Buńczuczne postawy współczesnych
Naprawdę potrzebujemy pokory i otwarcia naszych serc na działanie łaski Bożej, która jedyna przynosi ostateczne szczęście, czyli zbawienie.
2024-10-21
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 12, 13-21
XXIX tydzień zwykły
W kontekście niedawnych powodzi jeden z europosłów wypowiedział następujące zdanie: „Unia Europejska powinna wyznaczyć sobie nowy cel – zero zgonów w wyniku klęsk żywiołowych”. Nie jest niczym złym zapobiegać negatywnym skutkom kataklizmów. Jednak w tego typu wypowiedziach kryje się wiele ludzkiej pychy, czy wręcz buty. Człowiekowi współczesnemu wydaje się, że już potrafi, albo lada moment będzie potrafił zapobiegać cierpieniu, a nawet śmierci.
Mentalność taka jest bardzo podobna do tej z dzisiejszej przypowieści ewangelicznej: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!”. Problemem tego człowieka nie było to, że obrodziło pole. Problemem nie była też jego przedsiębiorczość, dzięki której pobudował wielkie spichlerze. Jego poważnym błędem było życie w pysze i poczuciu własnej wystarczalności. Dobrze, że współczesny człowiek pragnie ograniczać cierpienia i śmiertelne wypadki. Ale powinien to czynić w pokorze, a nie w pysze. Nie może siebie stawiać w miejsce Boga. Pycha i poczucie wręcz boskiej siły sprawią, że tym boleśniej człowiek będzie przeżywał rozczarowania i porażki. Ewangeliczna przypowieść kończy się przestrogą: „Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?”.
Naprawdę potrzebujemy pokory i otwarcia naszych serc na działanie łaski Bożej, która jedyna przynosi ostateczne szczęście, czyli zbawienie. O potędze łaski mówi dzisiejsze pierwsze czytanie z Listu do Efezjan: „Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni”. Dzięki łasce osiągniemy wieczne szczęście sięgające poza śmierć: „razem też wskrzesił [nas] i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie”. Kluczowa jest tu nasza wiara i wytrwałość w wierze: „łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę”. Jeśli zagraża nam choroba lub w wymiarze społecznym jakiś kataklizm, to mamy prawo i obowiązek angażować się w uniknięcie czy minimalizowanie cierpienia. Jednak to wszystko nie da nam ostatecznego szczęścia. Tak o wiecznym szczęściu, czyli zbawieniu pisze Paweł: „A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił”. Wiara w łaskę nie tylko nas nie demobilizuje, lecz wręcz przeciwnie: dodaje sił, by współdziałać w dziele przeciwdziałania cierpieniom: „jesteśmy (…) stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”.
Wierzący człowiek chory może powiedzieć: wszystko w rękach Boga i lekarzy. Wierzący lekarz może powiedzieć pacjentowi: uczynię wszystko, co w moich siłach, a ostatecznie jesteśmy w rękach Boga. W obliczu zagrożenia kataklizmami tamten europoseł mógł powiedzieć: „będziemy naszymi ludzkimi siłami starali się ograniczać ilość zgonów, ale wszystko jest w rękach Bożej Opatrzności”. Taka postawa nie oznacza jakiejś porażki, lecz jest realnym spojrzeniem na naszą ograniczoną ludzką egzystencję. Całkowite zanurzenie w Bożą Opatrzność daje poczucie bezpieczeństwa.