Ile jest postu w poście?
Czy mamy świadomość dlaczego przeżywamy post czy wstrzemięźliwość? Nie chodzi o dobre samopoczucie albo udowodnienie, że stać mnie na jakieś wyrzeczenie, odmówienie sobie czegoś, hartowanie silnej woli. Tym bardziej nie o samą tradycję nie jedzenia mięsa. Chodzi o Jezusa.
2024-09-06
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 5, 33-39
XXII tydzień zwykły
„Proszę księdza, jak jest z tym postem? Czy jeszcze dziś istnieje?”; „Słyszałam, że tylko w pierwszy piątek miesiąca obowiązuje post”; „Nie mogę przyjąć komunii świętej bo przed 15 minutami zjadłam śniadanie…”; „Czy mam grzech, jeśli wczoraj w szpitalu na obiad zjadłem kawałek mięsa?”.
Codzienność szpitalna i spotkania z chorymi skłaniają do rozważań o wymiar postu. Czy dziś wiemy kiedy obowiązuje? Czy w ogóle mamy świadomość dlaczego pościmy? Istnieją też pytania o głębię postu. Często wielu ludzi pyta, czy postem jest odmawianie sobie pokarmów mięsnych, a serwowanie na obiad wykwintnego łososia? Ile dziś postu jest w samym poście?
„Uczniowie Jana dużo poszczą […] natomiast Twoi jedzą i piją”. Słowo wstrzemięźliwość, a tym bardziej post w znaczeniu religijnym, w naszej codzienności staje się obciachem. Na topie za to jest post dla zdrowia, będący elementem wielu diet oczyszczających lub bycie wegetarianinem albo weganinem. Jeśli powiem, że jako chrześcijanin poszczę, większość stołówek nie uwzględni takiego argumentu w żywieniu zbiorowym (szpitale, szkoły, zakłady pracy, ośrodki wczasowe). Ale gdyby powołać się na to, że jestem wegetarianinem albo mam inną specjalną dietą z powodów zdrowotnych – to przejdzie i jest znaczącym argumentem.
„Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu dopóki pan młody jest z nimi?” W tym zdaniu najważniejsze wyrażenie to – „pan młody”. Czy mamy świadomość dlaczego przeżywamy post czy wstrzemięźliwość? Nie chodzi o dobre samopoczucie albo udowodnienie, że stać mnie na jakieś wyrzeczenie, odmówienie sobie czegoś, hartowanie silnej woli. Tym bardziej nie o samą tradycję nie jedzenia mięsa. Chodzi o Jezusa. Nie jesteśmy w stanie wynagrodzić Mu tego, co się stało na krzyżu, Jego miłości przybitej do krzyża, Jego oddania za nas życia! Zatem wstrzemięźliwość, ograniczenie tego, co miłe i co lubię, to moja postawa solidarności z cierpiącym Jezusem. Piątek jest pamiątką Jego Męki. Dzień ten ma mnie jeszcze bardziej uwrażliwić na duchowe nastrojenie mojego wnętrza na ciszę, wyrzeczenie, przeżywanie czasu inaczej. Chodzi o odmawianie sobie, przeżywanie swojej kondycji na „brak”. Dodatkowo dzięki temu w chwilach prawdziwych „braków”, będzie nam łatwiej je zaakceptować. Czy tak kiedyś myślałeś/myślałaś o tych sprawach?
Jako kapelan szpitalny spotykam chorych na oiomach, salach intensywnego nadzoru, salach przed- i pooperacyjnych na oddziałach chirurgii, którzy nie mogą przyjmować posiłków. Albo na oddziałach laryngologii pacjentów z guzem przełyku, którzy do końca życia nie poczują już smaku dobrego jedzenia. A jednak widzę na ich twarzach zupełny spokój. Cieszą się życiem. Kropla Krwi Pańskiej podawana na specjalnej łyżeczce jest ich największą radością. Kawałek Hostii znaczy więcej aniżeli najbardziej wypieczony chleb z ulubionej piekarni. To prawdziwa obecność Oblubieńca, Pana młodego sprawia, że nie muszę pościć. Zapewne kiedyś w niebie, gdy będziemy przeżywać prawdziwe gody weselne z naszym Oblubieńcem, gdzie nie będzie trosk i chorób, nie będzie też postu. Będzie trwała najwspanialsza uczta przygotowana nam przez Ojca w niebie.
Panie, pozwól mi dziś zatęsknić za wiecznymi godami. Pozwól mi zrezygnować z uciech tego świata, aby nie przespać obecności Kochającego, który – wierzę w to – jest blisko swojego przyjścia. Jeśli nie w chwili paruzji, to na pewno w momencie mojej śmierci. Przychodzą mi na myśl słowa pieśni „Pomódl się Miriam” i jej ostatniej zwrotki:
Gdybym umarł, Jezus żyłby we mnie.
Gdybym umarł, odpocząłbym.
Przyspiesz, przyspiesz moją śmierć.
Pragnę umrzeć, aby żyć.