Modlitwa Nazaretu
Rok 2024 w Apostolstwie Chorych przeżywamy jako IX Rok Nowenny przed 100-leciem istnienia wspólnoty w świecie. Jego tematem jest modlitwa. Z tej okazji zapraszamy do lektury cyklu tekstów o modlitwie autorstwa ks. prof. Marka Chmielewskiego, które będziemy publikować w kolejnych numerach miesięcznika.
2024-04-30
To, co paradoksalnie wydaje się stratą lub działaniem mało efektywnym, w świetle wiary czasem nabiera doniosłego znaczenia. Tak jest na przykład w przypadku ukrytego życia Świętej Rodziny w Nazarecie. Wydawać by się mogło, że dorastanie Jezusa do pełnoletniości okryte milczeniem Ewangelii, nie miało znaczenia dla dzieła zbawczego, jakiego On potem dokonał poprzez swą mękę, śmierć krzyżową i zmartwychwstanie.
Zastanawiające jest to, że św. Łukasz Ewangelista, który najprawdopodobniej od Maryi czerpał informacje na temat okoliczności zwiastowania, nawiedzenia i dziecięctwa Jezusa, swoją relację kończy na scenie znalezienia Go w świątyni jerozolimskiej. Ani on, ani żaden z pozostałych Ewangelistów słowem nie wspomina, co działo się od chwili, kiedy dwunastoletni Jezus powrócił do rodzinnego Nazaretu z pielgrzymki do Jerozolimy, do czasu wyjścia na pustynię przed rozpoczęciem publicznej działalności (por. Mk 1, 12-13). Tę lukę informacyjną próbują zapełnić apokryfy, czyli niezaliczone do kanonu natchnionych ksiąg Pisma Świętego teksty, będące odzwierciedleniem pobożności ludowej tamtych czasów. Wspomniane apokryfy niekiedy w sposób fantastyczny albo wręcz naiwny, a do tego nie przystający do stylu Ewangelii, opowiadają o ukrytym życiu Jezusa, Maryi i Józefa w ciszy nazaretańskiego domu.
O tym, co działo się w tym domu przez prawie 30 lat, możemy jedynie domyślać się na podstawie bardzo skąpych informacji biblijnych, które dotyczą okresu przed narodzeniem Jezusa i Jego wczesnego dzieciństwa oraz niektórych danych z późniejszej Jego działalności. Jednak nie ulega wątpliwości, że charakterystyczną atmosferą, jaką żyła Święta Rodzina, była modlitwa, medytacja i cisza. Wskazał na to papież św. Paweł VI w przemówieniu z 5 stycznia 1964 r. przy okazji pielgrzymki do Ziemi Świętej i wizyty w Nazarecie: „Nazaret jest szkołą, w której zaczyna się pojmować życie Jezusa: jest to szkoła Ewangelii. Tutaj przede wszystkim uczymy się patrzeć, słuchać, rozważać i przenikać głębokie i tajemne znaczenie tego bardzo prostego, pokornego i jakże pięknego objawienia się Syna Bożego”.
Modlitwa Maryi w nazaretańskim domu
O ile głową rodziny jest ojciec, to matka jest jej sercem. Jak w każdej rodzinie, zapewne także w Nazarecie Maryja była Tą, która swoim rozmodleniem przepełniała klimat tego szczególnego domu.
Święty Łukasz lakonicznie aczkolwiek bardzo trafnie kreśli modlitewną sylwetkę Matki Bożej. Najpierw, opisując scenę zwiastowania, mimochodem daje do zrozumienia, że Maryja znała Pismo Święte w takiej postaci, w jakiej wtedy było w użyciu pobożnych Żydów, i zapewne modliła się zawartymi tam tekstami. Na to zdaje się wskazywać fakt, że w chwili zwiastowania Dziewica z Nazaretu nie zadaje zbędnych pytań, lecz doskonale rozumie, co archanioł do Niej mówi. Jedynie upewniwszy się, co do sposobu wypełnienia woli Bożej, natychmiast wyraża swoją zgodę. Zaraz potem wybrała się do swojej kuzynki, św. Elżbiety do Ain Karim, która z racji podeszłego wieku wymagała pomocy. Stając w progu jej domu i słysząc słowa pozdrowienia, Maryja wyśpiewuje hymn Magnificat. Jest to parafraza modlitwy Anny, matki proroka Samuela (zob. 1 Sm 2, 1-10), którą wyśpiewała jako dziękczynienie za urodzenie syna. Ponadto tenże Ewangelista aż dwukrotnie zaznacza, że Maryja „wszystkie te sprawy rozważała i zachowywała w swoim sercu” (Łk 2, 19. 51). Można więc powiedzieć, że to, co wydarzyło się w związku z wcieleniem Syna Bożego, było treścią Jej rozmyślań, medytacji i modlitwy nie tylko zaraz po tych wydarzeniach, ale również potem ‒ w Nazarecie.
Z pewnością w ciszy nazaretańskiego domu Maryja często sięgała także po Pismo Święte jako punkt wyjścia do modlitwy i rozważań „wielkich rzeczy, jakie uczynił Jej wszechmocny” (Łk 1, 49), i uczyła tego Jezusa.
On sam zdaje się to potwierdzać, gdyż dwukrotnie daje pośrednio piękne świadectwo o swojej Matce. Za pierwszym razem, kiedy nauczał, powiadomiono Go, że na zewnątrz czeka Jego Matka. Wówczas Jezus odrzekł, że tymi, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je w swoim sercu jest Jego Matka (por. Łk 8, 21; por. Mt 12, 48-50; Mk 3, 33-35). Innym razem, jakaś kobieta z tłumu, zapewne zachwycona Jego nauką, głośno wołając, wychwalała Jego Matkę. On zaś odrzekł, że „przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28). W ten sposób dał do zrozumienia, że tym, kto słucha słowa Bożego i nim żyje na co dzień jest Jego Matka.
Mamy zatem przesłanki, aby przypuszczać, że w domu nazaretańskim żyło się słowem Bożym, które było stałym przedmiotem rozważań i modlitwy.
Modlitwa Józefa z Nazaretu
Jeszcze mniej, a właściwie nic, nie wiemy wprost o modlitwie Józefa. Jedynie św. Mateusz, opisując moment powołania go na opiekuna Jezusa, nadmienia jedynie, że był on „człowiekiem sprawiedliwym”. W ten sposób Ewangelista przywołuje całą plejadę biblijnych postaci Starego Testamentu, co do których stosowano przymiotnik „sprawiedliwy”, a które odznaczały się żywą wiarą.
Tym przymiotnikiem Mądrość Syracha i niektórzy prorocy, na przykład Izajasz, określa samego Boga (por. Syr 18, 2; Iz 45, 21; Za 9, 9; por. Rz 3, 10). Wśród sprawiedliwych Starego Testamentu są takie postaci, które żyły w bliskości Boga, a więc były rozmodlone, jak Abel (por. Mt 23, 35), Abraham (por. Rz 4, 2-3. 9. 22; Ga 3, 6), nazywany przez św. Jakuba Apostoła „przyjacielem Boga” (por. Jk 2, 23), czy Noe i Lot, o których wspominają teksty nowotestamentalne (por. Hbr 11, 7; por. 2 P 2, 5. 7).
Józef z Nazaretu, jako „człowiek sprawiedliwy”, z pewnością praktykował głęboką modlitwę i odznaczał się uległością wobec Boga, skoro umiał rozpoznawać Jego wolę nawet poprzez sen.
Wymowne jest również jego milczenie na kartach Ewangelii. Jak pisze św. Jan Paweł II w adhortacji o św. Józefie Redemptoris Custos (z 15 sierpnia 1989 r.), „Ewangelie nie zapisują żadnego słowa, jakie wypowiedział. Ale milczenie Józefa ma swą szczególną wymowę: poprzez to milczenie można w pełni odczytać prawdę, jaką zawiera ewangeliczne stwierdzenie: «mąż sprawiedliwy» (por. Mt 1, 19)” (nr 17). Nieco dalej papież zauważa, że „milczenie to równocześnie w sposób szczególny odsłania wewnętrzny profil tej postaci. Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co Józef «uczynił». Jednakże w tych osłoniętych milczeniem «uczynkach» Józefa pozwalają odkryć klimat głębokiej kontemplacji: Józef obcował na co dzień z tajemnicą «od wieków ukrytą w Bogu», która «zamieszkała» pod dachem jego domu” (nr 25).
Modlitwa Jezusa w Nazarecie
Nie ulega wątpliwości, że małoletni Jezus uczył się modlitwy, czerpiąc z przykładu rozmodlonej Maryi i zanurzonego w milczącej kontemplacji Józefa. O tym, jaki był modlitewny klimat domu w Nazarecie można wnioskować z tego, w jaki sposób prowadził On swą niespełna trzyletnią publiczną działalność jako Nauczyciel (por. J 13, 13-14) i Prorok (por. Mt 16, 1 4; Mt 21, 11; Mk 14, 65; Łk 1, 76; 7, 16; J 6, 14; 7, 40). Rozpoczął od czterdziestodniowego samotnego pobytu na pustyni jedynie w obecności zwierząt (por. Mk 1, 13). Potem, im bardziej otaczały go tłumy, tym częściej usuwał się na samotność, aby się modlić (por. Mt 14, 13; Mk 6, 32; Łk 5, 16). Nierzadko czynił to w nocy lub nad ranem (por. Mk 1, 35; Łk 4, 42). Taką praktykę polecał swoim uczniom, kiedy odczuwali zmęczenie pracą ewangelizacyjną (por. Mk 6, 31).
O tym, że Jezus zapewne od wczesnego dzieciństwa przyzwyczajony był do samotności i milczenia, świadczy m.in. polecanie takiego stylu modlitwy wszystkim, którzy Go słuchali. Radził bowiem „wejść do swej izdebki, zamknąć drzwi i modlić się do Ojca w ukryciu” (Mt 6, 6). Przestrzegał też przed nadmiarem słów w modlitwie (por. Mt 6, 7) i ostentacyjnym głośnym zwracaniem się do Boga (por. Mt 6, 5).
Czy Jezus w latach swego dorastania i młodości spędzanych w Nazarecie, „wchodził do izdebki swego serca”? Zapewne tak! Cytowane wyżej zalecenie modlitewne być może jest odbiciem Jego osobistego doświadczenia duchowego i mistycznego. Nie można przecież zapominać, że był Synem Bożym, choć żył w ludzkiej postaci. Pozostawał zatem w intymnej, nikomu niedostępnej trynitarnej łączności z Ojcem w mocy Ducha Świętego. Zdają się to pośrednio potwierdzać Jego słowa, które jako dwunastoletni młodzieniec wypowiedział po tym, jak Maryja i Józef odnaleźli Go w świątyni jerozolimskiej, siedzącego między nauczycielami, którym przysłuchiwał się i zadawał pytania. „Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami” (Łk 2, 47). Na swoisty wyrzut Maryi, której towarzyszył jak zawsze milczący Józef, Jezus odrzekł: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2, 49). Jak dodaje Ewangelista, „oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział” (Łk 2, 50). Mówił bowiem o czymś, co ze względu na misterium Przenajświętszej Trójcy przekracza poznawcze możliwości człowieka.
Nieodłącznym elementem modlitwy Jezusa w ciszy nazaretańskiego domu z pewnością była lektura i rozważanie Pisma Świętego, zwłaszcza Psalmów. Taka bowiem była powszechna praktyka w domach pobożnych Izraelitów. W swoich wystąpieniach Mistrz z Nazaretu często swobodnie cytuje różne teksty starotestamentowe, zręcznie wplatając je w swoje zdania (por. np. Łk 20, 42; 24, 44). Modli się także Psalmami, nawet podczas agonii na krzyżu (por. Mt 27, 46; por. Ps 22, 2).
Milczenie domu w Nazarecie
Wiele więc wskazuje na to, że dom w Nazarecie, gdzie mieszkali, żyli i pracowali Jezus, Maryja i Józef, przeniknięty był atmosferą modlitewnego skupienia i ciszy. Nie znaczy to, że Święta Rodzina ze sobą nie rozmawiała. Niemniej jednak trudno wyobrazić sobie, aby były to słowa banalne i płytkie, skoro przebywała w nim sama Mądrość Boża (por. Prz 9, 1) ‒ Wcielone Słowo Odwieczne.
Atmosferę domu Świętej Rodziny trafnie opisuje papież św. Paweł VI w cytowanym przemówieniu podczas jego wizyty w Nazarecie. Mówił o tym, że już samo przejście przez dom nazaretański jest efektywną lekcją. „Najpierw lekcja milczenia. Niech się odrodzi w nas szacunek dla milczenia, tej pięknej i niezastąpionej postawy ducha. Jakże jest nam ona konieczna w naszym współczesnym życiu, pełnym niepokoju i napięcia, wśród jego zamętu, zgiełku i wrzawy. milczenie Nazaretu, naucz nas skupienia i wejścia w siebie, otwarcia się na Boże natchnienia i słowa nauczycieli prawdy; naucz nas potrzeby i wartości przygotowania, studium, rozważania, osobistego życia wewnętrznego i modlitwy, której Bóg wysłuchuje w skrytości”.
Ponadto mamy prawo przypuszczać, że Święta Rodzina w Nazarecie niczym specjalnym na zewnątrz nie wyróżniała się spośród innych pobożnych rodzin żydowskich. Zapewne więc zgodnie z żydowskim zwyczajem rano, w południe i wieczorem Jezus oraz Józef odmawiali modlitwy przepisane prawem, które obowiązywało mężczyzn od 13. roku życia. Być może, modląc się, kołysali ciałem w rytm odmawianych wersetów Pisma Świętego, jak to jest do dziś w zwyczaju pobożnych Żydów. W czasie modlitwy, zwłaszcza porannej oraz modlitwy w synagodze, zakładali oni obowiązkowy specjalny strój zwany talitem, czyli swego rodzaju szeroki szal, zakończony frędzlami. Modlący się mężczyźni umieszczali na swych czołach tefillim, zwane po grecku filakteriami. Jest to nieduże kwadratowe pudełeczko ze skóry zwierząt rytualnie czystych, w którym znajduje się kawałek pergaminu z wypisanymi zdaniami z Tory (por. Wj 13, 16; Pwt 6, 4-7; 11, 13-21), mówiącymi, że Bóg jest Panem jedynym. Każdy pobożny Izraelita na czas modlitwy przewiązywał także lewe ramię (bliżej serca) rzemykiem, na którym są wypisane te same słowa. Jest to wyraz pamięci o przymierzu, jakie Bóg zawarł ze swoim ludem. Ponadto pobożny Izraelita, a więc zapewne również Jezus i Józef w ich nazaretańskim domu, zanim przystąpili do modlitwy, obmywali sobie ręce i twarz. Z pewnością brali też udział w synagogalnych spotkaniach modlitewnych w każdy szabat, podczas których Jezus nierzadko odczytywał stosowny fragment Tory. O tym, że było to wcześniejszym zwyczajem Pana Jezusa wzmiankuje Ewangelista Łukasz, gdy pisze, że „przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać” (Łk 4, 16).
Na podstawie przywołanych tu przesłanek można domyślać się, że trzydziestoletni czas ukrycia w nazaretańskim domu, oprócz pracy, upływał Panu Jezusowi w skupieniu i ciszy, na modlitwie, będącej bardzo intymnym zjednoczeniem z Ojcem, jako istotnym elementem do podjęcia publicznej misji wzywania do nawrócenia i głoszenia królestwa Bożego (por. Mk 1, 15).
„Nazaret” chorych i samotnych
Wielu osobom, które unieruchomiła choroba lub wskutek podeszłego wieku doświadczają samotności, ten trudny czas może wydawać się jałowy i pusty. Tymczasem, kierując się żywą wiarą, mogą one uczynić go prawdziwym Domem nazaretańskim, w którym zanurzając się w rozmodloną ciszę, doświadczą bliskości Jezusa, Maryi i Józefa.
Jeżeli Pan Jezus przez około trzy dekady, pozostając w ukryciu w Nazarecie, przygotowywał się do misji ewangelizacyjnej, która trwała niespełna trzy lata, to czy trwająca kilka miesięcy lub lat poniekąd przymusowa cisza i samotność zamknięcia w swoim domu, a czasem i unieruchomienie na łożu boleści, nie jest bezcennym czasem przygotowania się do zjednoczenia z Nim na całą wieczność?
Byłoby rzeczą nierozsądną marnować ten bezcenny czas swojego Nazaretu, zamiast naśladując Świętą Rodzinę, zanurzać się w ciszy i modlitwie, w której chrześcijan doświadcza bliskości Boga. Poza tym, o ile w przypadku Pana Jezusa trzydziestoletnie życie ukryte w Nazarecie było okazją do przygotowania się do podjęcia misji głoszenia królestwa Bożego, to dla każdego, kto niejako jest zmuszony chorobą lub samotnością do pozostawania w swoim Nazarecie, może to być również czas cichej ewangelizacji albo wspierania wielkich dzieł w Kościele. W Bożej perspektywie każda sytuacja ma swój cel i wartość. Cisza i modlitwa naszego osobistego Nazaretu może być wielkim wołaniem o nawrócenie ze względu na bliskie już królestwo Boże (por. Mt 3, 2; Mk 1, 15).
Zobacz całą zawartość numeru ►