Z pośpiechem
Maryja zanosi krewnej Jezusa. Nie zanosi tego przedświątecznego napięcia szału promocji, nie przynosi drogich prezentów, ale Elżbiecie daje: siebie, swój czas, obecność i kogoś NAJWAŻNIEJSZEGO. Podarowuje jej Jezusa. Wszystko inne nie ma znaczenia.
2023-12-21
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 1, 39-45
III tydzień Adwentu
W czasie adwentowego oczekiwania na przyjście Zbawiciela, na tej ostatniej prostej, towarzyszy nam Maryja. Jeśli w tych ostatnich dniach nie potrafisz się opanować, a pośpiech zjada twój czas, twoje życie, jeżeli ten Adwent wydaje ci się trochę przegrany z powodu szybkiego tempa życia, to jeszcze nie wszystko stracone. Być może pośpiech masz już we krwi, nie potrafisz spokojnie chodzić, jeść, rozmawiać, wykonywać swojej pracy. Poniekąd to nie twoja wina. Wszędzie słyszysz – „pośpiesz się”, „za długo”, „szybciej”, „jesteś spóźniona”, „dlaczego tylko tyle zrobiłeś”, „już po czasie”.
Jak więc masz się nie spieszyć? Ten Adwent jest zbyt krótki, by ze wszystkim zdążyć, kupno i ubranie choinki, umycie okien, zrobienie prezentów dla bliskich i znajomych, przygotowanie piernika na moczkę. Zapewne wejdziesz ostatnim tchem w wigilijne popołudnie i będziesz szukał świec wigilijnego dzieła pomocy dzieciom. Zapewne przypomni ci się, że nie masz na stół wigilijny jeszcze opłatków. A na dodatek przecież miałeś zrobić to, co najważniejsze, a nie zdążyłeś – wyspowiadać się, pomyśleć nad sensem tych Świąt i wszystkich przygotowań…
Jeśli w ogóle pośpiech nie jest dobry, to dziś Pan Bóg wyjątkowo pozwala ci się pośpieszyć. Być może jesteś zaskoczony? Ewangelia powinna nas zachęcać do rekolekcji, wyciszenia, a na pewno Ona - Maryja. Czyż nie powinna cichym głosem w Ewangelii wyszeptać; „zatrzymaj się”, „zwolnij”, „odpuść”? Tymczasem nie, Maryja nic nie mówi, tylko - sama „idzie z pośpiechem”! Ty też nabierz odwagi, by iść z pośpiechem. Ale zostaw już marketowe promocje, obawy, że nie zdążysz z całą tą krzątaniną przedświąteczną, ale idź z pośpiechem do tych, którzy są blisko, obok, a może trochę dalej.
Tych 150 km Maryi nie musi oznaczać fizycznej odległości. Te kamienie, po których szła, niekoniecznie muszą być twoimi fizycznymi kamieniami do pokonania. Ta góra, którą podążała do Ein Karem, to może twoja droga do ludzi ci najbliższych. Może masz do nich ,,pod górę”?
Może gonisz przed siebie, okazując gesty życzliwości obcym, dokładasz się do licznych zrzutek charytatywnych, robisz altruistycznie świąteczną paczkę, a zapominasz, że masz w bloku sąsiadkę, która leży od wielu lat w łóżku? Być może nawracasz tych daleko, albo kolegów z pracy, osoby z rodziny, a sam wiele zaniedbujesz w swojej relacji z Bogiem? Albo drogimi, markowymi prezentami wynagradzasz bliskim brak czasu dla nich na co dzień?
Maryja zanosi krewnej Jezusa. Nie zanosi tego przedświątecznego napięcia szału promocji, nie przynosi drogich prezentów, ale Elżbiecie daje: siebie, swój czas, obecność i kogoś NAJWAŻNIEJSZEGO. Podarowuje jej Jezusa. Wszystko inne nie ma znaczenia. Maryja doskonale wie, że sama niczego nie jest w stanie zrobić bez JEZUSA. Elżbieta „wydała okrzyk i powiedziała: «błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc twojego łona”. Te święta będą udane tylko wtedy, gdy Ty i twoi bliscy, wydacie okrzyk, jak Elżbieta, z powodu radości spotkania Boga.
Panie Jezu, na tym ostatnim etapie przygotowania na Twoje przyjście, pozwól mi zostawić wszystko, co mało ważne. Abym w czasie gorących przygotowań nie zapomniał, że to Ty masz się narodzić. Niech Maryja nauczy mnie wyczekiwać Ciebie, a tam gdzie to konieczne, udać się z Tobą, z pośpiechem do innych. Dodaj mi odwagi, aby wybrać się do tych, którzy jeszcze o Tobie nie słyszeli, albo już zapomnieli. Mnie - kapelanowi - dodawaj odwagi i cierpliwości, bym znalazł miejsce dla tych, którzy od wielu lat nie doznali duchowej pociechy, a ich serca są jak pustynia.