Uzależnienie to choroba uczuć
Rozmowa z ks. Joachimem Konkolem, kapelanem w Wojewódzkim Ośrodku Lecznictwa Odwykowego i Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Gorzycach.
2024-07-02
ks. Wojciech Bartoszek: – Joachimie, przedstaw Czytelnikom miejsce, w którym się spotykamy.
ks. Joachim Konkol: – Jesteśmy w Gorzycach – pięknej okolicy położonej blisko granicy z Czechami. Znajdujemy się w Wojewódzkim Ośrodku Lecznictwa Odwykowego i Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym dla Chorych Psychiatrycznie. To kompleks rozległy terytorialnie, złożony z kilku budynków. W Ośrodku Odwykowym przebywa 150 osób, natomiast ZOL dysponuje 250 miejscami. Pacjentami naszej placówki są osoby z całej Polski, choć największy odsetek wśród nich stanowią osoby z województwa śląskiego. W tym roku Ośrodek świętuje 40-lecie istnienia i jest to dla osób związanych z tym miejscem szczególny czas.
– Jaka jest specyfika tych dwóch jednostek: ZOL-u i Oddziału Odwykowego?
– W ZOL-u dla Chorych Psychiatrycznie przebywają osoby, które nie są w stanie samodzielnie funkcjonować w codzienności. Nie ma limitów wiekowych, choć warto zaznaczyć, że pacjentami są głównie osoby młode. Zdecydowana większość z nich jest chodząca, ale są także pacjenci na stałe leżący. W Ośrodku Odwykowym działa oddział detoksykacyjny i trzy oddziały terapeutyczne. Na oddziale detoksykacyjnym (wstępnym) pacjent przebywa co najmniej 10 dni i w tym czasie staramy się odtruć jego organizm i doprowadzić go do psycho-fizycznej równowagi. Kolejny etap leczenia to 6-tygodniowy pobyt na oddziale terapeutycznym, gdzie odbywa się terapia zamknięta związana z uzależnieniem od alkoholu lub innych środków chemicznych. Oprócz tych dwóch jednostek leczniczych w Ośrodku działają także Warsztaty Terapii Zajęciowej dla osób dojeżdżających.
– Jesteś kapelanem we wszystkich wymienionych placówkach?
– Tak, jestem kapelanem dla całości Ośrodka, także z uwzględnieniem jego personelu. Codziennie odprawiam Mszę świętą, a w niedziele nawet dwie, bo udział wiernych jest dosyć liczny. W ZOL-u odbywa się tradycyjny obchód chorych, udzielanie sakramentów, spotkania terapeutyczne, rozmowy. Można powiedzieć, że moja posługa jest podobna do tej, którą pełnią kapelani w szpitalach, choć z pacjentami chorymi psychiatrycznie kontakt jest bardziej utrudniony. Z tego powodu stawiamy głównie na terapię grupową w licznych warsztatach. Oczywiście nie brakuje także indywidualnych kontaktów, z których wiele ma głęboki duchowy i religijny wymiar.
Natomiast w Zakładzie Lecznictwa Odwykowego prowadzę cykl wykładów z zakresu szeroko pojętej duchowości. To takie tematy jak: poznanie i zrozumienie siebie, tożsamość, komunikacja i relacje międzyludzkie, świat wartości. One właśnie stanowią kręgosłup budowania trzeźwego stylu życia.
– Twoje doświadczenie jest bardzo duże. Znasz sytuację swoich pacjentów z autopsji.
– To prawda. Jestem trzeźwiejącym alkoholikiem i mam osobiste doświadczenia w tym względzie. Bardzo pomaga mi to w pracy z pacjentami, bo znam ich problemy nie tylko teoretycznie, ale także z własnej historii życia. Zatem, jeśli można powiedzieć o sobie trochę nieskromnie, to chyba mogę stwierdzić, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, bo na te moje trudne doświadczenia nałożyło się także zainteresowanie psychologią. Mam więc przygotowanie do tej pracy zarówno teoretyczne, jak i praktyczne.
– Opowiedz teraz, proszę, o mechanizmach obecnych w uzależnieniu od alkoholu.
– Na początku trzeba zaznaczyć, że uzależnienie od alkoholu jest chorobą. W międzynarodowym wykazie chorób jest ona sklasyfikowana w dziale F10.2, gdzie dział F oznacza zaburzenia psychiczne. Choroba alkoholowa dotyczy przede wszystkim uczuć i emocji, i to właśnie w tym obszarze obserwuje się główne zaburzenia. Oczywiście ważne jest, by w uzależnieniach chemicznych najpierw organizm przywrócić do równowagi. Trzeba zacząć od odtrucia (detoksu) organizmu i leczyć wszystkie objawy związane z zespołem odstawienia. Najważniejsza jednak jest psychika, bo uzależnienie „żyje” w głowie. Głównym mechanizmem obecnym w uzależnieniu od alkoholu jest mechanizm iluzji i zaprzeczeń. Chodzi o to, że świat człowieka uzależnionego od alkoholu jest jakby zamknięty w bańce. Prowadzi to do tego, że człowiek „odkleja się” od rzeczywistości, tracąc z nią kontakt. Traci kontakt nie tylko z rzeczywistością zewnętrzną, ale przede wszystkim z samym sobą. Dlatego najważniejszym zadaniem terapii jest przywracanie kontaktu z samym sobą i odzyskanie siebie.
– Przychodzi mi w tym miejscu na myśl ewangeliczna przypowieść o synu marnotrawnym i moment jego opamiętania po grzesznym życiu. W tekście oryginalnym jest słowo, które ten moment opisuje jako „przyjście do siebie”. Kiedy syn „przyszedł do siebie”, podjął decyzję powrotu do ojca.
– Współczesny świat niestety nie sprzyja przeżywaniu rzeczywistości takiej, jaką ona jest, ale raczej zachęca, by tę rzeczywistość kreować, tworzyć na nowo. Prowadzi to często do iluzorycznego przeżywania swojego życia. A jeżeli w świecie jest obecne takie kreowanie iluzorycznej rzeczywistości, to wyciągnięcie człowieka uzależnionego z iluzji natrafia na poważne problemy. A w terapii uzależnień chodzi właśnie o to „przyjście do siebie”, o odzyskanie prawdziwego obrazu siebie i świata.
– Kojarzy mi się to ze słynnym filmem „Matrix”, którego bohaterowie uciekali w wykreowaną rzeczywistość, żyjąc pomiędzy tym, co prawdziwe i iluzoryczne.
– Dzisiejszy świat napędza myślenie, że ze wszystkim trzeba sobie szybko poradzić. W pewnym momencie człowiek nie wytrzymuje tego napięcia i zamiast je w sobie przepracować, chce się go jak najprędzej pozbyć, uciekając w środki chemiczne, które mają go znieczulić. Z tym związany jest inny mechanizm w uzależnieniu – mechanizm nałogowej regulacji emocji i uczuć. Mechanizm nałogowego regulowania emocji i uczuć u osób uzależnionych od alkoholu działa w ten sposób, że manipulują one swoim nastrojem za pomocą substancji psychoaktywnej. Manipulowanie nastrojem występuje u osób uzależnionych najczęściej wówczas, gdy ich celem jest poprawienie własnego samopoczucia lub chęć uniknięcia nieprzyjemnego stanu psychicznego (napięcia, stresu, niepokoju, lęku, strachu czy też nieprzyjemnych odczuć wynikających z pojawienia się objawów zespołu odstawiennego). Osoby uzależnione od alkoholu traktują używkę jako środek samoleczący, poprawiający nastrój, niwelujący nieprzyjemne odczucia płynące z ciała i psychiki. Znoszenie trudnych emocji jest dla nich wyjątkowym wyzwaniem przez zwiększoną nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne i wewnętrzne. Mówiąc prościej, osoby uzależnione są bardziej podatne na pojawienie się intensywnych emocji w odpowiedzi na różne zdarzenia życiowe i stany psycho-fizyczne. Pojawiające się nieprzyjemne emocje są odczuwalne jako zagrażające, a myśli i przekonania dotyczące nieumiejętności poradzenia sobie z nimi, uruchamiają u osób uzależnionych przymus sięgnięcia po alkohol (lub inną używkę) w celu złagodzenia bólu, doznania ulgi.
– Terapia osób uzależnionych ma pomóc im w rozpoznawaniu i nazywaniu ich uczuć?
– Tak, bo – jak już wspomniałem – w chorobie alkoholowej chorują przede wszystkim uczucia. Można powiedzieć, że człowiek uzależniony jest niejako z tych uczuć wyprany. Nie potrafi ich właściwie rozpoznawać i wiązać z konkretnymi wydarzeniami w swoim życiu. Zamiast sobie z nimi poradzić, znieczula się. Nieradzenie sobie z własnym życiem często objawia się u osób uzależnionych gniewem i złością wyrażoną na zewnątrz. Osoba uzależniona przeżywa stan skrajnej frustracji i totalnie złego myślenia o sobie, co skutkuje manifestacją agresji. Dlatego, aby rozwiązywać te problemy, potrzebna jest terapia z towarzyszeniem kompetentnych osób, np. psychologa czy lekarza psychiatry. Kluczowe jest omawianie swoich problemów także w grupie terapeutycznej, bo pozwala to na skorzystanie z doświadczeń innych osób, przeżywających podobne problemy. Grupy wsparcia są nastawione na dzielenie się doświadczeniami, ale dodałbym do tego także czerpanie siły z dobrych relacji rodzinnych i przyjacielskich, które mogą być wielką pomocą dla osoby odbywającej terapię.
– Wspominasz o roli rodziny. Często w małżeństwie, gdy jedna osoba pije, druga jest współuzależniona w sensie psychicznym. Czy istnieją jakieś kryteria, które pomogłyby np. w rozeznaniu i podjęciu decyzji o separacji?
– To są na tyle indywidualne kwestie, że trudno podawać jakieś ogólne recepty. Niewątpliwie strona współuzależniona powinna poznać sposoby funkcjonowania osoby uzależnionej od alkoholu, aby nie dać sobą manipulować, a jednocześnie pomóc tej uzależnionej stronie wrócić do realiów, skonfrontować się z rzeczywistością. Osoba uzależniona musi stanąć w prawdzie przed sobą i wobec innych. Jeżeli tylko uświadomi sobie swój problem i podejmie decyzję, że chce wyjść z iluzji, w której żyje, bliskie osoby z pewnością będą jej w tym towarzyszyć. Niestety częstym doświadczeniem rodzin osób uzależnionych są wielokrotnie składane deklaracje zmiany i… niedotrzymanie obietnic. Wynika to z tego, że wspomniany przeze mnie mechanizm iluzji i zaprzeczeń jest bardzo podstępny i może tkwić w człowieku latami. Dlatego osoba uzależniona potrzebuje fachowej pomocy, bo sama sobie z tym nie poradzi.
– Chcę w tym miejscu przywołać śp. Andrzeja, alkoholika, którego spotkałem u sióstr Misjonarek Miłości. Znalazły go na ulicy i przygarnęły do siebie, pomagając w ten sposób zawrócić ze złej drogi. Uratowała go więź z siostrami, ale przede wszystkim kontakt z Panem Bogiem, do którego siostry go przyprowadziły. Umierał w opinii świętości, w czasie epidemii COVID-19.
– Uważam, że wartości religijne i więź z Panem Bogiem są kluczowe w procesie trzeźwienia. Nie bez przyczyny także w treści 12 kroków są wyraźne odniesienia do Pana Boga. Niestety, współczesny świat coraz bardziej chce się od Pana Boga i Jego spraw odseparować. A przypomnę, że historia powstania Ruchu Anonimowych Alkoholików jest przecież historią na wskroś religijną. U jego początków stoją dwaj alkoholicy – Bill Willson i Bob Smith, których główną inspiracją do stworzenia Ruchu były wartości chrześcijańskie.
– Czy zdarzyło się, że tutaj w czasie terapii ktoś odkrył i poznał Pana Boga?
– Tak, zdarzały się takie przypadki. W Zakładzie Lecznictwa Odwykowego raz na dwa miesiące odbywają się rekolekcje prowadzone przez grupę ewangelizacyjną z Wodzisławia „Dobra Nowina”. Równolegle do rekolekcji, w kaplicy trwa adoracja i czuwanie części grupy, która jest modlitewnym zapleczem rekolekcyjnego dzieła. Jest wiele świadectw uczestników tych rekolekcji, którzy dzielą się doświadczeniem Pana Boga i odkryciem Jego obecności w swoim życiu.
– To pokazuje, że ludzkie działania są ważne, ale one są tylko narzędziami. Najważniejsza jest łaska Boża.
– Wierzę i nie raz byłem tego świadkiem, jak łaska Boża dociera do wnętrza uzależnionego człowieka, sprawiając pękanie skostniałej skorupy jego serca, przez którą nie można się czasem przebić na drodze samej tylko terapii. Wszystkie procesy terapeutyczne są bardzo ważne, ale one muszą na czymś osiąść, muszą mieć umocowanie w jakimś niepodważalnym autorytecie. Tym najbardziej niezawodnym autorytetem jest Osoba Boga.
– Jak myślisz, czy cierpienie związane z uzależnieniem od alkoholu – zarówno cierpienie samej osoby uzależnionej, jak i jej bliskich – można ofiarować Bogu w duchu Apostolstwa Chorych?
– Myślę, że można Panu Bogu ofiarować cierpienie związane z uzależnieniem. Osoba uzależniona może powierzyć Bogu drogę swojego trzeźwienia i wysiłek związany z pokonywaniem nałogu. Natomiast bliscy osoby uzależnionej mogą ofiarować Bogu swoje cierpienia – głównie psychiczne – związane z uzależnieniem członka rodziny. Krzyże, które dźwiga się w powiązaniu z uzależnieniem swoim lub bliskiej osoby, bywają naprawdę ciężkie. Jeśli czas trzeźwienia pragnie się przeżyć w bliskości z Panem Bogiem i w duchu nawrócenia, to ofiarowanie cierpień związanych z tym czasem ma głęboki sens.
– Święty Augustyn często modlił się słowami: „Obym poznał Ciebie i obym poznał siebie”. To głęboka prawda o tym, że im bliżej jesteśmy Pana Boga, zwierciadła Miłości, tym bardziej poznajemy samych siebie, i to nie tylko w tym negatywnym znaczeniu, ale także odkrywamy w sobie dobre strony.
– To prawda. Do naszego Ośrodka trafiają osoby z bardzo niską samooceną. Ale nie ma na świecie człowieka, w którym nie można by było znaleźć pozytywnych wartości. W każdej uzależnionej osobie drzemią zasoby, na których można zbudować trzeźwe życie. Trzeba tylko takiej osobie pomóc odkryć to drzemiące w niej dobro na nowo.
– Jak wspólnota Apostolstwa Chorych może pomóc osobom uzależnionym na ich drodze trzeźwienia?
– Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby chorzy stworzyli zaplecze modlitewne dla osób wychodzących z nałogu. To naprawdę długa i bardzo trudna droga, na której człowiek nie może być sam. Statystyki są nieubłagane i jasno pokazują, że wielu uzależnionych nie przechodzi pomyślnie terapii i wraca do nałogu. Wierzę jednak w ogromną moc modlitwy, szczególnie modlitwy osób chorych, dlatego proszę o nią w imieniu naszych pacjentów.
– Bardzo dziękuję za rozmowę i Twoją piękną służbę osobom uzależnionym.
Zobacz całą zawartość numeru ►