Głosić w zawierzeniu

Cieszę się, że Jezus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii powierzając misję apostołom, posyła ich właśnie w ten sposób. Ubogo, prosto, w zawierzeniu. By nie zapominali o sednie powołania.

2024-02-01

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mk 6, 7-13
IV tydzień zwykły

Przed kilkunastu laty do Parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Pszowie przybyło dwóch kapucynów. Obaj dawali świadectwo wiary, w niedzielę jeden z nich głosił homilię, a w poniedziałkowy poranek mieli wyruszyć w dalszą drogę. Tyle tylko, że ich dalsza droga była podobna do misji apostołów z dzisiejszej Ewangelii. Nie posiadali samochodu, z ubrań – tyle, co na sobie, jeden habit. I podręczną torbę. Odmówili, kiedy parafianie chcieli zaopatrzyć ich w niezbędne rzeczy. Nie przyjęli nawet kanapek na drogę, twierdząc, że na tym polega także ich misja, by zaufać Bogu. By wierzyć, że wszystko, co im będzie potrzebne, dostaną w darze „pod drodze” od ludzi dobrej woli. To była ich szkoła zaufania, totalnego zawierzenia Panu Bogu. Byłem świadkiem dialogu tych ojców z parafianami i kategorycznego odrzucenia zabezpieczeń. Wtedy uważałem ich za szaleńców. Jak można nie mieć samochodu, laptopa, torby podróżnej…? Zapasu papieru do pisania notatek, choćby homilii niedzielnej...

Teraz, po wielu latach, czytając dzisiejszą Ewangelię, zaczynam rozumieć dlaczego jako wspólnoty parafialne, zakonne, kapłańskie – przegrywamy... Zaczynam rozumieć także swoje osobiste porażki. Czy nie przywiązujemy zbytniej troski do rzeczy mało istotnych? Czy do głoszenia Dobrej Nowiny na przykład konieczna jest nowoczesna salka parafialna? A czy w moim mieszkaniu muszę mieć wygodną kanapę i pełen komfort? Tak łatwo denerwuję się, gdy moja drukarka się zawiesza, a laptop przestaje mnie słuchać, bo zużyta klawiatura jest do wymiany... Czy jednak nie zatraciliśmy dziś istoty posłania? Czy jesteśmy znakiem Ewangelii dla chorych, parafian, uczniów na katechezie? A tak w ogóle, kto dziś widział księdza, który ulicami miasta idzie w sutannie z Najświętszym Sakramentem do ludzi chorych…

Chyba grożą nam dwie skrajności. Pierwsza to pośpiech. Nie potrafimy się zatrzymać: na kolędzie, w sali szpitalnej, na obchodzie chorych. Ciągle gdzieś się śpieszymy. „Nie mam czasu…”. Ciągły pośpiech i pośpiech. Jakby od ilości zależała jakość. I druga skrajność: czy nie chcemy spotkań z drugim człowiekiem przekuć na mało znaczące wizyty, dalekie od rozmów na tematy wiary? Pan Jezus ostrzega: nas księży, ale myślę i wierzących; „zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie…”. Nie możemy zapominać, że misją nas pasterzy jest głoszenie nawrócenia; „Oni więc szli i wzywali do nawrócenia”.

Cieszę się, że Jezus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii powierzając misję apostołom, posyła ich właśnie w ten sposób. Ubogo, prosto, w zawierzeniu. By nie zapominali o sednie powołania. Za to z władzą nad złymi duchami i do niesienia ulgi chorym – „wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali…”. Nie zapominajmy o tym. Chorzy, cierpiący, ubodzy – zawsze byli w sercu Kościoła. A dziś? Szpitale, hospicja, domy pomocy społecznej pełne są osób czekających na okazanie im uwagi. Ciągle słyszę jęk, ból i prośbę chorych – „odwiedź mnie, czekam aż poświęcisz mi chwilę uwagi…”

Mogłem dziś zostawić cały szpital drugiemu kapelanowi. Przecież to ten dzień w tygodniu, w którym mam wolne i czas na wypoczynek. A jednak coś mnie ciągnęło do chorych, na oddziały... Po porannej mszy świętej poszedłem więc na obchód. A tam – spowiedź z 60, 20 i 40 lat… Czy można zacząć lepiej dzień, jak od rozgrzeszenia, wybaczenia i uwolnienia z tylu lat win…? Teraz nawet południowa kawa z rodzicami smakuje zupełnie inaczej.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024