Pani Barbara przygotowała się do naszej rozmowy: pyszna herbata, genialne kremówki, nawet zupa ogórkowa. Pytana, mówi powoli, cedzi słowa. Nie jest rozmówczynią na długie, pełne dygresji wywiady. Uśmiecha się. Nie wiem, ile pod tym uśmiechem udaje Jej się ukryć. Niektóre pytania padają na głos chyba po raz pierwszy. Stosuję triki, próbuję wydobyć z Niej jakieś efektowne puenty i mądrości. Nic z tego. Ona się nie popisuje, rozmowa wciąż wraca w to samo miejsce. Dobrze, że przynajmniej w kilku momentach starcza mi rozumu, by zamilknąć…
Można chyba powiedzieć, iż najliczniejsze grono czytelników „Apostolstwa Chorych” to Matki. Co byśmy bez nich zrobili? Czy może ktoś Je zastąpić? Stawiam te pytania nie retorycznie, ale z najgłębszym przekonaniem o niezastąpionej roli naszych kochanych Mam.