanowiący punkt centralny w bolesnych przemyśleniach psalmisty, ukierunkowuje na powód jego duchowej rany, którym jest brak wsparcia ze strony Boga, czego symbolem jest odwrócenie się (oddalenie) Jego prawicy (zob. wers 16). W tej sytuacji orantowi pozostaje rozpacz lub nadzieja, że postępowanie Boga i jego rodaków wobec niego w końcu się zmieni.
Dalsza część Psalmu, która otrzymała formę hymnu, skłania ku przekonaniu, że psalmista wybrał nadzieję. Przypomina sobie i tym, którzy wraz z nim się modlą cuda i dzieła dokonane niegdyś przez Boga wobec ich przodków (wersy 12-16). Tego rodzaju działanie może być formą modlitewnej prośby, by Bóg także w teraźniejszości dokonał tych nadzwyczajnych dzieł lub sposobem pociechy – skoro Bóg w przeszłości czynił takie cuda, to przyjdzie czas, że znów ich będzie dokonywał. Wspominanie chwalebnej przeszłości ma umacniać w niełatwej teraźniejszości.
Pytanie retoryczne zawarte w wersie 14 nie oznacza, że w rozumieniu psalmisty mieliby istnieć jeszcze inni bogowie (zob. Wj 15, 11; Iz 44, 6). Tylko Jahwe jest Bogiem i tylko On czyni cuda (wers 15; Ps 72, 18; 86, 10), spośród których najważniejszym było wyzwolenie synów Jakuba i Józefa (czyli całego narodu Izraela) z niewoli egipskiej (wers 16).
Ostatnia część Psalmu (wersy 17-21) prezentuje potęgę Boga, który przybywa i objawia się światu (teofania). Czyni to przez zjawiska atmosferyczne, które dla starożytnych ludów zawsze były cudowne, potężne i nie do ujarzmienia. Wersy 17-18 nawiązują do ówczesnych przekonań o utworzeniu świata przez ujarzmienie wód, co swoje odbicie znalazło w Księdze Rodzaju 1, 1-10 (zob. także Ps 74, 12-17; 104, 2-7). Działanie Boga, podobnie jak ukazanie się błyskawicy lub jak łoskot kół rydwanu, najstraszniejszej ówczesnej broni (wers 19), budzi respekt i drżenie.
Bóg w swojej istocie i funkcjonowaniu jest całkowicie inny od człowieka. Prawdę tę w bardzo prosty sposób eksponuje wers 20. Chociaż Bóg przemierza drogi świata i porusza się po ścieżkach mórz i oceanów, nie pozostawia na nich śladu. Jest On ponad światem, ale równocześnie jest w nim obecny i działa za pomocą różnych znaków, które wcześniej wymienił psalmista. Wers 21 zawęża motyw teofanii do cudownego przejścia Izraelitów pod wodzą Mojżesza i Aarona przez Morze Czerwone i do zjawisk towarzyszących objawieniu się Boga na Synaju (zob. Wj 14, 1 – 15, 21; 19, 16-19; Iz 63, 11-14).
Psalmista słabnie, cierpi. Jego cierpienie jest spowodowane losem narodu wybranego, który prawdopodobnie przeżywał wówczas czas niewoli babilońskiej lub splot trudnych wydarzeń, których nie brak w historii tego narodu. Ból jest zbyt wielki, by mówić (wers 5) i zbyt intensywny, by zasnąć (wersy 3 i 7). Pozostają tylko myśli, które przeradzają się w jęk, wywołany poczuciem odrzucenia przez Boga. Nosi jednak przeszłość życia w bliskości Boga, kiedy to on i jego naród cieszył się Bożą łaskawością. Teraz musi podjąć decyzję, czy pozbawić się tęsknoty za Bogiem, czy też wytrwale oczekiwać na ponowne zwrócenie się prawicy Najwyższego (wers 11); czy odejść od Boga, czy pozostać przy Nim. A jeśli odejść, to gdzie szukać nadziei – integralnej tkanki ludzkiego istnienia.
Orant, by oderwać umysł od beznadziejności, wspomina przeszłość (wersy 12-21). W pamięci przywołuje te wydarzenia, które świadczą o Bożej miłości i wynikającej z niej odpowiedzialności. Nie karmi rozpaczy, ale ufność. Czeka na nowe, niewidzialne kroki Boga w jego życiu (wers 20). Nie inaczej trzeba postępować, gdy naszą teraźniejszość przyjdzie nam przeżywać, jakby Bóg zapomniał o swej litości i miłosierdziu wobec nas (wers 9). Znajdziemy się wtedy pomiędzy rozpaczą a nadzieją. Doświadczenie Bożej bliskości sprzed lat będzie musiało karmić nasz umysł i naszą wiarę przez kolejne, nieraz coraz dłuższe lata. Pozostanie nam tylko ufność Bogu i nic więcej. Chociaż przydatne mogą być jeszcze słowa proroka Izajasza (40, 31): „Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”.
Zobacz całą zawartość numeru ►