Krzywdę przekuć w miłość

Olga Rakoczy, osoba cierpiąca na Alkoholowy Zespół Płodowy (z ang. FAS), opowiada o wielkiej krzywdzie doznanej ze strony matki, trudnym pojednaniu, znaczeniu terapii w procesie zdrowienia i o tym, że przebaczenie może ocalić życie.

zdjęcie: Canstockphoto.pl

2024-08-02

Redakcja: – Olgo, pozwól, że wyjaśnię Czytelnikom, skąd się znamy. Chodziłyśmy razem do szkoły podstawowej. Potem na długi czas nasz kontakt się urwał i ponownie spotkałyśmy się kilka lat temu. Wtedy opowiedziałaś mi swoją bardzo dramatyczną historię.

Olga Rakoczy: – Tak, i wiem, że to, co usłyszałaś było dla ciebie wielkim zaskoczeniem, bo w latach szkolnych nikomu z rówieśników o tym nie opowiadałam.

– Teraz zgodziłaś się wrócić do swojej trudnej historii życia i opowiedzieć ją raz jeszcze. Powiedz zatem, jakie wydarzenie zaważyło na Twoim całym życiu?

– Cierpię na Alkoholowy Zespół Płodowy (z ang. FAS). Dzisiaj potrafię już o tym opowiadać, choć wciąż nie bez bólu. Urodziłam się w 1979 r. wraz z moim bratem bliźniakiem. Ja przeżyłam, on nie. Przez lata nie wiedziałam dlaczego tak się stało, bo nikt nie chciał odpowiedzieć na moje pytania. Prawdę poznawałam stopniowo i z każdą kolejną informacją wzbierała we mnie nienawiść. Nienawidziłam mojej mamy, siebie, Pana Boga i całego świata.

– Twoja mama w czasie ciąży upijała się do nieprzytomności i wpadała w ciągi alkoholowe.

– Tak. Ciąża od samego początku była powikłana, a alkohol dodatkowo pogarszał nasz ciężki stan w łonie mamy. Jednak prawdziwy dramat rozpoczął się dopiero po porodzie. Urodziliśmy się na początku 8. miesiąca, sporo za wcześnie. Byliśmy z bratem bardzo mali i słabi i oboje mieliśmy objawy głodu alkoholowego. Okazało się, że mój brat miał bardzo liczne uszkodzenia narządów wewnętrznych, w wyniku czego wymiotował krwią. Niestety, lekarzom nie udało się go uratować. Żył zaledwie kilkadziesiąt godzin. Ja natomiast miałam na tyle siły, by samodzielnie oddychać i pokonać kolejno przychodzące kryzysy. Blisko dwa miesiące leżałam w inkubatorze. Mój stan był bardzo ciężki.

Rozwijałam się wolniej i wciąż łapałam jakieś infekcje. Późno zaczęłam mówić i chodzić. W porównaniu do swoich rówieśników zostawałam daleko w tyle. Moje opóźnienie w rozwoju objawiło się jednak w pełnej krasie dopiero w latach szkoły podstawowej. Bardzo lubiłam chodzić do szkoły. Miałam koleżanki i kolegów, z którymi chętnie spędzałam czas. Nauka jednak sprawiała mi wiele trudności. Mimo szczerych chęci, nie potrafiłam dotrzymać kroku reszcie klasy. Podczas zajęć nie mogłam skupić uwagi na zadanej przez nauczyciela czynności, często wybuchałam płaczem lub niekontrolowaną złością. Nie chciałam nikomu zrobić tym na złość, po prostu nie wiedziałam, jak mogę nad tym zapanować. Z roku na rok miałam coraz większe trudności z nowymi informacjami i zadaniami. Moje zaległości powiększały się w zastraszającym tempie. Trzykrotnie powtarzałam klasę: piątą, szóstą i ósmą.

– Dobrze pamiętam, jak dużo kłopotów wychowawczych sprawiałaś nauczycielom. Jako Twoi rówieśnicy uważaliśmy wówczas, że po prostu nie lubisz się uczyć i jesteś niegrzeczna. Prawda okazała się zupełnie inna.

– Przez wiele lat nikogo o nic nie pytałam. Kiedy jednak z czasem stałam się obiektem drwin, postanowiłam znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak bardzo różnię się od swoich rówieśników, zarówno wyglądem, jak i sposobem reagowania na świat. Prawdę powiedziała mi babcia. Początkowo niechętnie ujawniała kolejne szczegóły mojej historii, ale kiedy widziała, że nie odpuszczę, wyznała wszystko. Wówczas poczułam, że mój świat się zawalił. Zyskałam pewność, że potwornie mnie skrzywdzono i że zrobiła to najbliższa mi osoba. Byłam wściekła, a jednocześnie zupełnie bezradna wobec tego, co mnie spotkało. Nie wiedziałam jak sobie poradzić, od czego zacząć...

– Wspomniałaś o tym, że od reszty rówieśników różniłaś się nie tylko zachowaniem, ale także wyglądem.

– Tak, bo osoby z Alkoholowym Zespołem Płodowym mają charakterystyczne cechy wyglądu. Mają małe, szeroko rozstawione oczy, zadarty, krótki nos, małe usta i opadnięte powieki. Cechy te są szczególnie wyraziste w wieku dziecięcym, na szczęście w późniejszym czasie stają się mniej widoczne.

– Wiem, że oprócz charakterystycznego wyglądu i trudności z nauką, osoby z FAS cierpią także na poważne zaburzenia pamięci i zdarzają się im omamy wzrokowe lub słuchowe.

– Problemy z pamięcią u osób z FAS są czasem porównywane do zaburzeń, z jakimi zmagają się cierpiący na demencję lub chorobę Alzheimera. Największe problemy z pamięcią objawiły się u mnie w latach szkolnych, ale do dzisiaj miewam epizody mgły mózgowej. Bywa, że budząc się rano, nie wiem, gdzie jestem i jaki jest dzień. Zdarza się też, że nie potrafię przypomnieć sobie swojego adresu, numeru telefonu albo numeru PESEL. Na stałe noszę przy sobie – podobnie, jak osoby z chorobą Alzheimera – wizytówki z imieniem i nazwiskiem oraz adresem, a także dołączone do ubrań wszywki z informacją, w jaki sposób należy mi udzielić pomocy. Jak dotąd nie było mi to potrzebne, ale mając te zapisane informacje przy sobie, czuję się bezpieczniej. Co do omamów, ja nigdy ich nie doświadczyłam, natomiast do dzisiaj miewam sny, w których widzę siebie i swojego brata w łonie mamy, gdy pełni przerażenia krzyczymy, chcąc jak najprędzej wydostać się na zewnątrz. Ten sen jest niezwykle realny i powoduje wielkie psychiczne cierpienie.

– A co z Waszym ojcem? Nie reagował, gdy mama upijała się, będąc w ciąży?

– Nasz ojciec zostawił mamę, gdy tylko dowiedział się, że jest w ciąży. Dzisiaj wiem, że prawdopodobnie z tego powodu mama zaczęła się upijać. Już wcześniej miała problemy z alkoholem, ale dopiero będąc z nami w ciąży, upijała się do nieprzytomności, nie trzeźwiejąc przez wiele dni. Nigdy nie poznałam ojca. Wiem tylko, że przez jakiś czas tułał się po świecie i zmarł w stosunkowo młodym wieku.

– Przełomowym momentem w Twojej historii była szczera rozmowa z mamą.

– Tak. Nie od razu doszło do tej rozmowy, ale dopiero wtedy, gdy minęła pierwsza złość i niedowierzanie po wspomnianej opowieści babci. Tamta rozmowa z mamą była najtrudniejszą w moim życiu. Bardzo się zdziwiłam, kiedy moja mama zapytana wprost o to, dlaczego tak bardzo skrzywdziła mnie i brata, nie uchylała się od odpowiedzi, ale powiedziała mi całą prawdę. Płakałyśmy obie. Mama tłumaczyła, że bardzo żałuje tego, co się stało, że nie miała nad sobą kontroli, bo była zrozpaczona po porzuceniu przez naszego ojca. Zapewniała mnie, że nigdy świadomie nie wyrządziłaby mi żadnej krzywdy.

– I to wystarczyło, aby jej wybaczyć?

– Nie od razu dałam się przekonać tłumaczeniom mamy. Mój gniew na nią był tak wielki, że jeszcze długi czas nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak tylko o jakiejś formie zemsty. Chciałam, aby cierpiała. Chciałam, aby czuła to, co ja przeżywałam od lat. Minęło sporo czasu, zanim zdołałam przebaczyć mamie. Ale za to przebaczyłam jej z głębi serca. Prawdziwie i szczerze. Pomogła mi w tym terapia psychologiczna oraz fakt, że moja mama od kilkunastu lat jest całkowicie trzeźwa. Widzę, że ona chce się zmienić, że naprawdę żałuje tego, co wydarzyło się w przeszłości.

– Twoja mama leczyła się w jakimś specjalistycznym ośrodku odwykowym?

– Gdy postanowiła zerwać z nałogiem, spędziła kilka tygodni na oddziale detoksykacyjnym, potem także przeszła terapię. Od samego początku leczenia mama spotyka się też w grupie Anonimowych Alkoholików. Te spotkania – jak sama mówi – pomagają jej wytrwać w trzeźwości i znajdować codzienną motywację do pracy nad sobą.

– A jak wyglądała Twoja terapia?

– Najpierw odbyłam konsultację z lekarzem psychiatrą, który po kilku wizytach zalecił kontakt z psychologiem klinicznym. Od niego otrzymałam specjalistyczną pomoc w ramach grupy DDA, czyli Dorosłych Dzieci Alkoholików. Podczas terapii musiałam wrócić do bolesnych przeżyć z dzieciństwa, by mógł rozpocząć się proces mojego zdrowienia i wybaczenia mamie. Czas terapii nie był łatwy, ale konieczny, by móc zacząć normalnie żyć.

– Jak obecnie wyglądają Twoje relacje z mamą?

– Teraz na nowo buduję swoje zaufanie wobec mamy. Przebaczenie mamie było przełomowym momentem w naszych kontaktach i stało się nowym początkiem w moim życiu. Wiem, że mamie to przebaczenie także było bardzo potrzebne – może nawet bardziej niż mnie – by mogła rozpocząć wszystko od nowa. Staram się spędzać z mamą czas i wspierać w kryzysach związanych z trwaniem w trzeźwości. Nie cofnę czasu, nie zmienię mojej dramatycznej historii, a mamę ma się tylko jedną. Mimo wszystko bardzo ją kocham.

– Nie mogę wyjść z podziwu, skąd u Ciebie tyle siły. Trudno mi pojąć, że będąc tak bardzo skrzywdzoną, najpierw zdołałaś nadrobić wszystkie zaległości związane z Alkoholowym Zespołem Płodowym, a potem także z serca wybaczyć mamie. To dla mnie wielka lekcja miłości i człowieczeństwa.

– Przekonałam się, że brak przebaczenia wyrządzonej przez kogoś krzywdy bywa niekiedy gorszy niż sama krzywda. Fakt, że nosiłam w sobie gniew, złość i chęć zemsty, sprawiał mi ogromny ból. Przez długi czas nie potrafiłam sobie poradzić z trudnymi emocjami, które targały mną wewnętrznie i zewnętrznie. Nie tylko czułam smutek i gniew, ale także cierpiałam na bezsenność i miewałam stany lękowe. W którymś momencie zrozumiałam, że jeśli nie podejmę wysiłku, by zmierzyć się z trudną przeszłością, będę cierpiała coraz bardziej. Dzięki przebaczeniu, które, jak już wspomniałam, nie było łatwe i natychmiastowe, uwolniłam się od dręczących mnie myśli i poczucia krzywdy. Kiedy podjęłam decyzję, że chcę przebaczyć mamie, a potem rzeczywiście to zrobiłam, poczułam ogromną ulgę w sercu.

– W Twojej relacji z mamą dokonało się nie tylko przebaczenie, ale także pojednanie.

– Tak. To drugie nie zawsze jest możliwe, z różnych powodów. Czasem przeszkodą bywa śmierć jednej ze stron albo po prostu brak chęci, by się pogodzić. My z mamą miałyśmy to szczęście, że obie tego pojednania bardzo pragnęłyśmy. Dzięki niemu – jak sądzę – uniknęłyśmy dalszych dotkliwych konsekwencji wydarzeń sprzed lat. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że przebaczenie i pojednanie nas uratowały.

– Podziwiam, z jaką godnością zdołałaś przebaczyć mamie. Niezwykle pojemne musi być Twoje serce, skoro tak wielką krzywdę potrafiło przekuć w miłość. Dziękuję Ci za rozmowę i za piękne świadectwo człowieczeństwa. 


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2024nr07, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024