Znaki św. Jana
Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona 26 sierpnia br. podczas Mszy świętej w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze.
2024-08-26
Kiedyś do tutejszego klasztoru przyjechała babcia z kilkuletnim wnuczkiem, aby podziękować za ocalenie jego życia; chłopiec spadł z 8. piętra i nic poważnego mu się nie stało. Lekarze nie mogli uwierzyć, że po upadku z takiej wysokości chłopiec pozostał cały i zdrowy. Babcia, jak zapewniała, cały czas od momentu narodzin wnuka modliła się za niego do Matki Bożej Częstochowskiej. Kiedy weszła z uratowanym chłopcem do kaplicy, dziecko zaczęło krzyczeć: „Babciu, to ta Pani mnie uratowała, Ona trzymała mnie za rączkę, kiedy spadałem”.
U 6-letniego Adasia stwierdzono białaczkę. Nowotwór opanował cały organizm. Dyrekcja szkoły, do której chodził chłopiec, zarządziła, że wszyscy mają uczestniczyć we Mszy świętej w jego intencji. Babcia Adasia pojechała jeszcze na Jasną Górę z prośbą, by przed Cudownym Obrazem Matki Bożej odprawiono trzydzieści Mszy świętych w intencji uratowania wnuka. Ojciec kustosz wyraził zgodę, a wkrótce choroba ustąpiła. Zdziwieni lekarze nie potrafili tego wytłumaczyć. Adaś został całkowicie uzdrowiony.
Wiele świadectw związanych z Jasną Górą możemy przeczytać w „Apostolstwie Chorych”. Jasna Góra to polska Kana Galilejska. Tutaj możemy się zwracać do Boga za pośrednictwem Maryi we wszelkich sprawach doczesnych. „Świadectw cudów w klasztornej bibliotece uzbierało się 45 tomów” – pisał w miesięczniku Marian Florek.
Cuda współcześnie i w czasach Jezusa były znakami przychodzącego Królestwa Bożego. Dzisiejsza Ewangelia kończy się słowami: „Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.”
To nie jedyny znak ukazany w Ewangelii św. Jana; pierwszy z serii, którą ewangelista umieścił w pierwszej części księgi nazywanej Księgą Znaków. Znaki objawiały chwałę Boga; zapowiadały największy – śmierć i uwielbienie Jezusa na krzyżu – znak nazywany „godziną”. Galilea, Kana Galilejska jest pierwszym miejscem objawienia chwały Jezusa. Jest także ostatnim miejscem objawienia tej chwały – po zmartwychwstaniu.
Przez ostatnie niedziele słyszeliśmy Ewangelie właśnie św. Jana związane z wielkim znakiem, który Jezus uczynił wobec tłumów – rozmnożeniem chleba. W mowie eucharystycznej Pan Jezus uczył głębszego spojrzenia na życie, na nasze pragnienia i potrzeby. Próbował poprowadzić ludzi do wiary w obecność siebie w znaku Chleba – Eucharystii, która może zaspokoić najgłębsze pragnienia. W ostatnią niedzielę słyszeliśmy finał tej Mowy – odejście tłumów od Jezusa. Nie uwierzyli. Pozostali jedynie „na powierzchni” znaku rozmnożenia chleba. Najedli się i tyle. Przy Jezusie pozostali tylko apostołowie. Dzisiaj Jezus również ukazuje nam znaki prowadzące do głębszego spojrzenia na życie.
Czy potrafimy je odczytać?
Czy też pozostajemy „na powierzchni” wiary? W obrzędach „na powierzchni”?
Czy potrafimy w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa znaleźć największy znak dla naszego życia?
Przywołane na początku homilii cuda – być może w życiu doświadczyliśmy również podobnych nadzwyczajnych ingerencji Boga – stają się wezwaniem do pierwszego znaku – wiary i nawrócenia. Dzięki cudowi w Kanie „uwierzyli w [Jezusa] Jego uczniowie”. Wpierw wyrazem wiary w historii w Kanie było zaproszenie na wesele Maryi i Jezusa. Nie wiemy, jak dalej potoczyły się losy nowożeńców – po ślubie. Wiemy, że Pan Jezus przemienił w wielkiej ilości wodę w wino. Zapowiadała ona inną przemianę – człowieka, duchową, jego nawrócenie. Wino u św. Jana symbolizuje miłość. Nawróceniem naszym jest więc zawsze miłość – jedność z Bogiem i z drugim człowiekiem oraz odrzucenie tego, co burzy tę jedność. U św. Jana wiara tożsama jest z głębokim poznaniem, trwaniem w relacji, z miłością. Jak trudne jest wychowywanie do takiej przemiany, do tak rozumianej wiary, pokazuje życie, nasze zmagania, z przebaczeniem..., liczne zniechęcenia. Pokazuje to zwłaszcza Ewangelia. Maryja stojąca pod krzyżem miała przed oczyma nie tylko dramatyczną śmierć swojego Syna, ale również obraz kamiennych serc oprawców; tak kamiennych, twardych jak kamienne były stągwie w Kanie. Wiedziała i nadal to bardzo dobrze wie, że jedynie łaska Boża może przemienić kamienne serca. I o to w pierwszej kolejności prosi swojego Syna, gdy do Niej przychodzimy. Ona wręcz to nam pokazuje, z obrazu, jako hodigitria, czyli z gr. hodos – droga, wskazująca dłonią na Syna.
Szczególnym znakiem obecnym na Jasnej Górze, jak i w naszych parafialnych kościołach, jest… konfesjonał – miejsce nawrócenia. Nie bez powodu kaplica Najświętszego Sakramentu, w której są one ustawione, jest umiejscowiona przy wejściu do klasztoru.
Abyś mógł spotkać się z czystym sercem z Bogiem, wpierw w przedsionku Bożego Domu zostaw swoje grzechy, oczyść się duchowo. Ten znak – znak nawrócenia jest największym znakiem objawiającym chwałę Bożą w naszym życiu. Ale nie jedynym.
Kolejnym znakiem jest osoba samej Maryi, tajemniczo nazwanej w Ewangelii „Niewiastą”. Żydzi nie zwracali się w taki sposób do swoich matek, podobnie i my. Dlaczego więc św. Jan w taki sposób nazwał Maryję, dwukrotnie; drugi raz – pod krzyżem? Przywołując to słowo, wyraźnie nawiązuje do tzw. Protoewangelii, z Księgi Rodzaju, czyli do – moglibyśmy w prosty sposób powiedzieć – wstępu do Ewangelii. W nim czytamy o stworzeniu człowieka i o konsekwencjach jego pierwszego grzechu. Odpowiedzią Boga na grzech pierworodny była „Niewiasta”, Kobieta, która starła głowę wężowi – szatanowi. Jest Nią właśnie Maryja. To dzięki Niej, Jej pokorze i posłuszeństwu, zrodziło się największe dobrodziejstwo – przyjście na świat Zbawiciela. Od samego początku Ona leczy naszą pychę i nieposłuszeństwo – grzechy – przez które choruje nasze serce. Zwracając się więc do Maryi, przybywając na Jasną Górę, prosimy, aby nas duchowo leczyła z konsekwencji naszego nieposłuszeństwa i naszej pychy; aby pomagała w licznych bitwach, duchowych, o naszą duszę. Jej pomoc to nie magiczne działanie, ale wezwanie skierowane do nas, do intensywnej pracy nad sobą. Zapełnienie sześciu stągwi kamiennych sześciuset litrami wody kosztowało „nieco” służących. W obrazie ich wysiłku możemy odnaleźć naszą pracę nad sobą, nad swoimi wadami. Ostatecznie źródłem przemiany jest łaska Boża.
Maryja jako Królowa Polski jest szczególnym znakiem intensywnej pracy duchowej całego naszego narodu – jak mówił bł. kard. Wyszyński – nad wadami narodowymi. Im więcej osób ją podejmie, tym większy owoc dla całej naszej Ojczyzny. Więcej prosimy Maryję w różnych intencjach – co jest ważne, co pokazuje naszą wiarę. Jednak równie ważna jest praca nad sobą.
Maryja prowadzi nas do jeszcze jednego znaku objawiającego chwałę Boga. Egzegeci łączą cud w Kanie z obecnością Maryi pod krzyżem. Ona na Golgocie najpełniej wyznała wiarę – w sposób heroiczny. Tam, gdzie mężczyźni zdezerterowali, Ona mężnie stanęła pod krzyżem. W najciemniejszej nocy wiary wyznała wiarę w Syna Bożego i w Jego Zmartwychwstanie.
Uczyła się tego całe życie. Gdy na świat przyszedł Jezus, zapowiedziany Mesjasz, urodził się nie w królewskich pałacach, ale w barłogu stajni. Gdy musiała tłumaczyć Józefowi cudowne poczęcie nie jego Dziecka. Gdy musiała uciekać do Egiptu. Gdy wychowywała Jezusa z Józefem w skromnych warunkach Nazaretu. I gdy z Nim chodziła po Palestynie. Gdy wraz z Nim przeżywała odrzucenie przez Żydów. Coraz głębiej wchodziła w ciemną noc wiary.
Z Jej heroicznej wiary, ze współcierpienia, zrodził się najpiękniejszy dar – Kościół święty. Więź ze św. Janem jako duchowym synem, stojącym jak Ona pod krzyżem, dała początek Kościołowi. To wielki znak chwały Bożej. U początków Kościoła leżą heroiczna miłość i wiara Niepokalanej. Warto abyśmy stale do tego wracali.
Uczy tego również Apostolstwo Chorych: ze współcierpienia z Jezusem w doświadczeniu choroby, w duchu wiary, może zrodzić się zbawienie drugiego człowieka potrzebującego duchowego wsparcia. Może zrodzić się uświęcenie duchowieństwa. Mogą zrodzić się powołania do kapłaństwa. Potrzeba głębokiego namysłu wiary, aby – w godzinie próby – tę tajemnicę odkryć i dać się Jezusowi oraz Jego Matce poprowadzić.
Także Współcierpiąca prowadzi do równie ważnego jak poprzedni, objawiającego chwałę Boga, znaku – służby choremu, osobie niepełnosprawnej. Ona słyszała słowa swojego Syna: „wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Byłem chory, a odwiedziliście Mnie.” I je nam dzisiaj przypomina. Wszystkie znaki, zwłaszcza dwa ostatnie, są głęboko ze sobą powiązane.
Mądrość Boża mająca cechy osoby, Maryi, o której słyszymy w pierwszym czytaniu, pomaga nam w głębszym spojrzeniu na nasze życie. Niech Maryja Oblubienica Ducha Świętego, Królowa Polski, pomaga nam w tym spojrzeniu. Amen.