Czy cierpienie nas ominie?

Łatwo przyznać się do Boga, ale iść chcemy drogą którą często wyznaczamy sobie sami. Chcemy, by to Bóg się zmienił, dostosował do nas nasze życie, a nie odwrotnie.

2024-08-08

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 16, 13-23
XVIII tydzień zwykły

Nie za wiele jest momentów w życiu Jezusa, kiedy stawia uczniom pytanie wprost, bezpośrednio. Dziś brzmi ono: za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Czyżby w tamtych czasach przeprowadzano jak dziś sondaże? Czy Jezusowi zależało na dobrym PR-ze? Uczniowie przywołują opinie innych ludzi i ich fascynacje osobą Jana Chrzciciela, Eliasza, nawet Jeremiasza. Noszenie przez Jana pasa skórzanego około bioder i ubrania z sierści wielbłądziej mogło przyciągać słuchaczy. Dziś jeszcze bardziej. Ekstremalne zachowania, praktykowanie do granic wyrzeczeń, jest dziś dla wielu sposobem życia. Być może tak jak w czasach Jezusa, również i dziś ascetyczny, bezkompromisowy Jan wzbudzałby respekt! Podobnie Eliasz, skoro sam pokonał jednocześnie 450 proroków Baala, musiał wzbudzać rozgłos. Dziś byłyby dobrym materiałem na rolkę zamieszczoną na Instagramie lub Facebooku. Zapewne o Jeremiaszu, nawet jeśli za życia był odrzucany, dziś wielu wzięłoby jego historię na materiał dobrej lektury, kryminału, czy melodramatu.

Jezusowi nie zależy na tłumach, popularności, zalajkowanych postach, ani sondażach. Dziś, tak jak i niegdyś, chce zadać nam pytanie: nie za kogo inni Mnie uważają, ale wy za kogo Mnie uważacie? A nawet idzie dalej: za kogo ty Mnie uważasz, kim dla ciebie jestem?

Tylko Piotr był w stanie wykrztusić prawdę o Jezusie: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego…”. Jezus jest Pomazańcem, Zbawicielem, jednorodzonym Synem Ojca, posłanym aby nas zbawić. Piotr, wypowiadając słowa o Jezusie, usłyszał, że to, co przed chwilą powiedział, było poparte nie opiniami ludzi, ale było objawieniem prawdy, która rodzi się z wiary i pochodzi od Ojca niebieskiego.

I tu zaczyna się rozczarowanie! Ile razy chcielibyśmy mieć - i mamy - wyobrażenie Boga silnego, mocnego, który radzi sobie z chorobami i ograniczeniami współczesnego świata. Być może dziś Bóg jest odrzucany, bo niezrozumiała jest Jego natura. Jezus, zamiast popularności, wręcz przeciwnie, szuka cichości. „Surowo zabronił, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem”. Schodzi z drogi, która prowadzi do chwilowej popularności, bycia na topie przez moment. On przecież chce mieć czcicieli w duchu i prawdzie! Jaki jest los Syna Człowieczego? Droga do ludzkiej porażki, cierpienia doznanego od starszych ludu, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, śmierć.

To prawda, Jezus może nas rozczarować, może dziś dla nas być zgorszeniem, może mamy ochotę wykrzyczeć Panu Bogu: dlaczego tyle cierpienia, bólu, odrzucenia i bezradności jest związanych z wyborem Ciebie? Chcielibyśmy powiedzieć za św. Piotrem: „Na Ciebie to nigdy nie przyjdzie…”. Być może chcielibyśmy wyprzedzić Jezusa i włożyć mu w ręce czarodziejską różdżkę i powiedzieć jak szatan na stoku góry na pustyni: „Jeśli jesteś Bogiem, pokaż co potrafisz…”.  A Jezus nie tłumaczy. Mówi ci tylko: albo…albo… Droga bez krzyża, cierpienia to autostrada donikąd.

Żyjemy w świecie iluzji, karmieni popcornem o życiu bez ograniczeń, chorób. Każdy z nas, czy tego chce czy nie, będzie musiał wejść na drogę do Jerozolimy. Zostaniemy przybici naszym krzyżem. I kiedyś nas spotka Golgota umierania. Tyle tylko, że zaakceptowane cierpienie rodzi MOC. Staje się narzędziem oczyszczenia, uświęcenia, nawrócenia. Nieprzyjęte - odwrotnie: rodzi bunt, zamknięcie, przekleństwa. I tak rzeczywiście jest. Cierpienie jest WYKLINANE albo ADOROWANE na oddziałach szpitalnych, w hospicjach, domach pomocy społecznej.

Być może łatwo jest wyznać wiarę przed innymi, nawet przyznać się, że Jezus jest moim Panem. O wiele trudniej wziąć na serio słowa Ewangelii i naśladować Chrystusa. Jest w nas chyba coś ze św. Piotra. Łatwo przyznać się do Boga, ale iść chcemy drogą którą często wyznaczamy sobie sami. Chcemy, by to Bóg się zmienił, dostosował do nas nasze życie, a nie odwrotnie. Może dlatego znajdujemy niezadowalające nas szczęścia, przechodząc obok prawdziwego Szczęścia.

Panie, dziękuję za możliwość codziennego spotykania chorych na oddziałach szpitalnych. Jest to dla mnie jak „egzorcyzm”, który chroni moje myślenie od chęci łatwego życia, pozbawionego przeciwności. Widok ludzi cierpiących na oddziałach intensywnej terapii, neurologii, chirurgii, kardiochirurgii odczarowuje moje życie i broni przed utkwieniem wzroku w tym, co małostkowe, nieistotne, niewiele znaczące. Jest jak adoracja Jezusa. Bo przecież w każdym człowieku cierpiącym jest obecny Chrystus. Ten ukrzyżowany, ale także Ten z niedzielnego poranka, zapowiadający nasze zmartwychwstanie.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024