Światło Bożego Słowa na październik
Przez cały 2023 rok, który w Apostolstwie Chorych przeżywamy jako VIII rok Nowenny przed 100-leciem istnienia wspólnoty w świecie (jego tematem jest Słowo Boże), będziemy publikować komentarze do niedzielnych Ewangelii. Niech służą wszystkim Czytelnikom jako pomoc w ich osobistej modlitwie i lekturze Słowa Bożego.
2023-11-03
I niedziela października – 26. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 21, 28-32
W przypowieściach często występują dwaj synowie, którzy stoją w opozycji do siebie, lecz razem dają pełny obraz postaw, jakie człowiek zajmuje wobec Boga. Jezus opowiada dzisiaj przypowieść o ojcu rodziny, który zwraca się z prośbą do swych synów, aby szli pracować w winnicy.
Warto zwrócić uwagę, że dwaj synowie z przypowieści reprezentują dwa rodzaje buntu: bunt ukryty (pierwszy syn) i bunt jawny (drugi syn). Bunt jawny nie jest jeszcze taki groźny, ponieważ zbuntowany prowadzi jeszcze dialog z ojcem, chociaż jawnie się sprzeciwia jego woli, ale wewnętrznie ciągle jeszcze słucha i rozważa, zastanawia się i ostatecznie opamiętuje, aby pójść i z przekonaniem wolę ojca wypełnić. Bunt ukryty jest groźniejszy, ponieważ zbuntowany już nie słucha, już zdecydował, już swoje życie skierował w inną stronę niż chciałby ojciec. Ma inny plan, a dla świętego spokoju mówi: „tak, tak, oczywiście, już idę”. Robi jednak swoje. On przestał słuchać i nie prowadzi już dialogu wewnętrznego, stracił wiarę w Ojca i Jego dobroć.
Jezus, kończąc przypowieść, wraca do pytania postawionego na początku faryzeuszom: „Co myślicie?” i je konkretyzuje. Ich odpowiedź jest natychmiastowa. Odpowiedź ta nie była sądem nad tymi dwoma synami z przypowieści, ale nad samymi sobą. Ich odpowiedź staje się wyrokiem, który skazuje ich samych.
Idąc po linii tego wyroku, celnicy i prostytutki są tymi, którzy na początku powiedzieli ojcu „nie”, ale w końcu tę wolę Ojca zaczęli pełnić, ponieważ otrzymali i przyjęli przesłanie Jana Chrzciciela. Tymczasem oni, arcykapłani i starsi ludu, są tymi, którzy na początku powiedzieli „tak” Ojcu, ale nie zrobili tego, o co On ich prosił, ponieważ nie chcieli przyjąć orędzia Jana Chrzciciela. Nie opamiętali się nawet później, gdy tłumy innych ludzi przyjmowały Jana jako Bożego wysłannika, który wskazywał na oczekiwanego i już obecnego wśród nich Mesjasza oraz na pokutę i nawrócenie jako drogę wiodącą do Niego.
Bóg przedstawiony jest w tej przypowieści jako ojciec, który zwraca się do obu synów tymi samymi słowami: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Zwrot „dziecko!” skierowany do dorosłego mężczyzny nie ma nic z infantylizmu; wyraża raczej serdeczną życzliwość Ojca niebieskiego dla Jego adoptowanych dzieci. To wołanie objawia człowiekowi jego tożsamość: wszystko otrzymaliśmy od Niego, a naszym szczęściem i radością jest komunia z Nim. W ślad za tym powołaniem idzie też misja: „Idź i pracuj w winnicy”. Winnica to symbol ludu Bożego. Praca w winnicy oznacza trud służenia sobie nawzajem, trwania w jedności i prawdzie, przebaczania i akceptowania drugiego, nawet, gdy jest to trudne. „Idź dzisiaj!” – nie jutro, ale dziś. Boże powołanie napotyka w nas często opór, i drugi z synów daje temu wyraz bez ogródek i szczerze: „Nie chcę!”. Po prostu nie ma ochoty pracować w winnicy, a więc być pokornym i ofiarnym. „Porządny” syn mówi bardzo pięknie: „Idę, panie”, ale robi swoje.
Zdarza się i nam, że nasze czyny nie są zgodne z tym, co mówimy. To sprawia, że w wyznawaniu wiary nie jesteśmy czytelnymi świadkami Jezusa. Sami z siebie niewiele możemy. Potrzebujemy Bożej łaski, by odważnie głosić Ewangelię.
Zadanie: Podczas modlitwy poproszę Boga o jedność słów z czynami oraz o wierność składanym w życiu obietnicom.
II niedziela października – 27. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 21, 33-43
Opowieść o rolnikach w winnicy jest metaforą historii zbawienia. Właściciel winnicy wykorzystuje swoje twórcze zdolności, wiedzę, a przede wszystkim serce, by założyć winnicę. Następnie oddaje ją w ręce dzierżawców. Opis trudu właściciela winnicy jest obrazem samego Boga, który troszczy się, by zrealizować odwieczny plan – powołać z miłości do istnienia człowieka i oddać w jego ręce świat – „winnicę”. Oddając człowiekowi winnicę, Bóg niejako wycofuje się, towarzysząc jednak dyskretnie i działając. Posyła proroków – ludzi zaufania, którzy przypominają o Bogu; daje znaki, wspomaga człowieka w jego codziennym trudzie. Gdy przychodzi „pełnia czasu” decyduje się na największe ryzyko miłości. Posyła swego Syna. Bezgraniczna miłość i zaufanie Boga do człowieka kończą się pozornym zwycięstwem zła. Dzierżawcy chwycili Go, wyrzucili z winnicy i zabili. Jezus Chrystus cierpiał i umarł poza miastem – poza swoją winnicą.
Przypowieść Jezusa mówi o zaufaniu i miłości Boga do człowieka; miłości, która doprowadziła do krzyża. Jednak ostatnim słowem nie jest krzyż. Odrzucona i podeptana miłość ostatecznie zwycięży nienawiść i każde zło. Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła.
Dzierżawcą winnicy jest każdy człowiek, który otrzymuje od Boga dar bezgranicznej miłości. Człowiek może jednak odrzucić tę miłość, a nawet więcej – może „zabić” samego Jezusa. Jednak ostatnie słowo zawsze należy do Boga. Wolność jest darem dla człowieka, ale jest również dla niego zadaniem. Przyjdzie czas, gdy Bóg zapyta o jej wykorzystanie i zażąda owoców. Miłość Boga odrzucona i zraniona przez człowieka, nadużyte zaufanie wraca jak bumerang i obraca się ostatecznie przeciwko samemu człowiekowi. Odrzucając Boga, człowiek gubi siebie.
Zadanie: Zastanowię się, w jaki sposób troszczę się o rozwijanie darów otrzymanych od Boga. Podziękuję Mu za Jego bezinteresowną i wierną miłość do mnie.
III niedziela października – 28. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 22, 1-14
W Izraelu uczta weselna była wydarzeniem wielkiej wagi. Była uroczystością nadzwyczaj okazałą. Zwykle mogła trwać około tygodnia, zaś w przypadku króla o wiele dłużej. Gospodarz, zapraszając gości, nie podawał początkowo terminu uroczystości, dopiero kiedy wszystko było gotowe posyłał sługi, aby poinformować wszystkich, że mogą już przybyć.
Dokładnie taki scenariusz mamy w dzisiejszej przypowieści. Król posyła swoje sługi, aby przywołać zaproszonych. Posłani słudzy mogą uosabiać izraelskich proroków, których Bóg posyłał do swego ludu. Ich działalność w czasach Starego Testamentu można bowiem ująć obrazowo jako przygotowanie (czyli zapraszanie) Izraela na czasy mesjańskie. Z gramatycznego punktu widzenia warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że tekst grecki, mówiąc o zapraszaniu, używa takiej formy czasownika, która akcentuje fakt, że zaproszenie na ucztę zostało wystosowane już wcześniej, a teraz jest jedynie potwierdzane. Wniosek z tego taki, że sam fakt zaproszenia w tym konkretnym momencie nie był dla gości zaskakujący. Tym bardziej więc może dziwić ich reakcja i odmowa.
Zignorowanie króla było skandalicznym brakiem uprzejmości, czy wręcz podejrzeniem o bunt. Słuchacze przypowieści zapewne oburzyli się na niewiarygodną wprost głupotę owych „gości”. Jednak podobnie jak wcześniej nawoływanie proroków, tak teraz głoszenie samego Jezusa zostanie zlekceważone.
Bóg nikogo nie pomija w zaproszeniu, pamięta o wszystkich, jest wierny. Jednak historia niewiernego Izraela i kolejnych pokoleń, które lekceważą Króla, wciąż powtarza się także w naszych osobistych historiach życia. Obym szczerze zapragnął przywdziać weselną szatę i w porę hojnie odpowiedzieć na zaproszenie do udziału w godach.
Zadanie: Podziękuję Bogu za Jego zaproszenie do więzi z Sobą. Zastanowię się, w jaki sposób w codzienności odpowiadam na Jego wezwanie.
IV niedziela października – 29. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 22, 15-21
Scena przedstawiona w dzisiejszej Ewangelii jest bezpośrednią konsekwencją wcześniejszej przypowieści o uczcie, na którą zaproszeni nie chcieli przyjść. Faryzeusze czują się dotknięci i planują odwet. Przygotowują pewien skandal – tak, aby tłumy zgorszyły się Jezusem. Celem nie jest odpowiedź na pytanie o moralność podatków nałożonych na Izraelitów przez Rzymian – ale wyłącznie kompromitacja Jezusa. Ludzie zranieni pragną odwetu ostatecznego – usunięcia człowieka, który podważa ich autorytet, burzy ich spokój, kieruje przeciw nim gorzkie słowa i ośmiesza ich w oczach ludu. Użyte w tekście słowo „pochwycić” należałoby przetłumaczyć jako „zastawić pułapkę”. Kompromitacja Jezusa jest zaplanowana i przemyślana, wybrano problem delikatny i budzący duże emocje wśród ludzi.
Jezus przejrzał niegodziwość i hipokryzję faryzeuszów. Serce człowieka jest bowiem dla Jezusa przejrzyste, On zna intencje, z którymi się do Niego przychodzi. Jeśli je obnaża, to dlatego, że liczy na przemianę człowieka. Jezus nazywa faryzeuszów obłudnikami. Użyte w tym miejscu greckie słowo hypokrites oznaczało aktorów teatralnych, noszących w czasie spektaklu maski, a więc odgrywających role osób, którymi w rzeczywistości nie byli.
W tym wydarzeniu Jezus odkrywa prawdziwe intencje swoich oponentów, ale nie zmienia to przewrotności faryzeuszów. Jezus dyskusję sprowadza do prostych, niezaprzeczalnych faktów. Jak moneta nosząca podobiznę cezara należy do cezara, tak człowiek, który jest obrazem Boga – należy do Boga. Faryzeusze nie chcą przyjąć do wiadomości oczywistych faktów. Odchodzą zawstydzeni lecz nie przekonani. Ich nienawiść do Jezusa wzrasta. Nie dają się przekonać lecz podejmują kolejne próby zdyskredytowania Jezusa. Wystawiając Jezusa na próbę, byli pewni swej wygranej, nie przewidywali innej możliwości, a jednak Jezus na ich podstępne pytania udziela prostych odpowiedzi, które niweczą ich misterny plan.
Zadanie: Podczas rachunku sumienia zastanowię się, w jakich sytuacjach życia jestem podobny do faryzeuszów, wystawiając Jezusa na próbę. Czy przychodząc do Niego, zawsze mam czyste intencje?
V niedziela października – 30. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 22, 34-40
Ewangeliczny fragment o największym przykazaniu jest ostatnim z serii trzech dialogów, w których faryzeusze stawiają Jezusowi podstępne pytania, chcąc Go skompromitować w oczach ludu. Dwa poprzednie dotyczyły kwestii podatku dla cezara i życia po zmartwychwstaniu. Jezus zna przewrotność swoich rozmówców, a pomimo to wchodzi w dialog z nimi i odpowiada im w sposób niezwykły, daleko wykraczający poza ciasną interpretację Prawa.
Przykazanie miłości to droga do spełnienia we właściwy sposób tego największego z ludzkich pragnień, by stać się podobnym do Boga. W raju pierwsi rodzice obrali drogę niewłaściwą – nieposłuszeństwo i bunt wobec Boga. Tu Jezus proponuje drogę pewną i bezpieczną, choć trudną, którą On sam przeszedł jako pierwszy. Polega ona na otwieraniu się na ojcowską miłość Boga i na odpowiadaniu na nią całym swoim życiem. Czy można jednak nakazać miłość? W Starym Przymierzu było to przykazanie praktycznie niewykonalne. Prawo jedynie uświadamiało ludziom, że nie są w stanie sami z siebie wypełnić woli Boga.
Jezus ofiaruje nam to przykazanie jako słowo już wypełnione, zrealizowane przez Niego samego. On żył, miłując Ojca ponad wszystko.
Zadanie: Zastanowię się, w jaki konkretny sposób realizuję w swoim życiu przykazanie miłości. Przeproszę Boga za każdy brak miłości do Niego, drugiego człowieka i samego siebie.
Zobacz całą zawartość numeru ►