W Jezusie śmierć ma sens
Panie, proszę Cię, abym patrząc na tysiące umierających chorych nigdy nie stracił z perspektywy życia wiecznego.
2023-11-02
Komentarz do fragmentu Ewangelii J 11, 32-45
XXX tydzień zwykły, wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych
Przeżywamy dzisiaj w Kościele niezwykły dzień – wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Pamiętam wielu, którzy odeszli już do wieczności. Za ich imionami kryją się konkretne osoby, ich historie życia. Ten dzień przywołuje mi na myśl chorych, których spotkałem na mojej drodze kapelańskiej. Jedni przygotowywali się na spotkanie z Chrystusem przez wiele miesięcy, inni zostali powołani do życia wiecznego nagle, tak znienacka. Ich wiara nierzadko mi zaimponowała. Mam przed oczyma także ich bliskich. Kiedy czytam dzisiejszy fragment Ewangelii o Marcie i Marii – odnajduję tam właśnie ich. Przeżywali mocno chorobę drogiej im osoby, a jej śmierć była dla nich prawdziwym cierpieniem. W słowach Marii: „Panie gdybyś tu był…” słyszę rozżalenie konkretnych osób, którym trudno było pogodzić się ze stratą brata, ojca, a jeszcze trudniej syna czy córki. Pamiętam ich pełne bólu pytania: „dlaczego Bóg go zabrał?”, „dlaczego śmierć?”, „dlaczego Bóg nas nie wysłuchał?”...
Dzisiaj przychodzi odpowiedź. Jeśli Jezus nie spieszył się z uzdrowieniem Łazarza, nie przyszedł od razu – to widocznie śmierć także ma jakiś sens. Jezus nawet swoich przyjaciół nie zatrzymuje na doczesności, nie daje im łatwych pociech. Przecież mógł powiedzieć: „Marto, Mario nie martwcie się, zaraz go uzdrowię”. Mógł to zrobić nawet na odległość, gdy tylko dowiedział się o chorobie. A tymczasem? Idzie spóźniony do ich domu. Jakby chciał zmierzyć się osobiście ze śmiercią. Z czymś, czego po ludzku już się nie da odwrócić. To samo zrobi później na krzyżu. Umrze, lecz potem zmartwychwstanie. Trzeba więc przejść w naszym życiu od wiedzy o tej prawdzie, do życia tajemnicą zmartwychwstania i życia wiecznego, która powinna się zaktualizować w codzienności, przez osobisty wybór Chrystusa. Nie możemy zapominać, że życie ludzkie ma swoje ograniczenia.
Dialog Jezusa z Marią, siostrą Łazarza, pokazuje bardzo ludzkie oblicze Boga. Ten, który może wszystko i nie jest ograniczony czasem – potrafi wzruszyć się, potrafi płakać. Widząc łzy Marii, nie umie powstrzymać swoich. Myślę, że i dzisiaj jest tak samo we wszystkich szpitalach, domach opieki, hospicjach i wszędzie tam, gdzie jest chory człowiek. Bóg, widząc łzy jego i bliskich, zapewne także płacze razem z nimi. Bo sam, będąc wśród nas na ziemi doświadczył cierpienia i śmierci. Ból, choroby – nie są Jego dziełem, lecz są skutkami zła, grzechu, śmiertelności naszego ciała.
Jezus, który wskrzesza Łazarza, a wcześniej modli się do Ojca, przypomina mi o dwóch wymiarach działań wobec chorego. Z jednej strony to działania zespołu medycznego, korzystanie z najnowszych osiągnięć medycyny, terapia. Ale z drugiej strony w tym czasie ogromny sens ma modlitwa rodzin, kapłana, medyków w tej intencji. Te dwie formy „walki o zdrowie” są obecne także w dwóch siostrach: Marcie, która może reprezentować działania personelu medycznego i płaczącej Marii, która może uosabiać rodzinę chorego. Obie postawy są ważne i przypominają o obu aspektach: profesjonalizmie, wiedzy terapii, ale również o modlitwie i nakierowaniu działań medycznych na wymiar religijny.
Panie, proszę Cię, abym patrząc na tysiące umierających chorych nigdy nie stracił z perspektywy życia wiecznego. Proszę Cię o lekarzy wierzących w moc Twego Zmartwychwstania. Proszę Cię o wierzące pielęgniarki i ratowników, którzy – niczym Maria – widząc, że zbliża się nieuchronność śmierci chorego, będą pamiętali, że potrzebuje on nie tylko dobrej, fachowej opieki medycznej, ale także Ciebie. Dziękuję Ci za te zwyczajne wezwania do pacjenta, a jeszcze bardziej za te nagłe, w ciągu nocy. Kiedyś, przy zmartwychwstaniu, znowu zobaczę tych, którzy odeszli. Ale w tym dniu będą pełni szczęścia i radości, zobaczę promienny uśmiech na ich twarzach, bo ich ciała będą już wolne od choroby, cierpienia, a życie odmienione Twoim zmartwychwstaniem. Także zobaczę radość w oczach lekarzy i pielęgniarek, bo dostrzegą sens swojej profesji – to, że Bóg posługiwał się nimi dla ratowania nie tylko zdrowia fizycznego, ale i duchowego swych chorych.