Oddać życie za bliźniego

Maksymilian nie „umarł” – ale „oddał życie… za brata”. Była w tej straszliwej po ludzku śmierci cała ostateczna wielkość ludzkiego czynu i ludzkiego wyboru; sam się dał na śmierć z miłości. I było w tej jego ludzkiej śmierci przejrzyste świadectwo dane Chrystusowi.

zdjęcie: Loft Gallery

2024-08-14

Komentarz do wspomnienia liturgicznego św. Maksymiliana Marii Kolbego
XIX tydzień zwykły

W przeddzień uroczystości Wniebowzięcia NMP obchodzimy wspomnienie wielkiego czciciela Niepokalanej – św. Maksymiliana Marii Kolbego. Zginął śmiercią męczeńską w Oświęcimiu 14 sierpnia 1941 r. Święty Maksymilian pragnął „wszystko odnowić w Chrystusie przez Niepokalaną”. W 1922 r. rozpoczął wydawanie „Rycerza Niepokalanej”, czasopisma, które pod koniec lat 30. ubiegłego wieku osiągnęło nakład prawie miliona egzemplarzy. Warto dodać – w kontekście Apostolstwa Chorych – iż trzy lata później, w 1925 r. w Holandii, ks. Jakub Wawrzyniec Willenborg zaczął wydawać „Apostolstwo Chorych”. Bez wątpienia ks. Michał Rękas – założyciel polskiego „Apostolstwa Chorych” w jakiś sposób wzorował się na działalności redakcyjnej Ojca Kolbego. Święty Maksymilian jest patronem Honorowych Dawców Krwi w Polsce, obrońców życia i dziennikarzy.

Warto w komentarzu do dzisiejszego wspomnienia liturgicznego przywołać fragment homilii św. Jana Pawła II, którą wygłosił w Rzymie w dniu kanonizacji Maksymiliana Kolbego, 10 października 1982 r.:

«Natchnieniem całego życia była mu Niepokalana, której zawierzał swoją miłość do Chrystusa i swoje pragnienie męczeństwa» – mówił Papież Polak. «W tajemnicy Niepokalanego Poczęcia odsłaniał się przed oczyma jego duszy ów przewspaniały nadprzyrodzony świat Łaski Bożej ofiarowanej człowiekowi. Wiara i uczynki całego życia Ojca Maksymiliana wskazują na to, że swoją współpracę z Bożą Łaską pojmował jako wojowanie („militia”) pod znakiem Niepokalanego Poczęcia. Rys Maryjny jest w życiu i świętości Ojca Kolbego szczególnie wyrazisty. Tym znamieniem naznaczył też całe swoje apostolstwo, zarówno w Ojczyźnie, jak na misjach. Zarówno w Polsce, jak i w Japonii ośrodkiem tego apostolstwa były specjalne „miasta Niepokalanej” (polski „Niepokalanów”, japońskie „Mugenzai no Sono”).

Co się stało w bunkrze głodowym obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu (Auschwitz) w dniu 14 sierpnia 1941 r.? Odpowiada na to dzisiejsza liturgia: oto „Bóg doświadczył Maksymiliana Marię” i znalazł go godnym siebie. Doświadczył go, jak złoto w tyglu i przyjął jako całopalną ofiarę” (por. Mdr 3, 5-6). Chociaż „w ludzkim rozumieniu doznał kaźni”, to przecież „nadzieja jego pełna jest nieśmiertelności” – albowiem „dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka”. A kiedy po ludzku dosięga ich męka i śmierć, kiedy „zdaje się oczom ludzkim, że pomarli…”, gdy „odejście ich od nas uznano za unicestwienie”, … „oni trwają w pokoju” (por. ww. 2-3): oni doznają Życia i Chwały „w ręku Boga” (por. Mdr 3, 1-4). To życie jest owocem śmierci na podobieństwo śmierci Chrystusa. Chwała jest uczestnictwem w Jego zmartwychwstaniu.

Co więc stało się w bunkrze głodowym dnia 14 sierpnia 1941? Wypełniły się słowa powiedziane przez Chrystusa do apostołów, aby „szli i owoc przynosili i by owoc ich trwał” (por. J 15, 16). W przedziwny sposób trwa w Kościele i świecie owoc heroicznej śmierci Maksymiliana Kolbego.

Na to, co się stało w obozie Oświęcim (Auschwitz) patrzyli ludzie. I chociaż oczom ich musiało się zdawać, że „pomarł” towarzysz ich kaźni, chociaż po ludzku „odejście jego” mogli uważać za „unicestwienie” – to przecież w ich świadomości nie była to tylko „śmierć”.

Maksymilian nie „umarł” – ale „oddał życie… za brata”. Była w tej straszliwej po ludzku śmierci cała ostateczna wielkość ludzkiego czynu i ludzkiego wyboru; sam się dał na śmierć z miłości. I było w tej jego ludzkiej śmierci przejrzyste świadectwo dane Chrystusowi: świadectwo dane w Chrystusie godności człowieka, świętości jego życia i zbawczej mocy śmierci, w której objawia się potęga miłości.

Właśnie dlatego śmierć Maksymiliana Kolbego stała się znakiem zwycięstwa. Było to zwycięstwo odniesione nad całym systemem pogardy i nienawiści człowieka i tego, co Boskie w człowieku – zwycięstwo podobne do tego, takie odniósł na Kalwarii Pan nasz Jezus Chrystus: „Jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję…” ( J 17, 14).

Czyż śmierć ta, podjęta dobrowolnie, z miłości do człowieka, nie stanowi szczególnego spełnienia słów Chrystusa?
Czyż nie czyni ona Maksymiliana szczególnie podobnym do Chrystusa, wzoru wszystkich Męczenników, który oddaje swe życie za braci na krzyżu?
Czyż taka właśnie śmierć nie posiada szczególnej, przejmującej wymowy w naszej epoce?
Czyż nie stanowi ona szczególnie autentycznego świadectwa Kościoła w świecie współczesnym?

 

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024