Ten Pierwszy
13 marca 2013 roku pojawia się biały dym nad Watykanem. Jest! Kardynałowie wybrali Papieża. Rośnie nasza ciekawość, ludzie na całym świecie zasiadają przy odbiornikach telewizyjnych i radiowych. Tłumy zbierają się na Placu św. Piotra. Napięcie wzrasta. W końcu słyszymy: „…Habemus Papam (...) Dominum Jorge Mario Bergoglio (…) qui sibi nomen imposuit Francisco”.
2014-03-13
Niemałe zaskoczenie. Większość z nas nie kojarzy, kto to jest. Nie jest to żadne z nazwisk wymienianych przez media. Napięcie nadal się utrzymuję, świat czeka na ukazanie się nowego Ojca.
Z końca świata
Jest - wychodzi, tłum szaleje, witają go. On pozdrawia wszystkich unosząc rękę, kłania się. Pierwsza ciekawość zaspokojona. Wygląda przyjemnie; mężnie a zarazem delikatnie. Spogląda na tłum, czeka, jakby podziwiał i dziękował zarazem. A ten niesamowity, łagodny uśmiech na pewno wzbudza sympatię. Wita nas zwykłym: „dobry wieczór”. Nazywa siebie papieżem z końca świata, odmawia modlitwę za swojego poprzednika, prosi o modlitwę za swój pontyfikat, wzywa do modlitwy o ogólnoświatowe braterstwo i udziela pierwszego błogosławieństwa. Gestami, uśmiechem oraz przyjemna aparycja od razu zyskuje sympatie i przychylność ludzi i potęguje zaciekawienie świata.
Przez kolejne dni i tygodnie w mediach wrzało na temat nowego Ojca. Interesowano się wszystkim, co było z nim związane. I co dziwnie – do dziś się to nie zmieniło. O Franciszku jest prawie w każdej gazecie i na czołówkach portali internetowych. Dziś, z upływem roku, który dzieli nas od tamtego wydarzenia, raczej nikt nie ma wątpliwości, że tym wyborem kierowała Ręka Boga.
Jest pierwszym papieżem z kontynentu amerykańskiego oraz spoza Europy. Daje to Kościołowi nowe możliwości, ukazuje jego uniwersalność i podkreśla jego powszechność. Bo nie powinno się Kościoła utożsamiać ani z jednym tylko narodem ani z tzw. „Starym Światem”. Kościół w Ameryce Łacińskiej to Kościół spontaniczny i żywiołowy, pełen kolorów i radości. Może zwłaszcza nas, Polaków Papież nauczy, jam mamy się radować. Z pewnością przybliży też światu temat Kościoła dla ubogich.
To, co najważniejsze
Papież Franciszek to także jezuita. Jezuici słyną z dość rygorystycznego dobierania swoich członków. Kandydaci muszą posiadać odpowiednie bogactwo wiary, ale także predyspozycje intelektualne jak i inne zdolności oraz silną, twórczą osobowość. Zakon dba o rozwój edukacyjny braci i to nie tylko teologiczny. Mottem jezuitów jest być tam, gdzie ważą się losy świata. Uważają oni, że kapłan powinien rozumieć „ducha współczesności"'. Ojciec Święty posiada licencjat z filozofii, studiował literaturę i psychologię. Zna pięć języków, uczył się łaciny oraz greki. A do tego trzeba odpowiedniej wiedzy i sprytu. Od początku swego istnienia Jezuici nauczali publicznie, wychodzili do ludzi, edukowali i udzielali sakramentów. Istotą ich posługi jest czysta nauka Chrystusa i jej rozpowszechnianie. Tak też postępuje papież, wracając do kolebki, do tego co najważniejsze. Jego wypowiedzi są proste i zrozumiałe. Czasem mogą wydawać się naiwne, ale w istocie to jest właśnie owa prostota, o której dzisiejszy świat zapomniał. Zapomnieliśmy, że najprostszy gest może wiele zmienić lub komuś pomóc. Papież stara się przemieniać serca ludzi tak, aby nauczyły się dostrzegać ludzi biednych.
Ojciec Święty przyjął imię Franciszka z Asyżu, tym samym stał się pierwszym papieżem, który je nosi. Było to pewnym zaskoczeniem, gdyż świat przyzwyczaił się już do patronów, za którymi idzie kolejna cyfra lub takich, które należały już do poprzedników Głowy Kościoła. Tymczasem obecny papiez to po prostu Franciszek, jak ten, którego znamy jako „Biedaczynę z Asyżu". Już w pierwszym swoim wystąpieniu Ojciec Święty nawiązał do swojego patrona, wzywając do modlitwy o ogólnoświatowe braterstwo. Dla papieża Franciszka najważniejsze jest naśladowanie Chrystusa w jego ubóstwie i czystości. Uświadamia nam, że kościół to braterska wspólnota ludzi i tym ludziom ma służyć. Wyczula na problemy biednych i nędzarzy oraz podkreśla jak ważny jest szacunek do ludzkiego cierpienia. Uczył tego jeszcze przed swoim pontyfikatem, obmywając i całując stopy ludziom chorym na AIDS. W zakładzie karnym, już jako Papież, uczynił to samo wobec 12 osób, w tym 2 kobiet tam osadzonym. Większość ludzi w tej symbolice gestów Papieża upatruje duchowej odbudowy Kościoła, czyli powrotu do podstawowej katechezy.
Niekonwencjonalne, spontaniczne zachowanie Papieża a także zabawne powiedzenia wywołują entuzjazm wiernych, ale zarazem skłaniają do dalszego słuchania. Do tego dochodzi jeszcze odbudowa wiarygodności Kościoła poprzez wprowadzenie wielu zmian i skrupulatną pracę nad wielką reformą Kurii Rzymskiej.
Jest też Jorge Bergoglio pierwszym Papieżem, którego poprzednik żyje. Serdeczne spotkanie „dwóch Papieży” oraz ich wspólna modlitwa w jednej ławce – stało się wydarzeniem wszechczasów.
Wśród ludzi
W ciągu minionego roku niejeden raz mogliśmy się już przekonać, że papież Franciszek wciela własne nauki w życie. Nie zamieszkał w Pałacu Apostolskim, lecz zajął mieszkanie w Domu Świętej Marty. Tam też przyjmuję mniejsze delegacje oraz udziela prywatnych audiencji. Codziennie odprawia Mszę Świętą w jednej z pięciu znajdujących się tam kaplic. Do uczestniczenia w tych mszach zaprasza pracowników Watykanu. Modli się też z ogrodnikami i osobami sprzątającymi. Mawia, że dla higieny psychicznej jada w stołówce razem z innymi, często zmieniając miejsce. Jeździ też ogólnie dostępną winda bo nawet tam nie chce się izolować. Dzieciom ze szkół jezuickich wyznał, że nie można żyć bez przyjaciół i nawet On sam potrzebuję żyć wśród ludzi, bo inaczej nie czułby się dobrze. Określił to problemem osobowościowym, a nie kwestią duchową. Owym „problemem" Papież zjednuje sobie ludzi, nawiązując tym samym do nauczania Chrystusa o ubóstwie.
Odmówił noszenia specjalnych butów papieskich i zachował swój krzyż biskupi, rezygnując z papieskiego. Często też wprowadza w zakłopotanie watykańskich urzędników i swoich współpracowników, zwłaszcza, gdy łamie protokolarne schematy czy unika nadmiernego ceremoniału. Mówi się o nim, że „ubiera się jak dominikanin, żyje jak franciszkanin a rządzi jak przystało na jezuitę”. Papież często podkreśla, że Kościół jest wspólnotą wszystkich wiernych a kapłani są tylko jedną z jej części. Wszyscy też jako stworzenia Boże jesteśmy sobie równi. Dlatego Ojciec Święty zachęca do spotkań z osobami niewierzącymi i podkreśla istotę wolności religijnej w dzisiejszym świecie. Papież broni nauki Kościoła w kwestii homoseksualizmu i rodziny, ale nawołuje równocześnie do szacunku i wsparcia duchowego dla nich. Nie dyskryminuje również dzieci urodzonych poza małżeństwem.
Gdzie by nie spojrzeć, Ojciec Święty otacza się wiernymi oraz współuczestniczy w życiu swoich współpracowników. Stara się być dostępny dla ludzi, przebywać wśród nich na co dzień. Dotyczy to także kardynałów. Papież Franciszek zabiega o ich rady i opinie, słucha doradców, prowadzi konsultacje i ciągle zdobywa wiedzę. Nie chce sam rządzić Kościołem, lecz dąży do kolegialności oraz pragnie, aby „służba” nie była w nim tylko pustym frazesem. Sam stale daje do zrozumienia, że jest w pełni świadomy własnej niedoskonałości i grzeszności.
Dziś, po roku, codzienne życie oraz nauczanie Następcy Św. Piotra świat nadal śledzi z wielkim, nieustającym entuzjazmem. Także jego służbę na wzór św. Józefa, który strzegł Maryi i Jezusa oraz troskę by ocalić wiarę i przekazać naukę Chrystusa tak, by inni mogli się zbawić. Papież uczy, że nieraz wystarczy jeden gest, aby bardzo wiele zmienić. Przypomina nam o tym, co najważniejsze, a ukazując Kościół, jako wspólnotę wszystkich wiernych, przekonuje, że i od każdego z nas bardzo wiele zależy.