Błyskotliwa kariera, a jednak głęboka pokora
Życie św. Karola pokazuje, że nawet piastując najwyższe stanowiska w społeczeństwie i Kościele, można realizować naukę Jezusa i św. Pawła o pokorze i miłości wobec potrzebujących.
2024-11-04
Komentarz do liturgii Słowa Flp 2, 1-4; Łk 14, 12-14
XXXI tydzień zwykły
W pierwszym czytaniu zaczerpniętym z Listu do Filipian św. Paweł odwołuje się do tajemnicy Trójcy, przywołując Trzy Osoby Boskie, w kolejności Syn, Ojciec, Duch. Mówi tak: „Jeśli jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakieś uczestnictwo w Duchu…”. W codziennej modlitwie także przywołujemy Trójcę Świętą: podczas wykonywania znaku krzyża, w czasie modlitwy Chwała Ojcu i przy odmawianiu Składu Apostolskiego. Z naszego zanurzenia w tajemnicę Trójcy Świętej powinny wypływać nasze postawy oraz zachowania. Paweł pisze dalej: „dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie”. Żyjemy w kulturze indywidualistycznej, w której wielu zapatrzonych jest w samych siebie, we własny rozwój, awans i karierę; trwa „wyścig szczurów”. Kardynał Willem Eijk z Holandii mówi, że żyjemy w społeczeństwie wręcz „hiper-indywidualistycznym”. Święty Paweł zachęca, by odrzucić niezdrową rywalizację, by nie dążyć do ciągłego bycia chwalonym i docenianym przez innych. Mamy trwać w miłości, czyli w służbie bliźnim oraz w pokorze, czyli w uznaniu innych za ważniejszych od nas samych.
Zalecenia św. Pawła są kontynuacją nauczania Pana Jezusa. Nauczyciel z Nazaretu mówił tak: „Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę”. Doprecyzujmy: Jezus nie zniechęca do życia rodzinnego ani do dobrosąsiedzkich stosunków. Przestrzega przed egoistycznym zapatrzeniem się we własne ja, przed indywidualistycznym rozbudowywaniem własnego ego, przed pokusą błyszczenia i brylowania przed innymi. Równocześnie mobilizuje do bezinteresownej troski o ludzi znajdujących się w potrzebie: „kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć”. Prawdziwa radość i szczęście płyną z bezinteresownej pomocy, a nie z tego, że ktoś nasze pomocowe działania zauważy i opisze w mediach. Pomaganie na pokaz, dziś bardzo modne, jest ostatecznie także indywidualistycznym dokarmianiem własnego ego.
Przykładem bezinteresownej troski o potrzebujących jest patron dnia dzisiejszego, św. Karol Boromeusz. Był biskupem Mediolanu w XVI wieku. Używając współczesnego języka, zrobił w Kościele szybką i błyskotliwą karierę i to przy wykorzystaniu powiązań rodzinnych. Dzięki wujowi, papieżowi został kardynałem w wieku 22 lat. Bardzo łatwo mógł wpaść w postawy i zachowania, przed którymi przestrzega dziś i Pan Jezus i św. Paweł. Jednak Karol Boromeusz oddał się pełnej służbie Kościołowi. Niezwykła była jego działalność charytatywna. Fundował sierocińce i przytułki dla bezdomnych. W czasie kilkakrotnie wybuchającej w Mediolanie epidemii nakazywał otwierać spichlerze i rozdawać żywność ubogim. Osobiście spowiadał chorych i udzielał im sakramentów. W 1576 roku z powodu nieurodzaju nastał głód, a wkrótce potem wybuchła epidemia. Upadł handel. Władze miejskie i arystokracja uciekli, ale biskup pozostał i organizował pomoc dla dotkniętych głodem i zarazą. Używając prywatnych funduszy i zadłużając się, starał się nakarmić do 70 tysięcy ludzi dziennie. Podczas epidemii ospy w 1577 roku prowadził boso procesję pokutną ulicami miasta, po której epidemia wygasła.
Życie św. Karola pokazuje, że nawet piastując najwyższe stanowiska w społeczeństwie i Kościele, można realizować naukę Jezusa i św. Pawła o pokorze i miłości wobec potrzebujących.