O co chodzi Panu Bogu?
Chrześcijaństwo tak bardzo rozwinęło się przez ostatnich dwadzieścia wieków, że niekiedy można zastanawiać się czy nasz sposób przezywania wiary jest taki jak chce Bóg czy jak chcemy my ludzie?
2024-02-17
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 5, 27-32
Okres Wielkiego Postu
No właśnie, czego właściwie chce Bóg? Na to pytanie bardzo trudno odpowiedzieć, gdyż nie mamy takiego dostępu do Bożych myśli, jaki chcielibyśmy mieć, by poznać czego od nas oczekuje. Mamy jednak dostęp do Jego głosu brzmiącego w naszych sumieniach i warto dać mu szansę, żeby wybrzmiał. A wybrzmieć może jedynie w ciszy, kiedy nie jest zagłuszony przez otaczające nas dźwięki. Stąd warto praktykować modlitwę w ciszy, dającą nam możliwość spotkania z Bogiem w bardzo osobistych okolicznościach. Jest to okazja, by odkryć wolę Boga, tak często przytłoczoną przez nasze pragnienia i nasz sposób rozumienia świata, samego Stwórcy i innych ludzi.
Dzisiaj Chrystus daje nam bardzo wyraźny i jednocześnie trudny przykład tego, jak bardzo nasze wyobrażenie o Bogu odbiega od tego, czego On oczekuje. Jezus powołuje celnika Lewiego, który siedział w komorze celnej, czyni z niego apostoła i idzie do niego na posiłek. Dzisiaj tak pięknie o tym opowiadamy, zachwycając się otwartością Pana Jezusa. Jednak tak naprawdę ten fragment Ewangelii bardzo mocno uderza w nas i nasze rozumienie wiary. Prawdopodobnie większość z nas nie przyjęłaby Lewiego, a raczej z chęcią ukamienowałaby go. Komuś wydaje się, że to przesadne stwierdzenie? Wczujmy się w realia drugiej wojny światowej i wyobraźmy sobie, jak zareagowalibyśmy na człowieka zbierającego podatek dla hitlerowskich Niemiec? Uznalibyśmy w nim świętego? Powołanego do ewangelizowania innych? Czy poparlibyśmy wyrok śmierci?
Właśnie kimś takim był Lewi: zbierał podatek dla Rzymian okupujących państwo izraelskie. Do takiego człowieka przychodzi Chrystus, bo jest tak bardzo miłosierny. Czy mieści się to w naszych głowach?