Gdy przyjdzie Pan
Pamiętajmy o słowach Ewangelii, że „kto chce zachować swoje życie straci je a kto straci swe życie z Jego powodu ten je zachowa”. Kiedy ma się wypełniać ta Ewangelia jak nie teraz? Zastanawiam się co musiało wybrzmieć w sercach ludzi, którzy faktycznie przekonali się, że Noe i Lot mieli rację?
2024-11-15
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 17, 26-37
XXXII tydzień zwykły
Szpital jest szczególnym miejscem wypełniania się słów Ewangelii, także tej dzisiejszej. Odziały szpitalne, sale, chorzy, którzy się w nich znajdują są pejzażem dzisiejszego świata. Za czasów Noego i Lota ludzie „jedli i pili, żenili się i za mąż wychodzili”; „kupowali i sprzedawali”; „sadzili i budowali”.
Dzisiaj jest podobnie. Na oddziałach szpitalnych jedni klikają w tablet czy przeglądają strony internetowe na smartfonie. Inni słuchają głośno muzyki, nie zważając na to, że drugi sąsiad jeszcze ma zamknięte oczy po nieprzespanej nocy. Jedni mówią i są znawcami księży, Kościoła, Papieża, rozmawiają o polityce, spotykają się z gośćmi. Młodzi zakładają słuchawki, tak jakby cały świat ich choroby był tylko chwilowy. Są też tacy, którzy biorą udział w telewizyjnej transmisji mszy świętej, trzymają różaniec szeptem powtarzając zdrowaśki. Modlą się z wygniecionej książeczki do nabożeństwa, w przeciwieństwie do tych, którzy obracają się tyłem do księdza gdy wchodzi. Kiedy jedni ze łzami w oczach witają poranny czas komunii, inni dają wyraźny znak, że niczego nie potrzebują. Czasem przestrzeń sali wypełnia cisza….grobowa, tak gęsta jak dym z papierosa…jakby nagle coś miało się stać, miało nadejść tsunami.
Gdybym entuzjastycznie był przyjmowany przez wszystkich, gdyby głoszenie Ewangelii poszło zbyt łatwo, gdybym nie musiał zmagać się z trudami, musiał bym sobie postawić pytanie: czy głosisz Jezusa, czy już samego siebie? Czy Ewangelia nie stała się bezwartościowym towarem, który wymieniłeś na coś innego? Gdyby wszyscy bez żadnego oporu przyjmowali Jezusa w komunii świętej, musiałbym poprosić Jezusa, by mi powiedział czy już nie jestem w niebie. Albo, czy ci, którzy przyjmują Hostię-Ciało Jezusa naprawdę wierzą w Jego obecność?
Chrześcijaństwo to też wybór. Bóg nie pozbawia nas wolności. Noe nie musiał posłuchać wezwania Boga do budowania Arki. Mógł dołączyć do pozostałych. Lot mógł zostać razem z żoną w Sodomie i Gomorze i na pewno nie łatwo było mu opuszczać to miejsce, mając świadomość, że żona ciągle się waha i tam zostaje. Gdyby jednak tego nie uczynił, razem z nią zamieniłby się w słup soli.
Pamiętajmy o słowach Ewangelii, że „kto chce zachować swoje życie straci je a kto straci swe życie z Jego powodu ten je zachowa”. Kiedy ma się wypełniać ta Ewangelia jak nie teraz? Zastanawiam się co musiało wybrzmieć w sercach ludzi, którzy faktycznie przekonali się, że Noe i Lot mieli rację?
Mam przed oczyma salkę na oddziale kardiologii, w której leżało dwóch mężczyzn. Do jednego pacjenta, starego już bywalca oddziału dołączył mężczyzna – prawie jego rówieśnik. Poproszony przez pielęgniarkę, by porozmawiać z nowym pacjentem, wchodząc do sali zaskoczył mnie jeden chory, ten, który był w niej wcześniej. Z jego ust rozbrzmiewały słowa: –„Franek nawróć się! Słyszysz nawróć się”. „Ciszej…”, zwróciłem się do chorego, którego już wcześniej znałem po imieniu. Ten głos przynaglenia był dla mnie jak głos Pana Boga przemawiającego przez proroka. Podchodziłem kilka razy. Chory niestety za każdym razem odmawiał. Nie zapomnę tych słów, które znowu się rozlegały odchodząc z sali szpitalnej: „Franek, wyspowiadaj się ksiądz przyszedł…”. I nie zapomnę popołudniowej wizyty, kiedy widząc puste łóżko, usłyszałem od oddziałowej słowa: „Dobrze, że ksiądz go zaopatrzył, bo po księdza wizycie, po godzinie pacjent zmarł…”. Nie zapomnę tych słów „Franek, zmień się, nawróć się…”. I tych słów z dzisiejszej Ewangelii: „dwie będą razem mleć na żarnach, jedna będzie wzięta, druga zostawiona…”.
A jednak „tam gdzie padlina, tam i zgromadzą się sępy…”. Szpital, hospicjum, dom pomocy, które wielu uważa za nieupragnioną przestrzeń spędzania czasu i życia, jest nie tylko doświadczeniem namacalnego bólu, cierpienia, niechcianych badań. To nie tylko miejsce gonitwy, biegania po schodach i korytarzach. Jedzenia na szybko śniadania, albo dopijania zostawionej zimnej jeszcze porannej kawy już w południe. To miejsce łaski, w której na setki, tysięcy razy jest obecny Jezus: w nawróceniach, chorych, lekarzach, pielęgniarkach, salowych, personelu, księżach. Gdzie każdego dnia toczy się wybór o miejsce Chrystusa w naszym życiu. Być może Jezus już dawno przyszedł, ale ciągle czeka i czeka na nasze nawrócenie. W Jego Arce ciągle są jeszcze miejsca wolne.