Prawie 30 lat pod jednym dachem z Jezusem
Życie chrześcijańskie w domu ma swoją prostotę, ale i niezwykłą głębię. Tego właśnie uczy nas św. Józef, patron rodzin.
2024-03-19
Komentarz do fragmentu Ewangelii
V tydzień Wielkiego Postu, uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny
Święty Józef, mąż Maryi, uznawany za ojca Jezusa, opiekun Świętej Rodziny, patron dnia dzisiejszego to postać niezwykła. Prawie 30 lat żył z Jezusem pod jednym dachem. Tyle bowiem lat trwało ukryte życie Jezusa w domu w Nazarecie. Przez cały ten czas razem mieszkali, spożywali posiłki, pracowali, odpoczywali, przeżywali święta, uczestniczyli w pielgrzymkach, jak choćby w tej, gdy Jezus miał 12 lat i pozostał w świątyni jerozolimskiej. Czyż może być piękniejszy przykład życia chrześcijańskiego, zwyczajnego, codziennego, a jednak na wskroś przenikniętego obecnością Jezusa? Warto próbować właśnie tak przeżywać wiarę. Nie trzeba wielkich uniesień, nadzwyczajnych wydarzeń, jakichś duchowych sensacji. Wystarczy trwać w obecności Jezusa. Poprzez codzienną modlitwę w domu, poprzez pracę wykonywaną z Bożym błogosławieństwem, poprzez świętowanie niedzieli oraz innych świąt. Życie chrześcijańskie w domu ma swoją prostotę, ale i niezwykłą głębię. Tego właśnie uczy nas św. Józef, patron rodzin.
Być może wspólne życie Józefa z Jezusem i Maryją trwało krócej niż 30 lat. Tradycja bowiem uznaje, że Józef zmarł przed opuszczeniem przez Jezusa domu rodzinnego w wieku 30 lat. Józef jeszcze pojawia się w wydarzeniu znalezienia 12-letniego Jezusa w świątyni. Natomiast nie ma o nim mowy w czasie publicznej działalności Jezusa. A przecież jest w Ewangelii opisana scena, w której do nauczającego Jezusa przychodzi Jego Matka, Maryja, jest mowa o krewnych Jezusa. Nic jednak nie słyszymy o Józefie. Prawdopodobnie wcześniej odszedł ze świata do wieczności. Działo się to właśnie w nazaretańskim domu. Jest uznawany za patrona dobrej śmierci, bo przy jego odejściu byli Jezus i Maryja. Śmierć człowieka staje się dobra, gdy przy umierającym są obecni duchowo Maryja i Jezus. A są Oni obecni, gdy ich przywołuje przez modlitwą sam odchodzący lub gdy to czynią jego bliscy. A wystarczy prosta modlitwa Zdrowaś Maryjo, w czasie której wypowiadane są imiona Maryi i Jej Syna Jezusa. O taką właśnie śmierć można prosić już dziś św. Józefa. On tak właśnie przeżywał własne umieranie: byli przy nim Jezus i Maryja. I znów w tym wszystkim są prostota, a równocześnie niezwykła głębia. Życie i umieranie św. Józefa pokazują, jak niewiele trzeba, by pięknie i po Bożemu przeżyć własne życie.