„Uśmiech Boga”

Listy ks. Wawrzyńca Willenborga na nowo odczytane cz.2

zdjęcie: Pixabay.com

2024-04-30

Przytaczam prawie w całości list do chorych ks. Wawrzyńca Willenborga z kwietnia 1929 r. Był to czwarty rok działalności niderlandzkiego Apostolstwa Chorych.

Drodzy Chorzy,

Teraz, gdy „Alleluja” zabrzmiało w tysiącach kościołów i kaplic, w milionach chrześcijańskich serc, a więc także w Waszych, wstąpiło też w Waszą duszę coś z radości nieba, ponieważ „Alleluja”, co znaczy „Chwała Panu”, jest słowem, które zstąpiło z nieba, wraz z radością nieba. Przecież jest to wieczna pieśń radosna, którą możemy śpiewać na ziemi ku czci i radości naszego kochanego Zbawiciela, który musiał tak bardzo cierpieć, aby wejść do chwały swojego zmartwychwstania.

Rozumiecie, że chętnie do Was „przychodzę”, aby sobie z Wami znów troszeczkę porozmawiać. Zawsze miło jest przyjść do kogoś, kto jest radosny. A im większa ta radość, tym chętniej się przychodzi! Radość teraz, która rozbrzmiewa z „Alleluja” i w „Alleluja”, jest największa; tak, tak wielka, że tylko Bóg – Duch Święty może ją taką uczynić. Dlatego Kościół raduje się z oznajmienia wesołego „Alleluja”: „Oto dzień, który Pan uczynił; radujmy się i weselmy”. Dlatego też radość nazywana jest owocem Ducha Świętego. Duch Święty jest mianowicie radością w Osobie. Nazywa się Go „Uśmiechem Bóstwa”.

Czy nie jest to teraz dla Was cudowne, drodzy Chorzy, że w ostatniej modlitwie doprowadziłem Was do tego, że osobiście powiedzieliście do tego Ducha Świętego: „O Boże – Duchu Święty, oto podnoszę ręce w górę, aby przez Ciebie złożyć moją ofiarę cierpienia? Niech przyjdzie Królestwo Twoje”.

Ale teraz może myślicie, czy radość ma z tym coś wspólnego? Rozumiem, że mogę się radować ze zmartwychwstania Jezusa: tak jakbym czuł i słyszał radość „Alleluja”. Ponieważ nie można tego śpiewać ze skrzywioną twarzą! Ale czy radość jest teraz możliwa w cierpieniu? Tak, tak, tak! Jeśli przyjmiecie cierpienie z ręki Boga Ojca, będziecie je znosić jako chrześcijanin z Synem Bożym, i przez Ducha Świętego, złożycie je jako ofiarę. Przecież tylko Duch Święty może dać Wam tę radość. Jeśli Duch Święty jest w Was i może w Was działać jak w Jezusie, bez zasmucania Go i sprzeciwiania się, to wówczas w Waszej duszy świeci słońce Bożego uśmiechu: radość jest tam! A to jest teraz dla Was, drodzy Chorzy, tak przeogromna satysfakcja i pocieszenie. Jeśli uczciwie, szczerze podnosicie ręce do góry i mówicie: „O Boże – Duchu Święty, oto podnoszę moje ręce, aby przez Ciebie złożyć moje cierpienie jako ofiarę”, to nie zasmucacie Ducha Świętego, nie sprzeciwiacie się Mu, ale wtedy radujecie Ducha Świętego i współdziałacie z Nim, jak Jezus, tak, a nawet z Jezusem. Łączycie mianowicie swoje cierpienie z cierpieniem Jezusa, swoją ofiarę z ofiarą Jezusa, a może inaczej powiedziane, to nie Wy to robicie, ale dlatego, że szczerze tego chcecie, robi to Duch Święty.

Poprzez swoją miłość stanowi On więź, łącznik między Wami a Jezusem. Dlatego właśnie podkreślam dwa słowa: przez Ciebie [Jezu]. Apostoł Paweł nauczając nas o krwawej ofierze Jezusa (zob. Hbr 9, 14) pisze, że Jezus Chrystus przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę. Dlatego, drodzy Chorzy, tylko poprzez Ducha Świętego możecie zjednoczyć swoją ofiarę z ofiarą Jezusa i złożyć swoje cierpienie Bogu jako rozsądną, świętą, podobającą się Bogu ofiarę. I tak jak ofiarna krew Jezusa przez Ducha Świętego oczyszcza nasze sumienie z martwych uczynków (znaczy: z grzechów), aby służyć Bogu żywemu, tak też przez tego samego Ducha Świętego sprawia, że Wasze cierpienia służą rozszerzaniu się Królestwa Bożego w Was i ze względu na Was. Dlatego też mówicie do Ducha Świętego: „Niech przyjdzie Twoje Królestwo!”.

Och, jak wielu chorych napisało do mnie, że dzięki Apostolstwu Chorych, ich sumienie stało się o wiele czystsze, jaśniejsze, głębsze, a gorliwość służenia Bogu żywemu przez gotowość, posłuszeństwo i hojność, stała się znacznie większa i potężniejsza. A ilu w swojej rodzinie, sąsiedztwie, parafii „powołało do życia” takich chorych, wzbudziło w nich wiarę, zawstydziło, nawróciło, polepszyło i sprawiło, że stali się lepszymi chrześcijanami! (…)

Bądźcie więc tak bardzo pobłogosławieni. Serdecznie Was pozdrawiam.

Wasz oddany i wdzięczny sekretarz.

Na kilka szczegółowych elementów tego listu warto zwrócić uwagę. Ciągle warty podkreślenia jest serdeczny styl listu. Ksiądz Wawrzyniec poprzez swoje listy chciał osobiście spotkać się z chorymi. Dlatego napisał: „chętnie do Was «przychodzę», aby sobie z Wami znów troszeczkę porozmawiać”. Rozmowa ta dotyczyła naprawdę głębokich spraw.

W pierwszej części listu wybrzmiewa radość związana ze świętami Wielkiej Nocy. Radość tę ks. Willenborg pojmuje nie emocjonalnie, ale teologicznie. Jest ona jednym z owoców Ducha Świętego. Rzeczywiście w Liście do Galatów św. Paweł wymienia dziewięć takich owoców (zob. Ga 5, 22-23). Jako drugi pojawia się radość. Pięknie ją nazywa ks. Willenborg: Uśmiech Bóstwa. Założyciel Apostolstwa Chorych miał wielkie nabożeństwo do Ducha Świętego. Często Go przywoływał. Myślę, że rzeczywiście warto na Ducha Świętego patrzeć jako na „Uśmiech Boga”. Radość jako owoc Ducha Świętego jest czymś niezwykłym. Ma ona swoją głębię. Jeśli napełnieni Duchem Świętym będziemy się uśmiechać do innych, to w ten sposób będziemy przekazywać im ten owoc Ducha, a może nawet samego Ducha Świętego. Tak rozumiana radość jest o wiele głębsza niż powierzchowna wesołkowatość, niż zmienne stany emocjonalne, które nami nieraz bardzo targają. Nieśmy zatem innym „uśmiech w Duchu Świętym”.

W dalszej części listu ks. Willenborg stwierdza, że radość jest możliwa nawet w doświadczeniu cierpienia, a zrodzi się ona wówczas, gdy życiowe przeciwności zostaną przyjęte w duchu Apostolstwa Chorych. Ksiądz Wawrzyniec pisze: „Ale czy radość jest teraz możliwa w cierpieniu? Tak, tak, tak! Jeśli przyjmiecie cierpienie z ręki Boga Ojca, będziecie je znosić jako chrześcijanie z Synem Bożym, i przez Ducha Świętego złożycie je jako ofiarę”. Widzimy, że autor przywołuje trzy warunki przynależności do Apostolstwa Chorych. Wyjaśnimy, że w przyjmowaniu cierpienia z ręki Boga chodzi o całkowite zawierzenie się Bożej Opatrzności.

O doświadczeniu radości pośród życiowych cierpień pisze św. Paweł: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). Święty Jan Paweł II 40 lat temu w Liście Salvifici doloris tak wyjaśnił ową radość: „Źródłem radości staje się przezwyciężenie poczucia nieużyteczności cierpienia – poczucia, które bardzo mocno bywa zakorzenione w ludzkim cierpieniu. Cierpienie nie tylko wyniszcza człowieka w nim samym, ale zdaje się czynić go ciężarem dla drugich. Człowiek czuje się skazany na ich pomoc i opiekę, a równocześnie sam zdaje się sobie niepożytecznym. Odkrycie zbawczego sensu cierpienia w zjednoczeniu z Chrystusem przeobraża to przygnębiające poczucie. Wiara w uczestnictwo w cierpieniach Chrystusa niesie w sobie tę wewnętrzną pewność, że człowiek cierpiący «dopełnia braki udręk Chrystusa», że w duchowym wymiarze dzieła Odkupienia służy, podobnie jak Chrystus, zbawieniu swoich braci i sióstr”. I tu może zrodzić się prawdziwa radość w Duchu Świętym.

Wracamy do omawianego tu listu ks. Willenborga. Autor dłużej zatrzymuje się przy postawie ofiarowania. Przypomina, że wyraża ją gest uniesionych ku górze rąk. Dalej pisze tak: „Apostoł Paweł nauczając nas o krwawej ofierze Jezusa (zob. Hbr 9, 14) wyjaśnia, że Jezus Chrystus przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę”. Poprawimy tu trochę ks. Willenborga. Nowsze badania biblistyczne pozwoliły stwierdzić, że św. Paweł prawdopodobnie nie jest autorem Listu do Hebrajczyków. Nie zmienia to jednak faktu, że List ten ma wielkie znaczenia i dla całego chrześcijaństwa i w szczególności dla Apostolstwa Chorych. Przytoczmy zatem z Listu do Hebrajczyków werset, na który zwrócił uwagę ks. Willenborg, ale dodajmy jeszcze werset wcześniejszy: „Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu” (Hbr 9, 13-14). Autor Listu do Hebrajczyków przywołuje ofiary Starego Testamentu, by na ich tle pokazać wartość ofiary Jezusa Chrystusa, złożonej na drzewie krzyża. List do Hebrajczyków wyjaśnia, że ofiarowanie się Jezusa na krzyżu dokonało się w mocy Ducha Świętego. Ksiądz Willenborg zachęca ludzi doświadczonych cierpieniem, aby przyjmowali podobną postawę i by czynili to w mocy Ducha Świętego.


Zobacz całą zawartość numeru

 

Autorzy tekstów, Ks. Bartoszek Antoni, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2024nr04, Z cyklu:, Skarb historii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024