Modlitwa wstawiennicza
Szkoła modlitwy. To wielkie szczęście, gdy wiem, że ktoś się za mnie modli. To niezwykle głębokie przeżycie, gdy ktoś modli się nade mną: wyciąga nade mną ręce, ogarnia mnie słowami pełnymi wiary w Boga i troski o mnie.
2014-02-03
Powróćmy na chwilę do naszego rozważania z poprzedniego miesiąca; do adoracji Jezusa, Boga, który stał się człowiekiem, opartej na przykładzie i świadectwie sióstr i braci – świadków wiary, świadków modlitwy. Pisałem o modlitewnej wspólnocie duchowej; o rodzeniu się mojej osobistej modlitwy dzięki ich modlitwie; o adoracji, która jest większa niż moje adorowanie Pana, o adoracji, która mnie przekracza i niesie.
Modlitwa za braci
Kolejna medytacja tego tekstu, lektura mojej własnej refleksji ukazała mi – całkiem niespodziewanie – kierunek, w którym powinniśmy pójść w naszym wspólnym uczeniu się modlitwy. Myśl o innych, o bliźnich, o siostrach i braciach – przypomniała mi o znaczeniu modlitwy wstawienniczej, modlitwy za innych i nad innymi; choćby w duchu wdzięczności i spłacania długu... W tym celu trzeba nam jednak przenieść się z betlejemskiej stajenki do… Wieczernika; od chwili przyjścia Pana do godziny… Jego odejścia.
Jesteśmy w Wieczerniku. Jest wieczór, zanim Jezus został wydany. I trwa Ostatnia Wieczerza. Jezus modli się za nas. Darem, za który dziś szczególnie podziękujmy, jest Modlitwa Arcykapłańska Chrystusa, która wypełnia 17. rozdział Ewangelii według św. Jana. Jest to modlitwa za uczniów, za przyszły Kościół, za nas: o uświęcenie w prawdzie, o uchronienie przed złem, o wytrwanie i mądrość, o jedność i trwanie w miłości – modlitwa za nas i nad nami, o to, co najważniejsze i najpiękniejsze.
Doświadczyć troski
To wielkie szczęście, gdy wiem, że ktoś się za mnie modli. To niezwykle głębokie przeżycie, gdy ktoś modli się nade mną: wyciąga nade mną ręce, ogarnia mnie słowami pełnymi wiary w Boga i troski o mnie. Najpiękniejszą posługą, jaką ja sam mogę służyć bliźnim, jest modlitwa wstawiennicza. Doświadczać jej od braci i sióstr, służyć nią braciom i siostrom, to szczególnie intensywne doświadczenie wiary, a zarazem wielka łaska Pana.
Jestem po stokroć szczęśliwy: słyszę, jak Jezus modli się za mnie. Ten Jezus, o którym mam najlepsze mniemanie, którego modlitwa wypływa z najczystszego źródła, jest zawsze zgodna z wolą Bożą i dlatego z całą pewnością wyrazem łaski zawsze łaski zawsze skutecznej i owocnej.
W Jezusowym Sercu
Jezus, mistrz modlitwy, Jezus, który Sam jest modlitwą, który cały jest modlitwą w Swoim nieprzerwanym otwarciu serca i woli na Ojca, Jezus, który w Swoim Bóstwie równy Ojcu Sam odbiera uwielbienie i chwałę, Sam więc jest także odbiorcą, adresatem modlitwy – ten Jezus modli się za mnie. Modli się za Ciebie. Modli się za nas. Modli się za Kościół u początku i za Kościół wszystkich czasów, modli się za uczniów i za tych, którzy dzięki ich słowom uwierzą w Niego. Czyni to w najgorętszej godzinie Swego ziemskiego posłannictwa, u progu misterium Odkupienia, na chwilę przed dramatem pojmania, sądu i męki. W chwili, w której zrozumiałe byłoby raczej skupienie się na sobie, Jezus, w Swej kapłańskiej modlitwie, patrzy najdalej: najdalej w czasie i najdalej w przestrzeni.
Jesteśmy więc u źródeł modlitwy wstawienniczej. Ta modlitwa wstawiennicza, praktykowana przez Pana Jezusa, jest jak niezgłębiony i nieogarniony ocean: Pan modli się za wszystkich i za wszystko. Obejmuje sercem i słowem czasy i miejsca, zdarzenia i ludzi. Błaga Ojca za naszą wiarą i miłością, chce wyjednać nam pełnię radości, prosi o nasze uświęcenie w prawdzie. Pragnie, byśmy byli ustrzeżeni od złego, błaga, byśmy byli jednością jak Osoby Boskie – Syn z Ojcem w Duchu Świętym.
Dar pełen miłości
Czytajmy ten 17. rozdział Janowej Ewangelii, by poznawać, jak żarliwą i głęboką modlitwą Syna Bożego byliśmy – i jesteśmy – ogarnięci. Jesteśmy nią owładnięci, bo Arcykapłańska Modlitwa Jezusa nad nami jest także nieustająca: nasz Zbawiciel z Wieczernika i z Krzyża modli się za nas nieprzerwanie, wciąż oręduje za nami u Ojca. Prawda o modlitwie wstawienniczej w Wieczerniku ma dwa oblicza, zatem także dar jest podwójny. Najpierw – powtórzmy – jest to dar modlitwy Jezusa za nas i nad nami. Ale po drugie: chodzi o obdarowanie nas umiejętnością takiej modlitwy, wezwaniem i powołaniem do niej. Tak jak Wieczernik oznacza zarówno dar Eucharystii, jak i szkołę Eucharystii oraz dar miłości i wezwanie do miłości, tak trzeba, byśmy z radością i wdzięcznością zrozumieli, że Jezus, który modli się za nas, uczy nas modlić się za braci. Modlitwa wstawiennicza jest zatem także naszą chrześcijańską powinnością, jest powołaniem; powołaniem zaszczytnym, ponieważ upodabnia nas do Jezusa. Powołaniem i uzdolnieniem doniosłym i uszczęśliwiającym, które pozwala nam doświadczyć mocy Bożego Ducha, spływającej na bliźnich ze źródeł naszych serc, przez nasze słowa i gesty.
Ofiarować siebie
A jeśli przeżywamy w naszej aktualnej sytuacji głębsze upodobnienie do Chrystusa, swoiste pokrewieństwo z Nim przez cierpienie, krzyż, chorobę, przez doświadczenie opuszczenia czy zagrożenia, to tym bardziej jesteśmy – możemy i powinniśmy być – uczestnikami Jego modlitwy ogarniającej ludzi i świat, Kościół i społeczność: modlitwy, która jest wstawiennictwem, darem orędownictwa, w godzinie, w której splatają się ze sobą, jak bliźniacze rodzeństwo, krzyż i miłość.
Otrzymujemy tu bardzo ważne pouczenie. Jeszcze raz podkreślmy, że wstawiennicza modlitwa Jezusa ma miejsce w Wieczerniku w bezpośredniej bliskości Jego męki, śmierci i zmartwychwstania, więc spełnia się w atmosferze całkowitej bezinteresowności, w duchu radykalnej miłości, w akcie Jezusowego wydania Siebie za nas, nie na marginesie, ale wewnątrz tych wydarzeń, tego dzieła. Przecież Jezus mówi wprost w tej modlitwie do Ojca: A za nich Ja poświęcam w ofierze Samego Siebie. Słyszymy w tych słowach świadomą decyzję: Poświęcam się – teraz, pośród tej modlitwy, którą czynię jedno z moją ofiarą.
W tym miejscu jakże nie wspomnieć wydarzenia, które głęboko naznacza liturgię i życie chrześcijańskie bieżącego miesiąca, czasu, który właśnie przeżywamy – Ofiarowania Pańskiego, które jest zapowiedzią, jakby prologiem i początkiem Jezusowego: Oto jestem! Oto idę, abym spełniał wolę Twoją!
Ostatnia deska ratunku
Czy potrzeba nam jeszcze innego przynaglenia, by zrozumieć, że istotą modlitwy wstawienniczej jest miłość? Miłość i ofiara! Poświęcenie i służba! Drugorzędne są: słowa, formuły, czas, technika, forma, sposób modlitwy. Gdy zapragniemy szczerze obdarzyć bliźnich modlitwą wstawienniczą, wtedy wszystko powie nam miłość, wszystkiego nas nauczy Duch Święty. Trzeba tylko, byśmy byli w miłości, by nasza posługa wstawiennicza była skierowana naprawdę dla drugich, a nie ponad nimi, byśmy pragnęli nie błyszczeć, ale ofiarować siebie.
Tak wielu ludzi prosi nas o modlitwę. Tyle spraw wymaga ogarnięcia ich wstawienniczym błaganiem. Często ci, którzy sami mało się modlą („nie mają czasu”, „nie potrafią”…) patrzą na nas – świadomie czy nie – z nadzieją, że podniesiemy za nimi serca do Pana, a nasze ręce, choćby słabe, czy nawet niesprawne, wzniesiemy wysoko do tronu łaski, że będziemy ich ostatnią deską ratunku. Może to do nas apeluje, może to nas błaga, nawet o tym nie wiedząc, zagubiony i chory świat, jakby wołaniem z Sodomy:
Ratujcie nas,
bądźcie z nami,
podnieście ręce i serca
do waszego Boga,
ocalcie nas, sprawiedliwi.
Wyśmiewani za świętość,
całkiem nieżyciowi,
nieprzekupni frajerzy,
naiwni i uczciwi,
wierne żony i wierni mężowie,
cisi, więc zakrzyczani,
skreśleni z listy,
wypchnięci z kolejki:
bądźcie z nami.
Przyznajcie się wielkodusznie
do swojego rodu,
żeśmy jedną pierś ssali
jak Kain i Abel,
poświadczcie, żeśmy bracia,
choć przez nas skazani na banicję
za prawość.
Wybawcie nas,
nawałnica idzie,
pociemniało.
Zobacz całą zawartość numeru ►