Męczeństwo św. Jana Chrzciciela
Bóg walczy o grzesznika, walczył także o Heroda, zapewne o Herodiadę również. W tej walce najpierw postawił odpowiednich ludzi. Dla Heroda był nim Jan Chrzciciel.
2024-08-29
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mk 6,17-29
XXI tydzień zwykły
Grzech niestety dotyka każdego z nas. Jako kapelan szpitalny jestem świadkiem ludzkich historii – często bardzo dramatycznych, a z drugiej strony pięknych, bo kończących się udzieleniem rozgrzeszenia. Walka duchowa tych osób podobna jest do zmagania się Heroda z samym sobą i grzechem. Szatan często szuka naszych słabych stron. Niewinnych słabości, które nienazwane i nieoddane Bogu, mogą być prawdziwym żerowiskiem złych duchów w życiu człowieka.
Czytając historię grzechu Heroda, można postawić pytanie: co by było, gdyby...? Bóg walczy o grzesznika, walczył także o Heroda, zapewne o Herodiadę również. W tej walce najpierw postawił odpowiednich ludzi. Dla Heroda był nim Jan Chrzciciel. Nawet jeśli jego słowa były przykre i wymagające („nie wolno ci mieć żony twego brata”), były słowami dobrej nowiny. I tak jest zawsze w Ewangelii – najbardziej trudne, jakkolwiek by brzmiały, są głosem dobrej nowiny. Tak jest również w życiu chorych. Dla nich taką osobą, którą Pan Bóg może postawić na ich drodze, bywa nie tylko kapelan, ale inna osoba chora, sąsiad z sali szpitalnej, czasem lekarz, pielęgniarz, pielęgniarka.
Pan Bóg nie tylko stawia nam na drodze osoby, ale przemawia przez sumienie. Dla Heroda był to lęk przed Janem. W sumieniu dokonywała się walka: „Herod czuł lęk przed Janem, widząc że jest mężem prawym i świętym i brał go w obronę”. Zanim grzesznik dokonuje wyboru – dokonuje się walka w sumieniu, we wnętrzu człowieka. „Król bardzo się zasmucił…”. Smutek może być wbrew pozorom życiodajny. Skłaniać do refleksji nad ludzkim postępowaniem, życiem.
Jest jeszcze jeden dar dany od Boga. Dopóki żyjemy – niezależnie od zawiłej przeszłości, złych wyborów, można z pomocą łaski Bożej przerwać spiralę zła. W przypadku Heroda też był moment uratowania życia swojego i Jana Chrzciciela. Zmowa zła, została nazwana przysięgą, a trwanie w grzechu czymś, co jest „święte”. W przypadku Heroda to słowa wypowiedziane do córki Herodiady: „Proś mnie o co tylko chcesz, a dam ci”. Można postawić pytanie: czy przedmiotem przysięgi może być z góry zaplanowane zło? Dla człowieka wierzącego odpowiedź jest oczywista. Herod oczywiście nie wiedział, że słowa zostaną wykorzystane.
Istniały jeszcze inne czynniki, które przyniosły tak dramatyczny skutek. Brak wartości swojej osoby, zaniżone jej poczucie, sprawiło, że Herod nie był stanowczy, nie potrafił postawić granicy złu. Są zobowiązania, których nie można stawiać na równi z wartością ludzkiego życia. Ono jest ważniejsze. Jako kapelanowi szpitalnemu czasem przypomina mi to sytuację chorego, który bardzo chciałby się pojednać z Bogiem, ale kieruje się obawą o opinię bliskich, że powiedzą o nim – chorym: „jak trwoga to do Boga…”.
Panie Jezu, codziennie na oddziałach szpitalnych doświadczam łask, jakie niesie innym sakrament spowiedzi. Ja także, spotykając wśród chorych kapłana, nieraz proszę o nią. Mam świadomość, że wielkie rzeczy dokonują się tylko z Twoją pomocą. Dziękuję Ci za chorych, którzy w ostatnim momencie życia, targani wyrzutami sumienia, proszą o spowiedź. Za łzy wylane i mokre chusteczki, za parawany szpitalne, które są miejscem prowizorycznego konfesjonału. Za ból rąk, unoszonych wielokrotnie w ciągu dnia w czasie udzielania rozgrzeszenia i absolucji. Za moją saszetkę, która jest cała przetłuszczona od oleju chorych. I stułę, z odbitymi palcami chorych, sięgających po nią po udzielonym sakramencie.