Modlitwa i misje
Szkoła modlitwy. Posługa misyjna Kościoła sprawowana jest również wówczas, gdy człowiek chory, w czterech ścianach domu lub szpitala „idzie na cały świat” drogą modlitwy i cierpienia.
2014-07-30
Bieżący numer „Apostolstwa Chorych” pomaga nam zrozumieć, że Kościół jest misyjny, a każdy chrześcijanin – należący przez chrzest i wiarę do Kościoła i tworzący Kościół wraz z siostrami i braćmi – jest misjonarzem. Kościół jest z natury misyjny. Misja jest znakiem jego tożsamości. Dokładnie to samo należy powiedzieć o chrześcijaninie, wyznawcy Chrystusa i członku Kościoła. Spróbujmy uwzględnić tę myśl w naszej kolejnej refleksji o modlitwie.
Uklęknąć, by powstać i iść
Modlitwę znajdujemy przede wszystkim u źródeł misji. Święty Jan Paweł II pisał: „Kościół czerpie duchową moc dla wypełniania swojej misji z nieustannego uobecniania w Eucharystii ofiary Krzyża i z komunii z Ciałem i Krwią Chrystusa. Tak więc Eucharystia jawi się jako źródło i jednocześnie szczyt całej ewangelizacji, ponieważ jej celem jest zjednoczenie ludzi z Chrystusem, a w Nim z Ojcem i z Duchem Świętym” (encyklika Ecclesia de Eucharistia, nr 22). Podkreślając znaczenie Eucharystii, która jest chrześcijańską modlitwą modlitw, możemy powiedzieć, patrząc nieco szerzej, że takie pierwszorzędne znaczenie dla rozwoju misji Kościoła ma modlitwa sama w sobie: dialog z Chrystusem prowadzi do dialogu ze światem o Chrystusie, rozmowa z Panem przeobraża się w głoszenie Go innym aż na krańce świata, zjednoczenie z Nim rodzi pragnienie i zobowiązanie, by poznali Go i także pokochali wszyscy ludzie. Często podkreślamy znaczenie modlitwy dla życia chrześcijanina, dla jakości jego świadectwa; nikt nie może zatem wątpić w to, że stanowi ona fundament misyjnej wrażliwości i ewangelizacyjnego, misyjnego zaangażowania.
Kościół jest – już nie tylko z definicji, ale i z praktyki – misyjny, ponieważ jest Kościołem rozmodlonym, zawsze ukierunkowanym na uwielbienie Pana i jednoczenie się z Nim w Duchu Świętym. Misja rodzi się tam, gdzie jest modlitwa. Tak jest od początku: rodzący się w świątyni Wieczernika Kościół zmartwychwstałego Pana, staje się Kościołem w drodze; zgromadzeni na modlitwie wraz z Maryją, Jego Matką, apostołowie i uczniowie Jezusa, wyruszają w Niedzielę Pięćdziesiątnicy na szlaki świata, by opromienić go światłem Ewangelii. Czas nowenny przed Zesłaniem Ducha Świętego znajduje swoją kontynuację w czasie posłania w Duchu Świętym. Modlitwa staje się misją. Jednak nie przestaje być modlitwą! Nigdy w Kościele nie nastąpi czas aktywności, głoszenia, działania, pozbawiony mocy modlitwy. Modlitwa jest przed misją, misja jest z modlitwy, ale też misja jest stale zakorzeniona w modlitwie i modlitwa jest zawsze urodzajną glebą misji. Modlitwa i misja „idą razem”!
Powołani do misji
Zobaczmy jeszcze, że ta zasada sprawdza się nie tylko w Kościele – podmiocie misji – ale także w poszczególnym powołaniu pojedynczego misjonarza. Z pewnością rodzi się ono na kolanach; świadectwa misjonarzy mogą nas o tym przekonać, choć oczywiście, w grę wchodzi wiele innych przyczyn – pośród nich szczególna wrażliwość na potrzeby ewangelizacyjne Kościoła.
Spotkanie z Chrystusem jest talentem, którego nie wolno zakopać, ale który przez słowa i czyny ma przynosić owoc. Ewangelizacja i misyjne świadectwo wypływają z modlitwy, jak strumienie ze źródła (zob. Dies Domini, nr 45). Skoro posługa misyjna jest powołaniem, to nie może ono dotrzeć do człowieka poza tym wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju, kanałem dialogu i łaski, jakim jest modlitwa. Do ewangelizowania świata potrzeba apostołów „doświadczonych w sprawowaniu, adoracji i kontemplacji Eucharystii, doświadczonych w modlitwie”– pisał Jan Paweł II w Orędziu na Światowy Dzień Misyjny 2004 roku. Misjonarz odzwierciedla w tym przykład samego Jezusa – pierwowzoru każdego chrześcijanina i pierwszego misjonarza posłanego przez Ojca w Duchu Świętym – którego ziemska misja budowania Królestwa Bożego i zbawienia człowieka wypływała z głębokiego i trwałego modlitewnego zjednoczenia z Ojcem. A także i to warto i trzeba podkreślić, że powołania misyjne z pewnością tam się rodzą i wzrastają, gdzie lokalna wspólnota kościelna nie zaniedbuje regularnej modlitwy o nowe powołania misyjne.
Modlitwa to też misja
Modlitwa jest u początku misji. Jestem jednak przekonany, że modlitwa sama w sobie jest misją, to znaczy jest nie tylko źródłem powołania misyjnego, ale także jego realizacją; nie spełnia tylko funkcji pomocniczej, użytkowej w odniesieniu do posługi misyjnej, ale należy do jej istoty i stanowi jej nieodłączną część. Każdy, kto rozumie misterium Kościoła i w nim świadomie uczestniczy, uzna oczywistość tego stwierdzenia, i to w jego różnych aspektach. Tak więc modlitwa jest jedną z podstawowych „czynności” misyjnych, należy do głównych „tematów” misyjnych. Jest przestrzenią, w której Kościół misyjny – Kościół na misjach, Kościół budowany przez misjonarzy i na tzw. terenach misyjnych – żyje, wzrasta, stabilizuje się i uświęca. Kościół na misjach modli się, „przepowiada modlitwę”, uczy modlitwy, żyje modlitwą.
Pośród tak wielu funkcji Kościoła, rozsianego pośród wielu języków, ludów i narodów –wśród których możemy przykładowo wymienić: głoszenie, nauczanie, celebrowanie, leczenie, pomaganie, budowanie, tworzenie, kształcenie – wydobywamy i złotymi literami zapisujemy trwanie na modlitwie jako warunek, bez którego wszystko inne może się rozpaść jak domek z kart, a cała aktywność okazałaby się tak samo iluzoryczna, jak budowanie domu na piasku.
Sądzę, że niejeden misjonarz mógłby nam opowiedzieć o doświadczeniu tożsamym z doświadczeniem proroka Eliasza, który – aby do końca spełnić swoją misję, bez poddania się trudnościom drogi – mocą cudownie otrzymanego pożywienia, szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb (zob. 1 Krl 19, 8). Z pewnością tym pokarmem jest dzisiaj Eucharystia, ale w tym starotestamentalnym znaku możemy na pewno zobaczyć w szerszym znaczeniu także modlitwę, potrzebną, aby nie ustać w drodze.
Na końcu zaś tej części naszej medytacji wspomnijmy także i o tej zależności między modlitwą a misjami, którą najprościej wyraża myśl: człowiek modlący się jest misjonarzem. Modlitwa jest misją. Nasza modlitwa jest uczestnictwem w posłudze misyjnej Kościoła, która dokonuje się także wtedy, gdy człowiek – w tym niejeden czytelnik „Apostolstwa Chorych” – z konieczności, której nie wybrał, ale ufnym sercem przyjął, spełnia chrześcijańskie posłanie w czterech ścianach swojego mieszkania czy szpitala; wypełnia wezwanie Pana i „idzie na cały świat” drogą modlitwy i cierpienia.
Misje ogarnięte modlitwą
W nawiązaniu do poprzedniego akapitu powinniśmy jeszcze dotknąć zagadnienia modlitwy za misje, modlitwy w intencji misji, Kościołów misyjnych, misjonarek i misjonarzy. Wspólnoty Kościoła, w tym zwłaszcza wspólnoty parafialne, realizują to zadanie przede wszystkim w modlitwie powszechnej i w modlitwie eucharystycznej, a więc w modlitwach Mszy Świętej zanoszonych do Boga w różnych potrzebach, w których wstawiennictwo Kościoła obejmuje cały świat, radości i smutki ludzkości, cierpienia i krzyk biednych, tęsknotę za sprawiedliwością i pokojem, która napełnia całą ziemię (zob. Mane nobiscum Domine, nr 27-28). Ale modlitwa wstawiennicza za misje – zawsze obecna w Eucharystii – wyraża się także w wielu innych formach: w nabożeństwach, w modlitewnym czuwaniu, w „Różańcu misyjnym”… W tę modlitwę wstawienniczą wpisuje się – w intensywności zależnej od świadomości i wrażliwości misyjnej poszczególnych osób – modlitwa osobista tak wielu chrześcijan, dla których wspieranie misji wciąż jest priorytetem, wewnętrznym zobowiązaniem i wielką potrzebą serca.
Zobacz całą zawartość numeru ►