Chorzy piszą do nas - wrzesień 2013
2013-10-01
Przeczytałem wywiad z księdzem Bronisławem Gawronem, opiekunem klubów abstynenckich i (do niedawna) kapelanem szpitalnym, opublikowany w sierpniowym numerze „Apostolstwa Chorych”. Nazwisko niewiele mi mówiło, ale dzięki zamieszczonej fotografii rozpoznałem kapłana, którego spotkałem podczas jego posługi.
Było to kilka lat temu, kiedy zawiozłem moją żonę na operację biodra do Specjalistycznego Szpitala w Piekarach Śląskich. Dla nas była to duża mobilizacja duchowa i modlitewna, bo jak to bywa z operacjami, zawsze wiążą się one z pewnym ryzykiem i niepewnością, zwłaszcza kiedy są skomplikowane i wymagają dużych kompetencji lekarzy. Kiedy czekaliśmy na przyjęcie żony na oddział, korytarzem przechodził właśnie ks. kapelan z Najświętszym Sakramentem. Podszedł do nas i zapytał, co tu robimy. Odpowiedzieliśmy, że czekamy na przyjęcie żony na oddział. Kapłan wyraził współczucie, że mimo młodego wieku moja żona musi poddać się operacji, po czym zapytał, czy chcemy przyjąć Komunię Świętą. Pytanie to było dla nas zaskakujące, bo chociaż prowadzimy raczej regularne życie sakramentalne, zawsze dzieje się to jednak w kontekście Mszy Świętej, a tu taka propozycja padła na szpitalnym korytarzu, bez rozbudowanej oprawy liturgicznej... Oboje uklęknęliśmy i przyjęliśmy Komunię. W ten sposób jeszcze bardziej mogliśmy zbliżyć się do Jezusa w naszej niepewnej sytuacji i zawierzyć Mu operację żony. Było to dla nas dużym duchowym umocnieniem, bo czegóż mieliśmy się obawiać teraz, kiedy tak blisko nas był nasz Zbawiciel. Całe to spotkanie było dla mnie kolejnym znakiem Bożego błogosławieństwa na trudny czas. Wrażliwość kapelana sprawiała, że stał się on widzialnym znakiem Bożej Opatrzności, w chwili, kiedy tego najbardziej potrzebowaliśmy. Przyjąłem Komunię w intencji szczęśliwej operacji małżonki i rzeczywiście okazała się szczęśliwa. Opatrznościowo też trafiła później na dobrych rehabilitantów i za kilka miesięcy mogła zatańczyć ze mną na jubileuszu dwudziestolecia małżeństwa naszych znajomych.
Kiedy po pół roku przyjechaliśmy na pooperacyjną wizytę lekarską, dr Walo – chirurg, który przeprowadził operację, dziwił się, że wszystko tak dobrze się udało i że moja żona wróciła do sprawności. Przed tą wizytą na korytarzu natknęliśmy się na kapelana, który znowu przechodził z Najświętszym Sakramentem. Podzieliliśmy się naszą radością z powrotu do zdrowia żony, a on swoim zwyczajem zapytał, czy chcemy przyjąć Komunię. Znowu zaszokował nas tym pytaniem, bo przecież żona nie leżała już na oddziale. Tym razem jednak także przyjęliśmy Komunię, ale już nie z prośbą, lecz z dziękczynieniem za to, że wszystko dobrze się skończyło. Cieszę się, że teraz za pośrednictwem „Apostolstwa Chorych” mogę podziękować ks. Bronisławowi za jego posługę i za to, że przez nią i nam dane było spotkać się z Jezusem w Komunii Świętej.
WIERNY CZYTELNIK